Weekend z golem Lewego, Teodorczyka czy Wilczka to dla nas mniej więcej takie zaskoczenie, jak selfie posłów z sejmowej sali posiedzeń. Newsem już nie jest to, że któryś z nich trafi do siatki, lecz to, gdy mu się to nie uda. Powolutku i niepostrzeżenie do swoich kolegów z reprezentacji dołącza Mariusz Stępiński, którego gole i asysty wykręcane we Francji zaczynają nam już normalnieć. Dziś w pucharowym meczu przeciwko Blois zaliczył dwie bramki.
Taką:
Le but de M. Stepinski (centre de Moimbé, tête de Sala). 1-0 #BF41FCN pic.twitter.com/2u9AKRvFu0
— MaximeBrtln (@MaximeBrtln) 7 stycznia 2017
I taką:
Doublé de M. Stepinski (nous aussi on sait mettre des buts dégueulasses). 2-1 #BF41FCN pic.twitter.com/r7ZVtPoAVj
— MaximeBrtln (@MaximeBrtln) 7 stycznia 2017
Nie były to co prawda gole o największym poziomie trudności w karierze “Stępiny”, mimo to nie zamierzamy mu absolutnie umniejszać sukcesu – przy obu z nich trzeba było wykazać się sporym przewidywaniem boiskowych sytuacji, pójściem do końca, chłodną głową przy wykończeniu. Stępiński dziś to miał i zapewnił drużynie swoimi trafieniami awans do 1/16 Pucharu Francji.
Wypada tylko pochwalić Mariusza, bo ten dość nieoczekiwanie wpisuje się do protokołu meczowego (czyli zdobywa bramkę bądź asystuje) średnio co 122 minuty. Zasiadając przed telewizory i odpalając mecz Nantes istnieje zatem większe prawdopodobieństwo, że Stępiński będzie miał bezpośrednie przełożenie na wynik. Kto by się spodziewał, że Polak TAK SZYBKO osiągnie w Nantes taką regularność. Doskonale pamiętamy przecież jego pierwszy wyjazd zagraniczny, w którym regularnością wykazywał się co najwyżej w zasiadaniu na trybunach. Mariusz dorósł, powrót do Polski bardzo dobrze mu zrobił i dziś notuje – tak, tak – najlepsze liczby w swoim zespole.
Oby tak dalej. Rok rozpoczęty mocnym wejściem z buta.