Reklama

Roma pogoniona, Milan ograny. Lubimy Sampdorię z dwoma Polakami!

redakcja

Autor:redakcja

05 lutego 2017, 15:36 • 3 min czytania 8 komentarzy

20 spotkań w lidze, 3 w Pucharze Włoch, łącznie (nie wliczając dzisiejszego meczu) 1688 minut na włoskich boiskach. Karol Linetty po wyjeździe z Ekstraklasy odnalazł się w Serie A z taką łatwością, że moglibyśmy sobie pomyśleć, że obu lig nie dzieli wcale aż tak wielka przepaść (oczywiście gdybyśmy byli naiwniakami). Reprezentant Polski gra w Sampdorii na tyle dobrze, w jego kontekście można by rzucić nawet: brakuje TYLKO wisienki na torcie. A za nią uznać pierwszą bramkę dla klubu z Genui. Wiadomo – to nie z trafień Linetty jest przede wszystkim rozliczany, ale taki plus przy jego nazwisku też byłby mile widziany. 

Roma pogoniona, Milan ograny. Lubimy Sampdorię z dwoma Polakami!

Jego plany na pierwszą połowę dzisiejszego meczu z Milanem były jasno sprecyzowane – Polak miał ją przesiedzieć na ławce rezerwowych. Jednak w ostatniej chwili doszło do zmiany, musiał się pojawić na placu w miejsce kontuzjowanego Edgara Barreto. I w 25. minucie stanął przed wyśmienitą szansą na:

a) otworzenie swojego dorobku bramkowego w Serie A,
b) zostanie bohaterem tego nudnawego spotkania.

Okazało się, że jest tylko jeden, ale za to wielki problem. Nazywa się Gianluigi Donnarumma.

Reklama

Trudno porównywać nastroje, w których do tego spotkania na San Siro przystępowały obie ekipy. Gospodarze nie wygrali od czterech meczów, odpadli z Pucharu Włoch, w lidze przegrali z Napoli i Udinese oraz zremisowali z Torino. Dołek, który dobitnie przypomniał jak Milanowi daleko do dawnej chwały. Sampdoria? Oj, zdecydowanie też nie było różowo (seria siedmiu meczów bez zwycięstwa, pięć porażek), ale w ostatniej kolejce drużyna dwóch Polaków ograła u siebie Romę, kandydata do tytułu. Mecz z rodzaju tych, które bywają momentami zwrotnymi.

Dziś Sampdoria chętnie wywiozłaby z Mediolanu punkt, taka prawda. Poza szansą Linettego, którą pokazaliśmy powyżej, niewiele działo się pod bramką Donnarummy. Jednak Milan był dziś tak beznadziejny, jakby swoją grą chciał powiedzieć gościom: nie krępujcie się, weźcie całą pulę. No to Sampdoria wzięła. Ni stąd, ni zowąd faul w polu karnym, jedenastkę na bramkę zamienił Luis Muriel. 1-0.

OK, bylibyśmy niesprawiedliwi, gdybyśmy stwierdzili, że Milan w ogóle nie próbował. Kilka niezłych szans jednak było. Szczególnie w 87. minucie gospodarze trzy razy mogli wcisnąć piłkę do bramki Viviano, ale bramkarz i obrona zachowali czujność. Wcześniej groźne strzały oddawali Pasalić i Bertolacci, a Deulofeu trafił nawet w słupek.

Polacy? Linetty – pomimo tego, że nie zamienił dobrej okazji na gola – zagrał naprawdę dobre zawody. Może, a nawet wielce prawdopodobne, że nie jesteśmy do końca obiektywni, ale wydaje nam się, że w trójce najlepszych piłkarzy na placu powinno się wymieniać jego nazwisko. Aktywny, wybiegany, mądrze rozgrywający, skuteczny w pojedynkach i najczęściej odbierający piłkę prowadzącym grę piłkarzom Milanu – to krótka, ale wymowna charakterystyka tego występu. Nic dziwnego, że na boisku spędził 90 minut, choć przecież miało zabraknąć dla niego miejsca w składzie. Giampaolo widział, że Polak jest dobrze dysponowany.

O Bereszyńskim trzeba powiedzieć to samo – udany występ. Jego wejście do włoskiej piłki do najłatwiejszych nie należy. Bo na dzień dobry dwa mecze z Romą, a dziś Milan – drużyna, w której skrzydłowi też wiele potrafią. W debiucie w pucharze kontakt w glebą prawego obrońcy bolał mocno, w lidze już znacznie mniej, a dziś był to już poziom, który może zapewnić Bereszyńskiemu regularną grę. Poza jedną sytuacją nie poszalał sobie przy nim Deulofeu. Polak był uważny w obronie. Były pewne rezerwy, jeśli chodzi o dokładność, a o grze w ofensywie praktycznie nie ma co gadać, bo rzadko się zapuszczał gdzieś dalej, ale występ na plus.

Dwaj Polacy wyróżniający się na tle Milanu i ogrywający go na San Siro. Piękne czasy.

Reklama

Najnowsze

Polecane

Dominacja skoczków w biało-czerwonych barwach! Tak, chodzi o Austriaków…

Szymon Szczepanik
0
Dominacja skoczków w biało-czerwonych barwach! Tak, chodzi o Austriaków…

Komentarze

8 komentarzy

Loading...