Reklama

Fragment książki Piotra Reissa

redakcja

Autor:redakcja

01 października 2009, 13:20 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nieźle zapowiada się książka Piotra Reissa pod tytułem “Spowiedź piłkarza”. Poniżej jeden z fragmentów – dobrze się czyta.

Pewnego poranka, dokładnie 2 lutego 2009 roku, rozpoczął się najczarniejszy dzień w moim życiu. Niedzielę poprzedzającą to wydarzenie spędziliśmy u rodziny mojej żony w Dama-sławku. Pojechaliśmy tam, korzystając z zaproszenia władz miasteczka i sponsorów halowego turnieju dla dzieci. Na zakończenie zmagań dzieciaków wręczałem im nagrody. Był to bardzo mile spędzony dzień, po którym wróciliśmy mocno zmęczeni do domu. (…)

W poniedziałek około 6.30 rano rozległ się natarczywy dźwięk domofonu. Obudziłem się zły, ale i zaniepokojony, ponieważ o tej porze nie zwykliśmy przyjmować gości. Gdy dołączyła do mnie żona, sprawdziliśmy przez okienko w drzwiach, kto za nimi stoi. Spostrzegliśmy trzech nieznanych nam mężczyzn, a za nimi również obcy nam samochód. Ł»ona podniosła słuchawkę od domofonu. Okazało się, że są to policjanci w cywilu. Oczywiście wpuściliśmy ich, legitymując u wejścia do domu. Ich wizytę przyjęliśmy z żoną raczej spokojnie, choć wskutek porannych hałasów przebudziła się nasza córka – Anika – w panice nawołująca nas z piętra. Ł»ona pobiegła przytulić małą. Syn Adrian spał mocno, ponieważ nad ranem wrócił z turnieju piłkarskiego w Niemczech. (…)

Policjanci zachowali się taktownie, rozumiejąc niepokój dzieci i naszą sytuację. Po wylegitymowaniu się i przedstawieniu nakazu zatrzymania, zezwolili mi na ubranie się oraz prysznic. Nie poruszałem się jednak po domu swobodnie, ponieważ jeden z trzech funkcjonariuszy towarzyszył mi przy każdej mojej czynności. Ł»ona przygotowała w tym czasie kawę, po której wypiciu byłem gotowy do drogi “na Wrocław”. Jeden z policjantów doradził mi, bym zabrał ze sobą jakieś pieniądze na bilet powrotny, w razie gdyby po przesłuchaniu prokurator wyraził zgodę na mój powrót do Poznania. Atmosferę najwyraźniej rozluźniła moja żona, która zapytała:

– Czy mój mąż nie mógłby w takim razie jechać za panami swoim samochodem?
Widziałem, że policjanci tłumili śmiech… To niewinne pytanie skojarzyło mi się z sytuacją posła Jacka Kurskiego, który tłumaczył się kiedyś dziennikarzom w słynnej sprawie jazdy z nadmierną prędkością za konwojem policyjnym. Sam więc śmiałbym się, gdyby nie tragizm mojej sytuacji. (…)

Wrocławscy funkcjonariusze zachowywali się z taktem także podczas doprowadzenia mnie do samochodu. Prawdopodobnie mojego zatrzymania nie spostrzegli nawet sąsiedzi. Tylne siedzenie samochodu zajął wraz ze mną jeden z policjantów, dwaj pozostali usiedli z przodu. Zbliżała się godzina ósma, a więc pierwszy szczyt komunikacyjny w Poznaniu.

Reklama

Pomogłem poprowadzić samochód skrótami, umożliwiając szybkie przedostanie się na trasę do Wrocławia. Prowadziłem ich bokami: przez Przeźmierowo, Skórzewo, Ple-wiska aż do hotelu w Komornikach, przy którym zjechaliśmy na trasę wrocławską. Do Wrocławia jechaliśmy około dwóch godzin, a ja starałem się zasnąć z powodu zarwanej nocy.

Zdążyliśmy też trochę porozmawiać. “Konwojujący” mnie panowie w luźnej rozmowie interesowali się, czy zrzucaliśmy się w Lechu kiedykolwiek na kupno meczu. Wyjaśniłem im, że zawsze grałem w tak biednym klubie, że mieliśmy kłopoty z otrzymaniem pensji, więc z czego niby mielibyśmy się zrzucać? Teraz myślę, że ta rozmowa była wkalkulowana w całe zajście i panowie odgrywali role dobrego i złego policjanta.

Wypita przed wyjazdem kawa nie pozostała bez wpływu na fizjologię naszych organizmów. Zatrzymaliśmy się za Poznaniem. Po raz pierwszy tak wyraźnie odczułem, w jakiej sytuacji się znalazłem – do toalety nie mogłem pójść sam. Następny i ostatni postój mieliśmy na stacji benzynowej tuż przed Wrocławiem.

Wtedy zrozumiałem, że z dyskrecją koniec. Panowie najwyraźniej zaczęli się przygotowywać do spotkania z mediami: zakładali kurtki z napisem “Policja”, przyczesywali włosy… “Szykuje się niezłe przedstawienie” – pomyślałem, a nogi ugięły się pode mną….
Całe moje życie, cała moja piłkarska kariera stanęły mi przed oczami.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...