Pamiętacie Matthew Le Tissiera? Miał w sobie coś z geniusza. Teraz – z pozycji emeryta – ujawnił, jak postawił kiedyś sporą kasę na to, że w meczu Southamptonu z Wimbledonem pierwszy rzut z autu będzie w ciągu 60 sekund. Do wygrania miał 10 tysięcy funtów.
Opowiada: – Zajmowaliśmy bezpieczne miejsce w tabeli, nie widziałem w tym nic złego. Na początku meczu chciałem wykopać piłkę, posyłając ją w kierunku Neila Shipperleya, ale byłem nerwowy i nie kopnąłem jej wystarczająco dobrze. Shipperley, który nic nie wiedział o zakładzie, zatrzymał ją w boisku. Nigdy w życiu nie biegałem tak dużo. Desperacko chciałem dostać piłkę z powrotem i wykopać ją poza boisko. Udało mi się to dopiero w 70 sekundzie…
Ale i tak Le Tissier był wtedy bohaterem meczu. Nasi gdyby mogli zarabiać na wykopywaniu piłki w aut, wynikającym z nieudolności, byliby milionerami.