Numer jeden na liście potencjalnych następców “Niko” i “Prijo” to Vako Kazaiszwili. Jesienią przegrywał rywalizację o miejsce na skrzydle, za to w Holandii występował już jako środkowy napastnik i radził sobie nieźle. Trener Magiera wierzy w jego umiejętności, dlatego Vako przy Łazienkowskiej zostanie przynajmniej do końca sezonu. Jeżeli Kazaiszwili chce zostać na dłużej, musi udowodnić swoją wartość. Innymi kandydatami do gry w ataku są: Miroslav Radović, Kasper Hamalainen i Michał Kucharczyk – czytamy dziś w Fakcie i Przeglądzie Sportowym.
FAKT
Teodorczyk lepszy od Messiego. Oh yeah!
Łukasz Teodorczyk przeżywa najlepszy okres w karierze. Runda jesienna należała do napastnika Anderlechtu. W drugi dzień świąt reprezentant Polski został bohaterem meczu z Charleroi, w którym strzelił gola i miał asystę. W 30 spotkaniach Fiołków od początku sezonu “Teo” zdobył aż 24 bramki. W całej Europie tylko snajper Paris Saint-Germain Edinson Cavani był równie skuteczny (on potrzebował do tego mniej meczów, bo tylko 23). Za plecami Urugwajczyka i Polaka znajdują się Lionel Messi z Barcelony oraz Junior Moraes z Dynama Kijów z 23 golami. Co ciekawe, to właśnie ten ostatni wygrał rywalizację z Teodorczykiem o miejsce w składzie mistrza Ukrainy i spowodował, że Polak został wypożyczony do Anderlechtu.
Wisła znów będzie wielka – przekonuje Maciej Żurawski.
Czy wielka Wisła to już przeszłość?
– Wielka Wisła to przyszłość! Tak należy teraz do tego podchodzić. Po okresie świetności nastąpiła przy Reymonta zawierucha. Był problem zarówno na polu sportowym, jak i finansowym, ale teraz wraca stabilizacja. Dobrze, że działacze postawili na trenerski duet Kmiecik-Sobolewski. To idealne połączenie, bo pierwszy zna klub od podszewki, drugi daje świeże spojrzenie.
Nastąpi rewolucja w ataku Legii.
Numer jeden na liście potencjalnych następców “Niko” i “Prijo” to Vako Kazaiszwili. Jesienią przegrywał rywalizację o miejsce na skrzydle, za to w Holandii występował już jako środkowy napastnik i radził sobie nieźle. Trener Magiera wierzy w jego umiejętności, dlatego Vako przy Łazienkowskiej zostanie przynajmniej do końca sezonu. Jeżeli Kazaiszwili chce zostać na dłużej, musi udowodnić swoją wartość. Innymi kandydatami do gry w ataku są: Miroslav Radović, Kasper Hamalainen i Michał Kucharczyk. Każdy z nich grał już na tej pozycji. – A blisko debiutu w pierwszym zespole był jesienią Sandro Kulenović, który robi niesamowite postępy. Ma instynkt snajpera, dlatego niedługo powinien dostać swoją szansę – przekonuje prezes Legii Bogusław Leśnodorski.
GAZETA WYBORCZA
Kadra zamurowana.
Przez cały rok pierwsza jedenastka reprezentacji coraz bardziej się zamurowywała. Znikały miejsca na boisku, w których istniała rywalizacja, dziś wiadomo, że w świecie bez kontuzji i kartek najsilniejsza drużyna, na jaką stać polski futbol, wygląda tak: Fabiański, Piszczek, Glik, Pazdan, Jędrzejczyk, Błaszczykowski, Zieliński, Krychowiak, Grosicki, Milik, Lewandowski. Tylko bramkarza selekcjoner może wymienić bez utraty jakości. Niektóre ubytki w polu da się zamaskować – w Bukareszcie zespół nie odczuł braku Milika – ale po pierwsze, takich pozycji jest coraz mniej, a po drugie, muszą one występować pojedynczo. Strata dwóch piłkarzy jednocześnie oznacza, że reprezentacja nie zagra na 100 procent możliwości. Zabetonowanie jedenastki udowadnia także, jaki skok wykonała drużyna Nawałki. Łatwiej wejść do zespołu leżącego gdzieś w połowie pierwszej setki rankingu FIFA, dla którego szczytem marzeń jest awans na wielki turniej, niż do drużyny, która chce – cytując selekcjonera – utrzymać miejsce w ósemce najlepszych drużyn na świecie. Żeby rzucić wyzwanie zawodnikowi galowego składu, nie wystarczy już tylko wybijać się ponad ligową przeciętność. Większość miejsc w pierwszej jedenastce zajęta jest przez piłkarzy regularnie występujących w Lidze Mistrzów albo mających za sobą kilkanaście występów w tych rozgrywkach. Wiara w to, że wyżej wymieniony skład zmieni się na lepsze, to wiara w to, że kolejni polscy piłkarze dołączą do czołowych zespołów najlepszych lig kontynentu.
