Reklama

Hispanizacja postępuje – Wisła bierze zawodnika rezerw Granady

Janusz Banasinski

Autor:Janusz Banasinski

30 stycznia 2017, 20:22 • 3 min czytania 31 komentarzy

Iberyjskiego zaciągu w Wiśle Kraków ciąg dalszy. Po tym, jak najpierw Manuel Junco wyczarował z czwartoligowych odmętów Kiko Ramireza, a następnie na Reymonta zawitał sprowadzony z Alcorconu Ivan Gonzalez, nadszedł czas na kolejny etap hispanizacji Białej Gwiazdy. Tym razem kontrakt z zespołem z Małopolski na zasadzie wolnego transferu podpisze 24-letni środkowy pomocnik (mogący biegać również po skrzydle), występujący ostatnio w Granadzie B Pol Llonch. 

Hispanizacja postępuje – Wisła bierze zawodnika rezerw Granady

Postanowiliśmy, że nie będziemy was dłużej trzymać w niepewności i już na wstępie odpowiemy na pierwsze nasuwające się siłą rzeczy na myśl pytanie. Tak, Llonch jest dawnym podopiecznym Kiko Ramireza. Obaj panowie spotkali się w sezonie 2013/14 w prowadzonym wówczas przez obecnego szkoleniowca Wisły trzecioligowym L’Hospitalet. Środkowy pomocnik był tam jednym z graczy, od których Kiko rozpoczynał ustalanie składu – tylko w 8 z 38 ligowych starć nie zagrał od pierwszej do ostatniej minuty.

Llonch większość kariery przekopał zresztą właśnie w Segunda B, w której uzbierał w sumie 94 mecze. Choć w żadnym z zespołów z tamtego poziomu rozgrywkowego nie miał najmniejszych problemów z regularną grą, to jednak gdy w końcu udało mu się trafić na zaplecze La Liga, kompletnie sobie nie poradził. Po przejściu z Espanyolu B do Girony pojawił się na murawie w 11 meczach Segunda Division, zaledwie trzy razy spędzając na boisku pełne 90 minut.

W trwającym sezonie Llonch występował z kolei na zasadzie wypożyczenia w – jakżeby inaczej – trzecioligowych rezerwach Granady. Z jednej strony nowy nabytek Wisły był w nich absolutnie kluczowym zawodnikiem – na boisku spędził 1758 minut, przegapił zaś tylko jeden mecz. Z drugiej jednak – no właśnie – nie wolno zapominać, że wciąż mówimy o 24-latku grającym do tej pory w drugiej drużynie ostatniej ekipy Primera División, który nie dość, że nie miał żadnych perspektyw na przebicie się do pierwszego zespołu, do tego przy pierwszym kontakcie z w miarę poważną piłką został szybko odpalony.

Jego pełen bilans gier prezentuje się następująco:

Reklama

pol

Z rzeczy bardziej działających na wyobraźnię wymienić można w jego przypadku z pewnością występ w barwach L’Hospitalet przeciwko Barcelonie Pepa Guardioli w Pucharze Króla w listopadzie 2011. Llonch wyszedł wówczas w pierwszym składzie, a jego ekipa przegrała u siebie tylko 0:1. Z tamtego spotkania w czeluściach internetu do dziś zachowała się zresztą krótka wymiana uprzejmości między Polem i Ceskiem Fabregasem. “Po jednej ze stykowych sytuacji zwróciłem mu uwagę, że mnie kopnął. »Na co wy się skarżycie? Przecież gracie tylko w Segunda B«, usłyszałem w odpowiedzi“, komentował przed kamerą całe zajście Llonch. W rewanżu co prawda nie zagrał, ale może nawet to i lepiej – Barcelona rozniosła w nim bowiem trzecioligowca aż 9:0.

No dobra, czego jednak można się po nim spodziewać? Cóż, wydaje nam się, że najlepiej będzie, jeśli w tym momencie zacytujemy słowa do niedawna klubowego kolegi Lloncha, Pawła Bochniewicza:

Gdybyśmy jednak sami mieli podsumować jednym słowem najnowszy transfer Białej Gwiazdy, nie bylibyśmy zbyt oryginalni i najpewniej postawilibyśmy na “eksperyment”. Choć oczywiście nie spodziewamy się po nim, że z miejsca stanie się ekstraklasowym odpowiednikiem Sergio Busquetsa czy Andersa Iniesty, mimo wszystko nauczeni doświadczeniem wiemy, że akurat w przypadku meldujących się w Polsce Hiszpanów, zakładanie, iż ktoś okaże się gwiazdą ligi czy też totalnym szrotem kompletnie mija się z celem.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

31 komentarzy

Loading...