Gole z przewrotek, niewykorzystane karne, bramki w ostatniej sekundzie czy pięć goli w dziewięć minut. Kiedy wydaje nam się, że w futbolu widzieliśmy już wszystko, wychodzi on, cały na grubo – Wayne Shaw, rezerwowy bramkarz Sutton United. W ostatnim czasie w Anglii stał się celebrytą, zdecydowanie większym (dosłownie i w przenośni) od Marka Ufnala, który zasłynął przy okazji meczów Błękitnych w Pucharze Polski nie tylko tym, że jest pracownikiem Zakładu Karnego w Stargardzie, ale też dobrymi interwencjami w bramce. Za to o Shawie było głośno na przykład dlatego, że nie mieści się do tunelu, którym piłkarze wychodzą na mecze i pojawia się na murawie korzystając z wyjść awaryjnych.
Gość wiedział, że nie zasłynie wczoraj niczym innym poza masą. Aby było o nim głośniej, zdecydował się ją powiększyć i wsunąć kebaba na ławce rezerwowych. A tym samym pogrubić – jakże by inaczej – swój portfel. Na kilka minut przed końcem meczu, gdy trener Sutton wykorzystał już wszystkie zmiany, sympatyczny Wayne wyciągnął kebaba, tudzież placka, i zaczął go jeść. – W przerwie poszedłem do klubowego baru i wziąłem ze sobą przekąskę. Była już dla mnie przygotowana, z mięsem i ziemniakami. Potem przegrywaliśmy 0:2, wszystkie zmiany zostały wykorzystane, więc ją zjadłem – zdradza kulisy Shaw.
Zabawne, kontrowersyjne, ludziom się spodobało. Jednak obraz głodnego dowcipnisia zepsuł trochę zakład bukmacherskiej firmy Sun Bets, który dotyczył właśnie tego, że Shaw pożre coś podczas meczu Sutton z Arsenalem. Zakład wynosił aż 8 do 1. A firma była to nieprzypadkowa, bo Sun Bets są sponsorami Sutton United. A właściwie byli, bo umowę z piątoligowym klubem podpisali na jeden mecz, właśnie wczorajszy. Całe miasteczko i stadion były obklejone reklamami firmy, a ta jako zabieg marketingowy wykorzystała także puszystego, 45-letniego Shawa i jego posiłek. Zabieg świetny i zabawny, to przyznajemy. Natomiast sam bramkarz może mieć z tego powodu problemy. Przepisy FA mówią, że piłkarze nie mogą w żaden sposób świadomie wpływać na zakłady bukmacherskie.
Jak Shaw komentuje sprawę? Sprytnie, kokietując. – Kilku kolegów poinformowało mnie wcześniej o tym zakładzie. Powiedziałem im, że mnie to nie obchodzi, bo nie jadłem cały dzień i jestem głodny. My jako zawodnicy nie możemy, ale pewnie kilku moich kolegów i niektórzy kibice postawili swoje pieniądze…
Trenerowi Paulowi Doswellowi się to nie spodobało: – Szczerze, to nie wiem, ale nie zdziwiłoby mnie to. I chyba nie stawia to nas w najlepszym świetle.
Jednak jak nie zaśmiać się przy takiej sytuacji? Puchar Anglii, poważne rozgrywki, Arsenal, poważny klub, a tu takie jaja. Im więcej folkloru w piłce, tym lepiej. A że poszło o pieniądze… Cóż, Wayne Shaw z pewnością na brak kasy na kolejne kebaby narzekać nie będzie. Wszystko wskazuje na to, że była to dla niego ostatnia kolacja na ławce rezerwowych, bo Sutton i Shaw po tej sytuacji pożegnali się i zerwali kontrakt.