Reklama

“Faceci w kapturach nagle zaczęli klaskać w rytm, jakby dając sygnał. Mija chwila – karny!”

redakcja

Autor:redakcja

31 stycznia 2017, 12:52 • 4 min czytania 10 komentarzy

Karne z dupy, skaczące w trakcie meczu kursy bukmacherów, celowanie piłką w liniowego i piłkarze sędziujący mecz sami, bo sędzia po prostu się do tego nie nadawał. Lub nie chciał nadawać. Wszystko to działo się w sparingu Pogoni Szczecin z mistrzem Rumunii Astrą Giurgiu. Jak się okazało, mecz był prawdopodobnie ustawiony.

“Faceci w kapturach nagle zaczęli klaskać w rytm, jakby dając sygnał. Mija chwila – karny!”

Rumuński dziennik „Gazeta Sporturilor” opublikował artykuł, według którego sędziowie spotkania próbowali wypaczyć wynik, a konkretnie – spowodować, aby w meczu padło jak najwięcej bramek. Arbitrzy mieli być Bułgarami. Jednak „Gazeta Sporturilor” ujawniła, że Cristian Catana i Laurentiu Nicolae są tak naprawdę Rumunami. Dziennikarzom udało się dodzwonić do Catany, ale ten powiedział, że nie może rozmawiać. Później telefonu już nie odbierał.

Zadzwoniliśmy do Adama Frączczaka, czyli głównego zainteresowanego, bo to właśnie on przestrzelił karnego, który zresztą został podyktowany po rzekomym faulu na nim. – Powiem ci, że sędzia nawet na początku meczu zachowywał się dziwnie, bo popełnił kilka błędów. Ale z drugiej strony nie były one duże, a to normalne na obozach, nic nadzwyczajnego. Choć potem było coraz gorzej, pierwsza połowa trwała 53 minuty – opowiada zawodnik Portowców.

Jak wyglądała sytuacja z karnym dla Astry? – Pierwszy karny był podyktowany po rzucie rożnym. Gość wrzucił piłkę do nabiegającego na bliższy słupek i on uderzył niecelnie. Powinna być “piątka”, a sędzia pokazuje nagle na wapno. Kompletnie od czapy. Podobno tłumaczył to potem ręką jednego z naszych, ale jej wcale nie było. Nawet nasi rywale zaczęli się śmiać, byli w szoku, że dostali rzut karny. Zachowali się super, bo wykonujący [Cristian Sapunaru] podał piłkę do Kuby Słowika. A sędzia… kazał jedenastkę powtórzyć. On odszedł, powiedział, że nie będzie niczego powtarzać. Ale sędzia się zaparł, więc piłkę wziął inny [Daniel Niculae], wtedy już nawet trener Astry krzyczał, żeby normalnie strzelali. A oni to zlekceważyli, gość podbiegł do piłki i przestrzelił. Byłem w szoku, że byli aż tak fair.

Reklama
pieniadzKUP KSIĄŻKĘ PIENIĄDZ KRĘCI PIŁKĄ W PROMOCJI W SKLEPIE WESZŁO

I tutaj czas na hit. Podczas pierwszej połowy odnotowano nagłe skoki zakładów u jednego z bukmacherów. W pierwszej połowie przy bezbramkowym remisie na to, że w spotkaniu padnie ponad 2,5 gola, w drugiej przy 1:1 na ponad 3,5 bramki. O bardzo podejrzanej sprawie mówi nam dalej Frączczak: – Ja tego nie zauważyłem, ale chłopaki mówili, że na trybunach siedziało czterech gości w kapturach i w pewnym momencie zaczęli klaskać w jeden rytm, jakby dawali jakiś sygnał. A właśnie chwilę po tym był pierwszy rzut karny.

Potem karny został przyznany Pogoni. Czy słusznie? – Wiesz, walczymy o piłkę, upadłem, bo straciłem równowagę, ale karnego bym nie przyznał, ja na pewno bym się o niego nie kłócił. Pomyślałem, że skoro Astra zachowała się fair w stosunku do nas, to ja też przestrzelę. W ogóle jestem pod wrażeniem, jak się zachowali, bo wiemy jak wyglądają niektóre takie sparingi, w meczu Zagłębia było ostatnio pięć czerwonych kartek po bójkach.

– Potem była sytuacja z autem. Piłka nie opuściła boiska, toczyła się przed linią, a liniowy stał metr obok i przyznał im aut. Musiał widzieć, że nie powinno go być, bo miał przecież piłkę przed oczami. Piłkarze Astry go obśmiali, spruli się do niego, żeby normalnie sędziował. I jak wyrzucili aut i chcieli go nam zaraz oddać, więc ich zawodnik kopnął z pełnej i piłka przeleciała tuż obok głowy tego sędziego. Dali mu znać wyraźnie, żeby się ogarnął.

Po krótki komentarz zadzwoniliśmy też do dyrektora sportowego Pogoni Macieja Stolarczyka: – Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Sytuacja była kuriozalna, nawet nasi przeciwnicy podważyli jego decyzję, która przecież działała na ich korzyść. Za co był ten karny? No właśnie, sęk w tym, że… nie wiem. My jako Pogoń nie mieliśmy żadnego związku z organizowaniem meczu – nie załatwialiśmy sędziów, nie załatwialiśmy boiska. Po prostu pojechaliśmy na mecz, rozegraliśmy go i odjechaliśmy. Jeśli ktoś byłby niepewny, to mogę zaświadczyć, że Pogoń nie ma żadnych powiązań z aferą opisaną przez Rumunów.

Reklama

Brzmi, jak scenariusz do drugiej części Piłkarskiego Pokera, tylko że tym razem sędziowie byliby mniej rozgarnięci – jeśli ten mecz był rzeczywiście ustawiony, wałki kręcono z gracją słonia w składzie porcelany.

Samuel Szczygielski 

(cyrk od 1:10)

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...