Kapitalne losowanie dla Lecha Poznań. Naprawdę – kapitalne. Wymarzone. Lepszego być nie mogło. Juventus Turyn, Manchester City, Red Bull Salzburg. Przyjadą do Poznania wielcy europejskiego futbolu, kilku piłkarzy, których zna każdy kibic na świecie. W tym momencie wyniki nie będą istotne – i tak Lech tej całej Ligi Europy (chciałoby się napisać “Pucharu UEFA”) nie wygra, a przynajmniej będziemy mieli w Polsce wspaniałą promocję futbolu.
Nowe stadiony, otwierane w Polsce, potrzebują takich spotkań. Potrzebują meczów z elektryzującymi przeciwnikami. Legia zorganizowała sobie fajny piknik z Arsenalem Londyn, a Lech ma coś więcej – oficjalne mecze z Juventusem i MC. Kto wie, gdy już sytuacja w grupie będzie wyjaśniona (kto awansuje, a kto nie), może nawet uda się uciułać jakiś punkt, sensacyjnie zremisować w włoskim zespołem, wybronić 0:0 z Anglikami. Bo przecież taki Juventus to od lat drużyna minimalistów i wcale się nie zdziwimy, jeśli zagra nie na pół, tylko na ćwierć gwizdka. Manchester rozgrywa tyle spotkań, że mecz z Lechem – jeśli to będzie już mecz o pietruszkę – może potraktować jako rozbieganie. A wtedy my rzucimy się im do gardła i sensacyjnie wydrzemy korzystny rezultat, by następnie triumfalnie ogłosić: JESZCZE POLSKA (PIŁKA) NIE ZGINĘŁA.
Lech nie ma nic do stracenia, już sporo zyskał, a może zyskać jeszcze więcej. Przez całą jesień będzie pompowanie: to dziś “Kolejorz” gra z… I tym samym poznaniacy zrobią kolejny krok, by odskoczyć konkurencji na polu marketingu, PR, a także i na polu finansowym. A z czasem to wszystko może się przełożyć na skok sportowy.
Nie zamierzamy się pastwić nad Lechem, jeśli nie będzie sobie w tej grupie radził – dziwne, gdyby sportowo sprostał wyzwaniu, żaden polski klub nie miałby szans powalczyć o awans. Mamy tylko nadzieję, że nie będzie jakiegoś bezlitosnego mordobicia w stylu “zero punktów, zero bramek, milion straconych” (pamiętacie Amikę za czasów Skorży?). Tak ze trzy punkty to granica przyzwoitości, cztery – całkiem niezły wynik, pięć lub sześć – marzenie. Liczymy na ciekawe mecze, trochę emocji, jakieś chociaż krótkie chwile radości czy satysfakcji i pożegnanie się z pucharami z podniesioną głową, pełnym kontem i kilkoma tysiącami kibiców więcej.