SUPER EXPRESS
Grosicki to pan piłkarz. Tomasz Hajto w punktach podsumowuje rok.
Kamil Grosicki motorem kadry. Największą gwiazdą reprezentacji jest oczywiście Robert Lewandowski, ale w prawie wszystkich ważnych golach w eliminacjach i na Euro uczestniczył Kamil. Turbo Grosik to wielki potencjał i szybkość. Na boisku wybiera najlepsze rozwiązania, bierze na siebie odpowiedzialność. Z błędów młodości wyciągnął pozytywne wnioski. Dziś to pan piłkarz.
Dwie twarze Szymona Marciniaka. Jeżeli chce być sędzią na najwyższym poziomie, musi tak samo skoncentrowany podchodzić do prowadzenia spotkań Realu z Borussią, jak do meczu Arki z Jagiellonią. Na razie ma z tym problemy.
Miasta właścicielami klubów. To największa patologia w polskiej piłce. Radni i prezydenci dają klubom publiczne pieniądze, by zdobyć głosy kibiców i utrzymać się przy władzy. Czegoś takiego nie ma nigdzie indziej w Europie. To chore.
Superak streszcza rok 2016 również w sposób tabloidowy, przypominając… najważniejsze niesportowe wydarzenia u sportowców. Jest o weselu Szczęsnego, jest o “royal baby” Lewandowskich. Rzecz jasna, nie cytujemy tych treści.
O, a tu fajny fotomontaż. Teodorczyk jak płatny zabójca.
– “Teo” to nie jest ktoś, kto byłby bardzo widoczny przez cały mecz. Ale zawsze jest tam, gdzie trzeba, w decydującym momencie. To jego największa zaleta. W sumie jest jak płatny zabójca. Pojawia się, załatwia sprawę i już – chwali Polaka kolega z zespołu, Algierczyk Sofiane Hanni. Biorąc pod uwagę trafienia w klubie (liga i puchary), “Teo” i Cavani nie mają sobie równych. Teodorczyk zdobył 16 goli w lidze belgijskiej, 7 w Lidze Europy i 1 w Pucharze Belgii.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Kto da Legii gole?
Zimowa rewolucja w ataku mistrza.
Opcji zastąpienia Nikolicia i Prijovicia jest kilka, dlatego wypożyczony do Ruchu Jarosław Niezgoda prawdopodobnie zostanie przy ul. Cichej na rundę wiosenną. Taka była umowa pomiędzy działaczami obydwu klubów, choć szefowie Legii zastrzegli sobie możliwość wcześniejszego powrotu piłkarza do stolicy. – Jarek wykonał w Ruchu kapitalną pracę, nie jest łatwo wskoczyć od razu na poziom ekstraklasy i w 12 meczach zdobyć siedem bramek, a do tego dołożyć trzy asysty. Cały czas go monitoruję. Poradził sobie, zdobywał bramki i bardzo się z tego powodu cieszę. Na pewno jeszcze to sobie na spokojnie przemyślę, obejrzę jego mecze, będę chciał z nim porozmawiać. Dopiero wówczas podejmę decyzję – tłumaczy Magiera. Transfer nowego napastnika do Legii nie jest konieczny, trener Legii ma kim zastąpić bramkostrzelny duet. Warto jednak śledzić rynek transferowy, bo czasem zdarzają się okazje, których grzech nie wykorzystać. Tym bardziej, że po sprzedaży kilku wartościowych piłkarzy w kasie stołecznego klubu będą pieniądze na wzmocnienia. – Sytuacja jest dynamiczna, trudno teraz prorokować, co zdarzy się w styczniu – uważa prezes Bogusław Leśnodorski.
Obok Piotr Włodarczyk podpowiada, że lepiej wzmocnić obronę.
