Reklama

Duża desperacja Jose Bakero

redakcja

Autor:redakcja

20 września 2010, 17:47 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jose Bakero musiał naprawdę polubić polskie piwo i barek w hotelu Ibis. Albo musi być naprawdę spalony w ojczyźnie. A najpewniej – jedno i drugie. Ogłosił, że w najbliższym czasie nie zamierza wyjeżdżać z naszego kraju i może uda mu się dostać posadę w jakimś klubie.
Jakie słowo nam przychodzi do głowy? Desperacja. Przyjeżdżał do Polski jako wielki Jose Maria Bakero, legendarny zawodnik Barcelony. Myśleliśmy sobie wówczas – oho, powiało wielkim światem. Wtedy jeszcze nie dochodziło do nas, że wielkim światem, to by powiało, gdyby 30-letni Bakero przyjeżdżał tu grać w piłkę. A gdy przyjeżdżał 46-letni Bakero, żeby trenować, to wypada głośno pytać: a kwalifikacje jakieś ma?

Duża desperacja Jose Bakero

Teraz się okazuje, że Bakero naprawdę nie ma czego w Hiszpanii szukać i opinie, jakie dochodziły na jego temat z Półwyspu Iberyjskiego nie były przesadzone. Gdyby miał tam szansę na jakąkolwiek posadę, np. trenera drugiej lidze, to wracałby pierwszym samolotem. A on czeka. Mówi – pokręcę się chwilę po Polsce, popatrzę. Ha, mało tego. Gdyby miał jakąkolwiek szansę na posadę poza Polską – w Rosji, Rumunii, Portugalii, w Niemczech czy w Chorwacji – to na sygnał od menedżera czekałby w swoim domu w Hiszpanii. Ale widocznie facet zdaje sobie sprawę, że nikt nie zadzwoni. Stwierdza więc – podoba mi się Polska, przez trzy miesiące trochę ją pozwiedzam.

Początkowo sądziliśmy, że Polonia skusiła go wielkimi pieniędzmi. Dziś wychodzi na to, że wystarczy perspektywa jakiejkolwiek roboty.

Bakero musi być faktycznie spłukany. Ł¹le zainwestował? Roztrwonił majątek? Bo że niezależny finansowo to on nie jest – widać gołym okiem. Najpierw znosił wszytkie upokorzenia ze strony Józefa Wojciechowskiego i potulanie wypełniał rozkazy typu “odsunąć Andreu”, co ewidentnie nie idzie w parze z trenerskim autorytetem. Trzymał się roboty w Polonii, jak ostatniej deski ratunku. Teraz, kiedy już tej deski nie ma, szuka brzytwy, której mógłby się złapać.

Smutne są losy wielkich piłkarzy po zakończeniu kariery. Tak sobie myślimy, że chyba fajniej byłoby, gdyby Bakero nigdy do Polski nie przyjechał. Funkcjonowałby w naszej wyobraźni jak pomocnik z klasą. Trzy słowa – Jose Maria Bakero – dalej miałyby w sobie tę wyjątkową magię.

Reklama

A tak zapamiętamy desperata.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...