Po dwóch kolejnych wpadkach, remisach z Bilbao i Alaves, piłkarze Atletico pogodzili się już chyba z tym, że mistrzostwo Hiszpanii znacznie się oddaliło. Że ten sezon nie będzie dla nich tak udany jak poprzedni, że nie będą do końca walczyć o utarcie nosa Realowi i Barcelonie. Niektórzy chyba nawet uznali, że skoro tutaj tytułu nie zdobędą, spróbują być najlepsi w innej dyscyplinie. Na przykład – w pluciu do celu.
LAMENTABLE!! @diegogodin pic.twitter.com/adY3KjcS0O
— Toquerismo. (@SrAlavesista) 28 stycznia 2017
Frustracja, uciekająca szansa, poirytowanie, puszczenie wodzy negatywnych emocji. Zachowanie Godina najlepiej podsumowało ostatnie tygodnie w wykonaniu Los Rojiblancos. Sezon, który w LaLiga trudno będzie uratować i w którym podopieczni Diego Simeone nie przypominają bezlitosnej, morderczej maszyny choćby z poprzednich rozgrywek. Gra, w której bardzo mało się ostatnio układa, a także problemy pozasportowe, związane z możliwą wyprzedażą, by móc spłacić pożyczkę zaciągniętą na poczet nowego stadionu, Wanda Metropolitano, na który Atletico przeniesie się od nowego sezonu. To wszystko może negatywnie wpływać na zawodników, a Urugwajczykowi – jak widać – w końcówce zremisowanego 0:0 meczu z Alaves udzieliło się najbardziej.
Godina można jednak jakkolwiek usprawiedliwiać, bo choć zachował się idiotycznie, to też nie bez powodu. Chwilę wcześniej rękawicę rzucił mu bowiem napastnik gospodarzy Deyverson, któremu oficjalnie przyznajemy tytuł idioty weekendu.
I tak, wiemy, że mamy dopiero niedzielny poranek.
Przez chwilę zastanawialiśmy się dość intensywnie, jakie zębatki wprawiła w ruch jego psychika, by uznać, że najlepszym możliwym wyjściem w czasie zremisowanego z Atletico meczu będzie naplucie w twarz Diego Godina. Która dźwignia przeskoczyła z trybu „piłkarz” na tryb „debil”. Doszliśmy do wniosku, że gdzieś tam, w jego głowie, coś musiało naprawdę konkretnie pierdyknąć. Innego wyjaśnienia zwyczajnie nie znajdujemy.
ZAMÓW KSIĄŻKĘ IANA CRUISE’A – FERNANDO TORRES W PROMOCYJNEJ CENIE