Czy komuś trzeba tłumaczyć, jaką metamorfozę przechodzi zespół, w który pompuje się gigantyczne pieniądze? Chelsea i Roman Abramowicz, PSG i Nasser El-Khelaifi, AS Monaco i Dmitrij Rybołowlew – takich historii jest multum. Co łączy te wszystkie zespoły? Momentalnie wskakują na poziom, na który nie potrafiły się wspiąć przez całą swoją historię. Po katarskiej kasie, paryski klub z miejsca zdominował rozgrywki nad Sekwaną. Dokładnie rok temu świętowali… mistrzostwo Francji.
Trzeba przyznać właścicielowi-szejkowi PSG, że ma rozmach. Okienko transferowe przed sezonem 11/12, budżet 150 milionów i wystartował. Do klubu przyszli Javier Pastore, Blaise Matuidi, Jeremy Menez, Salvatore Sirigu i Maxwell. Takie, patrząc przez pryzmat następnych ruchów na rynku, popierdółki wystarczyły, by ekipa z Parc Des Princes zajęła pierwszą lokatę. Wszyscy wiemy, co się działo w następnych latach. Ibra, Cavani i wielu, wielu innych. Jednak tego, na czym Nasserowi El-Khelaifi’emu najbardziej zależało, nie udało się osiągnąć – sukces na arenie europejskiej.
“Paryżanie, podobnie jak Olympiakos, zjedli ligę w całości. Bo niby po co mieli czekać do maja i budować całkowicie zbędne napięcie, jak w trzech poprzednich sezonach, skoro można zabawić się już teraz? Nafaszerowany grubymi petrodolarami klub nie daje we Francji nadziei komukolwiek, wykreślając z kart historii wszelkie rekordy. Lyon przestał właśnie dzierżyć miano najszybszego mistrza kraju, które zyskał w sezonie 2006/07 po 33 kolejkach, a „Ibra” cieszył się z setnej bramki w Ligue 1 w swoim 115 meczu “ – tak pisaliśmy o zwycięskiej drużynie z Paryża.
Obecnie PSG jest na drugim miejscu, a jest to efekt lekkiego burdelu w klubu. Niech was nie myli obraz z meczu z Barceloną (oczywiście triumfalnego dla paryżan). Zespół przegrał 3-0 z Montpellier – z ekipą ze środka tabeli. Jedyny plus obecnej kadencji Unai’a Emery’ego, to że Hiszpan daje się ogrywać młodym zawodnikom: Presnel Kimpembe, Christopher Nkunku. Prawda jest taka, że przewaga w poziomie gry rosnęła, rośnie i będzie rosnąć.