Reklama

Peszko – chciał kiwać innych, okiwał sam siebie

redakcja

Autor:redakcja

27 czerwca 2010, 18:18 • 3 min czytania 0 komentarzy

Niektórzy piłkarze przenoszą nawyki z boiska na normalne życie. Na przykład Sławomir Peszko na boisku ciągle kiwa, więc teraz postanowił wykiwać innych (zaczął od własnego menedżera). A że jest tylko Sławomirem Peszko – ostatecznie wykiwał sam siebie. I chcąc nie chcąc, musiał przedłużyć kontrakt z Lechem.
Oczywiście ten – nie przeczymy – niezły piłkarz będzie teraz opowiadał, że tak naprawdę to chciał dalej grać w Lechu i że wpływ na jego decyzję miało malutkie dziecko. Już zaczął te sentymentalne kawałki wciskać kibicom “Kolejorza” poprzez oficjalną stronę klubu (“Mam małe dziecko i rodzinę, która też chciała zostać w Poznaniu”). Jakby to najdelikatniej napisać – gówno prawda. Peszko bardzo chciał z Lecha odejść, ale nie dał rady. Tak to jest, jak się nagle ufa “Najważniejszemu” i jego koledze Gienkowi, którzy mamią perspektywą gry w Grecji. Przyznajemy, że w czasie negocjacji Peszki z Panathinaikosem jedna ze zorientowanych w piłkarskim biznesie osób mówiła nam: – Nic z tego nie będzie… Twierdziła mianowicie, że ateński klub wcale Peszki nie potrzebuje i nie chce, a transfer może być potrzebny tylko do tego, by kilka osób po drodze skasowało sowite prowizje (a do tego potrzebny był im jakiś piłkarz – sztuk, jedna). Nie dowierzaliśmy. Potem ta sama osoba stwierdziła, że jeśli Panathinaikos wystosuje ofertę do Lecha, to na sumę mniejszą niż 500 tysięcy euro – czyli niższą niż kwota odstępnego. Też nie dowierzaliśmy.

Peszko – chciał kiwać innych, okiwał sam siebie

Co się okazało – Panathinaikos faktycznie nie chciał Peszki tak bardzo, jak się samemu Peszce wydawało. Duet Gienek&Najważniejszy nie miał też takich “wejść”, o jakich opowiadał. I w tym momencie… lechita został na lodzie. Jeszcze kilka tygodni temu – zanim nie zaczął mu w głowie mieszać “Najważniejszy” – miał gotową do podpisu umowę z Wolfsburgiem. Do Niemiec miał jechać na testy medyczne i podpisywać kontrakt. Sam nawet mówił w prasie, że na 99 procent zagra w Bundeslidze. Ale potem, w czasie zgrupowania reprezentacji, coś mu się odwidziało.

Wolfsburg, widząc postępowanie piłkarza, rozmyślił się – transakcja przestała być aktualna w momencie, kiedy Peszko zaczął Niemców zwodzić i kiedy poleciał do Grecji. I teraz pytanie – co trzeba mieć w głowie, żeby ofertę z ligi greckiej postawić ponad ofertę z niedawnego mistrza Niemiec, zbliżoną finansowo? Jedyna różnica była taka, że Gienek obiecał Peszce 4-letnią umowę w Atenach, a Niemcy dawali 3-letnią. Może uznał, że z Grecji będzie miał bliżej do kadry?

– Miałem propozycje z Wolfsburga i Panathinaikosu, ale zdecydowałem się na Lecha – bajdurzy teraz Peszko. Po prostu, jak to Polak, chcąc okiwać innych, założył siatkę samemu sobie, a następnie wyrżnął się o własne nogi.

Ale co tam – dla nas lepiej, że został. W końcu ktoś musi w tej naszej lidze grać…

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...