Gdy oglądamy spotkania pokroju Real Madryt – Granada, to po kilku minutach możemy odnieść wrażenie, że faworyci przed całkowitym pożarciem przeciwnika, na spokojnie go przeżuwają, a dopiero wtedy połykają. Triki, ryzykowne zagrania itd. to tylko ułamek rzeczy, które można zobaczyć. Co innego, gdy zawodnicy próbują czegoś takiego w spotkaniach derbowych. Henrik Larsson pokazał nam to w spotkaniu Old Firm Derby, kilkanaście lat temu…
Nie da się ukryć, że Szwed uwielbiał wchodzić w pojedynki jeden na jeden, bo w nich pokazywał swoje możliwości. Niekonwencjonalne zwody, zwinność, to rzeczy, które czasami ukręcały kostki obrońcy. W najbardziej elektryzującym meczu w Szkocji, starciu Rangersów z Celtikiem, Larsson przeprowadził akcję, niczym z gry komputerowej wzięta. Dostał piłkę wyprzedzając zawodnika, którego miał na plecach, następnemu założył dziurkę i podcinką nie dał najmniejszych szans bramkarzowi. Cud, miód i orzeszki.
[od 3:06]