Reklama

Dwaliszwili znalazł kolejny klub. Z grupy spadkowej w Kazachstanie

redakcja

Autor:redakcja

14 stycznia 2017, 20:10 • 3 min czytania 9 komentarzy

Cztery lata temu Wladimer Dwaliszwili był bohaterem jednego z najgłośniejszych ruchów transferowych w polskiej ekstraklasie, bo – ciesząc się opinią czołowego napastnika – zamienił Polonię na Legię. Niedługo potem z Gruzinem stało się coś bardzo dziwnego, bo z każdym dniem stawał się wolniejszy, bardziej ociężały i po prostu słabszy. Rozpoczął przemianę z naprawdę solidnego napastnika w – daleko nie szukając – zagraniczną kopię Przemysława Trytki. Dziś można powiedzieć, że ta przemiana ostatecznie się dokonała, bo władze kazachskiego FK Atyrau – poszukując następcy właśnie dla Trytki, któremu skończył się kontrakt – postanowili sięgnąć po Dwaliszwilego.

Dwaliszwili znalazł kolejny klub. Z grupy spadkowej w Kazachstanie

Transfer do ligi kazachskiej to kolejny etap zjazdu Gruzina, który zaczął się nadspodziewanie szybko, bo w już w wieku niespełna 28 lat. Najpierw nie poradził sobie w Legii (ledwie 140 minut na wiosnę ’14), później nie poradził sobie w Odense (13 meczów i 2 gole w lidze), następnie nie poradził sobie w Pogoni (28 meczów i 3 gole w lidze) oraz – minionej jesieni – za bardzo nie poradził sobie w Gruzji. Dwaliszwili rozegrał tam siedem ligowych spotkań, w których zdobył dwa gole, a jego drużyna skończyła sezon na rozczarowującym czwartym miejscu. Przygoda środkowego napastnika z Dinamem Tbilisi nie trwała nawet przez pół roku.

Teraz przyszła pora na FK Atyrau, czyli ekipę z grupy spadkowej ligi kazachskiej (mają tam bardzo podobny system rozgrywek co my). Jeżeli Dwaliszwili będzie chciał udowodnić, że nie zleciał już poniżej poziomu Trytki, będzie musiał powtórzyć jego wyczyn i sieknąć tam przynajmniej siedem goli. A o to z pewnością nie będzie Gruzinowi łatwo, bo oznaczałoby to, że musiałby na przestrzeni jednego sezonu wyrównać swój wynik strzelecki z ostatnich kilku lat. Ale oczywiście życzymy mu powodzenia.

Reklama

Rzecz jasna zdajemy sobie sprawę, że kazachski futbol poszedł do przodu, że dobrze tam płacą, a i samo Atyrau – położone nad Morzem Kaspijskim – to nie najgorsze miejsce do życia. Fakty są jednak takie, że w którymś momencie kariery Dwaliszwilego coś poszło dramatycznie nie tak. Facet wciąż ma ledwie 30 lat i szuka sobie roboty w grupie spadkowej w Kazachstanie, tuż po średnio udanym epizodzie w czwartej ekipie ligi gruzińskiej. Jeżeli napastnik utrzyma tempo zjazdu, za dwa lata obejrzymy go gdzieś w okolicach trzeciego poziomu rozgrywkowego w Mołdawii.

Inna sprawa, że jest w tym wszystkim jakaś sprawiedliwość. Nie będziemy ściemniać, że wyrywkowo śledziliśmy mecze Dwaliszwilego w Odense czy Tbilisi, ale jego ostatnie występy w naszej ekstraklasie – pod koniec w Legii oraz w Pogoni – to był właśnie poziom typowego przeciętniaka z Kazachstanu. Jakkolwiek spojrzeć, na ostatnie lata kariery Gruzina przykro się patrzy, ale – taka jest smutna prawda – solidnie sobie na swoją pozycję w futbolu zapracował.

Najnowsze

Komentarze

9 komentarzy

Loading...