No i po Arruabarrenie. Przykre.

redakcja

Autor:redakcja

24 czerwca 2009, 13:58 • 1 min czytania

Znana zasada – jesteś biedny, to znaczy, że nie stać cię na dziadostwo. Legię najwyraźniej stać. Właśnie zakończyła hiszpański eksperyment i po wydaleniu z kraju Descargi i Tito, teraz rozwiązała kontrakt z Mikelem Arruabarreną. Balbiny nawet nie wspominamy, bo nie pamiętamy, jak miał na imię.
Wypłacono więc dwa pełne roczne kontrakty i kontrakt za pół roku Arruabarreny. Do tego odprawy. Skoro hiszpański napastnik miał umowę ważną jeszcze dwa lata, zapewne – jak to jest w zwyczaju – spotkano się po środku drogi i zapłacono mu za kolejny rok z góry. Podobnie z Descargą, bo w to, że niczego nie wziął na odchodne mogą wierzyć tylko najwięksi naiwniacy.

No i po Arruabarrenie. Przykre.
Reklama

Pamiętajmy też, że Arruabarrena nie przyszedł do Legii za darmo, tylko został kupiony z Tenerife. Lekko licząc, na ten cały szrot poszło jakieś milion euro.

PS
Nam jest jednak trochę smutno. „Arru” był jednym z pierwszych nieudaczników, których wzięliśmy na tapetę. Można było na niego liczyć zawsze i wszędzie. Nie wydurniał się jak Tomasz Moskal, który – kiedy tylko napisaliśmy, że nie strzela goli – nagle zaczął strzelać. Nie, Mikel nie trafiał nawet do pustej bramki, ani razu nie zagrał nam na nosie. Dzięki za wszystko.

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama