Leo Beenhakker udzielił bardzo obszernego wywiadu „Magazynowi Sportowemu”. Tak w skrócie to powiedział, że:
– Łobodziński się nadaje
– Peszko się nie nadaje
– Zahorski się nadawał
– Wichniarek się nie nadawał
– Brożek się nie nadaje
– Wszystkiemu winny jest PZPN
– Jan de Zeeuw nie jest agentem piłkarskim
– Kuszczak nie jest bramkarzem Manchesteru United
– On sam harował jak wół, jeżdżąc ze stadionu na stadion
– Wcale nie mieliśmy łatwej grupy
– Słowenia ma świetnych piłkarzy grających w zagranicznych klubach
– Nie było żadnej oferty dla niego z Feyenoordu
– Cała kadra rozsypała się, bo Lato wszedł po towarzyskim meczu w Dublinie do szatni
Najbardziej nam się podoba fragment o Łobodzińskim: „Łobodziński nigdy mnie nie zawiódł. Ile razy go potrzebowałem, był na każde wezwanie. I był dużym chłopcem”. Na wezwanie? Duży chłopiec? Nie wiemy i chyba nie chcemy wiedzieć, w co oni się tam bawili, ale TO NA PEWNO NIE MIAŁO NIC WSPÓLNEGO Z PIŁKÄ„ NOŁ»NÄ„. Leo dodał też: „A z Łobodzińskim miałem przynajmniej gwarancję, że jak wejdzie na boisko, to poniżej pewnego poziomu nie zagra”. Poniżej nie. Nie da się zejść poniżej poziomu dna.
Uroczy jest też fragment, w którym Beenhakker przekonuje, że Jan de Zeeuw nigdy nie zajmował się transferami i nie był agentem żadnego piłkarza. Cytat: „De Zeeuw jest takim Holendrem-Polakiem i pomagał Jurkowi w zakupach, załatwieniu przedszkola itd.” Drodzy kibice – jeśli wydawało wam sie, że Jan de Zeeuw to menedżer Jerzego Dudka, to byliście w błędzie. On mu tylko nosił siatki.
Leo, dzięki, że jesteś. W przeciwnym razie trzeba byłoby cię wymyślić.