Kto nas pokarał takim selekcjonerem? Podobno tylko krowa nie zmienia zdania, ale co sądzić o osobie, która zmienia zdanie (a raczej poglądy na kluczowe sprawy) co drugi dzień, zależnie jak wiatr zawieje i jak bardzo strach zajrzy w oczy? Franciszek Smuda dalej wygaduje to, co mu ślina na język przyniesie. A że nie pamięta już, co mówił dzień wcześniej, efekt jest żałosny. Problem polega na tym, że on chyba uważa się za tak mądrego, że nie tylko nie słucha innych, ale nie słucha nawet samego siebie.
Wypowiedź Franciszka Smudy z lipca: “Niemcy, proszę pana, to grali w 1974 roku. Teraz jest to drużyna reszty świata, takie farbowane lisy. Niemieccy dziennikarze wypisywali głupoty, że ja chcę podkraść im Sebastiana Bönischa. A przecież Sebastian, tak jak Adam Matuszczyk, to Polak. Obaj zmienili tylko miejsce zamieszkania. W ich żyłach płynie polska krew. Ja Niemcom nie zabieram przecież Turków czy Brazylijczyków, których oni biorą do swojej reprezentacji. Ale to ich sprawa. Tylko niech przestaną oburzać się, że ktoś kogoś chce im zabrać, bo tylko narażą się na śmiech, mając w kadrze tak duży procent obcokrajowców”.
Aktualna wypowiedź Franciszka Smudy: “Joachim Loew nie szczypał się i korzystał z obcokrajowców, to dlaczego ja mam tego nie robić? Przecież chcemy, żeby nasza reprezentacja zaczęła wygrywać. Niemcom się udało, więc może warto ich pomysł powielić na naszym podwórku”.
A tu jeszcze zestaw z przeszłości…
“Stać nas na stworzenie reprezentacji opartej tylko na Polakach”.
“Nie będę raczej preferował kolejnych naturalizacji. Lepiej znaleźć młodziutkiego Polaka i go wyszkolić”.
“Wciskanie ich do kadry to kabaret. Chłopaki może i sympatyczne, ale co mają wspólnego z naszym krajem? Nic!”
“Nie można robić z ludzi osłów. Lepiej rozejrzeć się po świecie za utalentowanymi piłkarzami, którzy mają lub mieli w rodzinie Polaków albo jakiś konkretny związek z naszym krajem”.
Podsumujmy – miało nie być obcokrajowców, ale teraz są już mile widziani, a farbowane lisy z Niemiec, robiące kabaret ze swojej kadry, to nasz aktualny wzór. Ale wiecie, co jest w tym wszystkim najsmutniejsze? To, jak ograniczone horyzonty ma Smuda, jak niewiele wie o świecie. Zobaczy czarnoskórego piłkarza w koszulce Niemiec i krzyczy: – Murzyn! Murzyn! Obcokrajowiec! I do głowy mu nie przyjdzie, że to Murzyn urodzony w Berlinie. Zobaczy nazwisko Ozil i już wie: – Turek! Turek! Turek do Turcji! I nawet na chwilę nie zastanowi się, że pochodzenie może i tureckie, a piłkarz urodzony w Gelsenkirchen. Ułyszy o Khedirze i śmieje się do rozpuku: – Tunezyjczyka wzięli! Tunezyjczyka! Ale to “Tunezyjczyk”, który przyszedł na świat w Stuttgarcie. Czyli Niemiec.
Nasz postulat – trzeba ustalić minimalny poziom IQ wymagany od kandydata na trenera kadry… Tak na przyszłość. Uczmy się na błędach. Poza tym, jaki to byłby smaczny komikat PAP: “Główny kandydat na selekcjonera reprezentacji Polski, Jan Kowalski, nie zaliczył testu na inteligencję. Minimalny wymagany poziom wynosił 110 punktów, Kowalski zdobył tylko 76. – Takiego przygłupa jednak zatrudnić nie możemy – poinformował prezes PZPN. Poszukiwania nowego trenera trwają”.