Wszyscy znają nieokiełznanego Paula Gascoigne’a i jego ogromny temperament, którego ofiarami padało wielu ludzi – od kolegów, po nielubianych przeciwników. Dzisiaj przypominamy jedną z najdziwniejszych, a zarazem kontrowersyjnych sytuacji, w której główną rolę odegrał „Gazza“. Choć wyjątkowo to nie jemu przypadła rola czarnego charakteru.
Gascoigne, była gwiazda Newcastle i Tottenhamu, został zawodnikiem Glasgow Rangers. Pod koniec grudnia zajmował ze szkocką drużyną pierwszą lokatę w lidze, a na Ibrox miała przyjechać ekipa trzeciego Hibernian. Kibice gospodarzy wiedzieli, że nie będzie to łatwe spotkanie, ale że mieli Paula Gascoigne’a, to strach wydawał się być jednak nieco mniejszy. Okazało się, że można było o nim w ogóle zapomnieć, bo Rangersi wygrali mecz 7-0
Nie to jest jednak najważniejsze, a sytuacja z drugiej połowy, która stała się udziałem „Gazzy”. Sędzia Dougie Smith upuścił swoją żółtą kartkę, Anglik więc ją podniósł i… pokazał arbitrowi. Ten postanowił zrewanżować się Gascoigne’owi tym samym, więc w protokole „żółtko“ pojawiło się również przy nazwisku „Gazzy“. Było to o tyle istotne, że kartka, złapana na skutek braku poczucia humoru i dystansu do siebie ze strony sędziego, wykluczała Anglika z udziału w… Old Firm Derby.
Ekipa Rangersów zremisowała wtedy bezbramkowo z Celtikiem, a na finiszu sezonu wyprzedziła go o cztery oczka, więc koniec końców sytuacja rozeszła się po kościach. Ale zdecydowanie nie chcielibyśmy być w skórze sędziego Smitha, gdyby miało się okazać, że w końcowym rozrachunku tamta decyzja kosztowałaby klub z Ibrox mistrzostwo…