Marek Wasiluk, niedoszły as w talii Leo Beenhakkera, a także wynalazek Stefana Majewskiego, zaskoczył dzisiaj szczerością na łamach “Przeglądu Sportowego”…
– Gdy przyszedłem z Jagi, ludzie myśleli, że jestem nie wiadomo jakim zawodnikiem, a w rzeczywistości tak nie jest.
– Chciałbym powiedzieć o sobie, że jestem zawodnikiem uniwersalnym, ale tak nie jest. Nie potrafię na przykład rozgrywać piłki. Z racji moich warunków fizycznych środek obrony jest dla mnie optymalny. Jednak potrzebuję czasu, bo przez ostatnie półtora roku wystawiano mnie na pięciu pozycjach i nigdzie nie pograłem dłużej.
– Oglądałem większość meczów Jagi i wiem, na co ich stać. Minusem jest to, że jako środkowy obrońca, nie miałem okazji grać przeciwko tak klasowym napastnikom jak choćby Tomasz Frankowski. Już w meczu z Ruchem Andrzej Niedzielan doskonale obnażył moje mankamenty.