Franciszek Smuda po meczu Juventusu z Lechem: – Szczerze cieszę się z remisu Lecha, bo jego piłkarze udowodnili, że polskie zespoły nie są na poziomie Ugandy czy Gabonu, co niektórzy próbują podkreślać, gdy ogłaszana jest klasyfikacja FIFA. Po raz kolejny powtórzę, że u piłkarzy Lecha procentuje doświadczenie wyniesione z ich ostatniego startu w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Ci chłopcy nauczyli się grać bez stresu, wiedzą, że gra się do samego końca, dlatego szarpali do ostatniego gwizdka i udało im się w Turynie zdobyć punkt.
Po pierwsze – nikt nie twierdzi, że polskie zespoły (Lech) są na poziomie Ugandy czy Gabonu, tylko że prowadzona przez Franciszka Smudę reprezentacja odnosi wyniki gorsze niż reprezentacje Ugandy i Gabonu – tego dotyczy ranking FIFA. A to różnica. Niech “Franz” przestanie własnymi porażkami dzielić się z całym otoczeniem.
Niech przestanie, zwłaszcza gdy… nie swoje sukcesy przypisuje sobie. “Po raz kolejny powtórzę, że u piłkarzy Lecha procentuje doświadczenie wyniesione z ich ostatniego startu w fazie grupowej europejskich rozgrywek” – stwierdził. Czyli to w zasadzie zasługa Franciszka Smudy. O, dzięki ci! Jak Lech przegrywał ze Spartą Praga, to wtedy “Franz” nic nie mówił, że mamy do czynienia z jakąś kontynuacją jego pracy i że procentuje doświadczenie sprzed dwóch lat. Ale remis z Juventusem – ja, ja, ja, ja. Jakie to małe…
A Rudnevs to też dzięki Smudzie te trzy gole strzelił? Kriwec dzięki Smudzie przy dwóch był “zamieszany”?