Zwycięstwo Legii w meczu z Wisłą na wiele się nie zdało – bo zespołowi Jana Urbana wystarczyła ledwie jedna kolejka, żeby znów dać wiślakom możliwość ucieczki w tabeli. Jeśli “Biała Gwiazda” pokona Cracovię (polecamy wywiad z Marcinem Cabajem – na pytanie, czy umie się z siebie śmiać, odpowiada, że oczywiście, po czym niemal agresją reaguje na sugestie, że puszcza szmaty), to będzie miała sześć punktów przewagi nad warszawianami.
Spotkanie Legia – Polonia 1:1 zakończyło się remisem, ponieważ Łukaszowi Piątkowi wyszedł strzał o tak przedziwnej paraboli, że na milion następnych prób, nie zdołałby identycznie kopnąć piłki. Maciej Iwański oczywiście stwierdził, że na jakiekolwiek widowisko liczyć nie można było, bo murawa nie nadawała się do gry. Łaskawie tym nic nie wspomniał o piłkach. Ale generalnie – jak tu odnosić sukcesy, kiedy trzeba grać złą piłką na złej murawie przed złymi kibicami?
Remisami zakończyły się także dwa inne piątkowe mecze. Zagłębie Lubin wyrównało w Kielcach minutę przed końcem. Może ktoś, na ochotnika, zgodziłby się policzyć wszystkie bramki zdobyte przez zespoły Franciszka Smudy w ostatnich pięciu minutach spotkań, odkąd pracuje on w lidze?