Na miejscu działaczy Legii nie miałbym ciśnienia, by za wszelką cenę kupować nowego napastnika w miejsce Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia, jeśli i on opuści zespół. Trener Jacek Magiera preferuje kombinacyjną grę, dlatego ma w obecnej kadrze graczy, którzy z powodzeniem mogą zastąpić dotychczasowych snajperów. (…) W obecnej sytuacji priorytetem powinno być wzmocnienie defensywy, ale oczywiście jeśli trafi się okazja do podpisania umowy z klasowym napastnikiem, to trzeba ją wykorzystać. Ale nic na siłę. Wiosną mistrz Polski powinien sobie dać radę bez Nikolicia i Prijovicia.
Duńczyk gotowy zastąpić Fina.
Czy Kolejorz nie musi obawiać się o środek defensywy po odejściu Paulusa Arajuuriego? 29-letni Duńczyk deklaruje chęć zastąpienia Fina, który był bardzo mocnym punktem zespołu w dwóch ostatnich sezonach. – Lasse latem braliśmy z myślą, że będzie następcą Paulusa. Teraz właśnie nadchodzi jego czas – mówi wiceprezes poznańskiego klubu Piotr Rutkowski. Arajuuri przez większość rundy jesiennej tworzył parę stoperów z Janem Bednarkiem. Teraz trzeba wykreować nowego partnera dla utalentowanego Polaka, który regularnie dostaje powołania do reprezentacji U-21. Możliwe, że Kolejorz sprowadzi zimą środkowego obrońcę. Tutaj jednak wiele zależy od tego, co stanie się z Tamasem Kadarem. Węgier jest bowiem klockiem, który może uruchomić domino. Czyli sprawić, że przy Bułgarskiej będą wzmocnienia nie tylko na lewej stronie, ale również na środku. Aby tak się stało, Madziar musi jednak zostać sprzedany i wówczas będą środki na inne transfery.
Piast zyskuje skrzydłowego – powraca Mateusz Mak.
Od sierpnia 2014 roku pomocnik z powodu kontuzji kolana stracił ponad 400 dni na leczenie. Wrócił do sił i formy w Piaście osiągając spory sukces w poprzednich rozgrywkach. Dla Maka piłkarska jesień zakończyła się tak naprawdę, zanim na dobre się rozkręciła, bo musiał przejść operację kolana. Teraz piłkarz Piasta mozolnie walczy o powrót na boisko. – Wkraczam w ostatnią fazę powrotu. Lekarz mówił, że po 4 miesiącach będę mógł wrócić na boisko, a przed świętami minął właśnie ten czas. To ostatni etap rehabilitacji, ale jest on szczególnie ważny, bo zaczynam biegać po boisku – opowiada 25-letni piłkarz, który był operowany przez znanego hiszpańskiego ortopedę Romana Cugata.
Maciej Żurawski raz jeszcze, w szerszej wersji: Biała Gwiazda znów będzie wielka.
A co z inną pasją – motocyklami? Zapowiadał pan, że po karierze wreszcie będzie można trochę poszaleć…
– To kwestia rozsądku. Nie ukrywam, że motocykl czasami chodzi z tyłu głowy. Pojawiają się myśli, że fajnie byłoby wyskoczyć na jakąś dłuższą wycieczkę, ale chwilę później zapala się czerwona lampka. Przypominam sobie wtedy o znajomych, którzy zginęli w wypadkach motocyklowych. Od pewnego czasu powtarzam, że najważniejsze jest zdrowie. Kiedy człowiek zachoruje, czasem nawet wobec drobnych problemów czuje się bezsilny. A jak jest się zdrowym, można wszystko. Nie było tak, że gdy dowiedziałem się o śmierci znajomego, powiedziałem: “Nigdy więcej”. Myśl o porzuceniu tej pasji kiełkowała od pewnego czasu. Co z tego, że jedziesz zgodnie z przepisami, skoro błąd może popełnić gość z naprzeciwka? Kiedy wsiadasz na motocykl, zawsze podejmujesz ryzyko. Przyszedł czas na to, by bardziej zadbać o siebie. Już swoje w życiu przejechałem.
(…)
Kiedy dzieliliście szatnię, przeczuwał pan, że Sobolewski zostanie trenerem?
– Tak, Radek pasował mi na kogoś, kto po zakończeniu kariery zajmie się trenerką. Ma odpowiednie cechy charakteru do tego, by odnieść w tym zawodzie sukces. Wydaje mi się, że kiedyś Sobol będzie jednym z najlepszych szkoleniowców w Polsce. Niczego nie można przesądzać, ale znam Radka i wiem, że droga, którą obrał, najprawdopodobniej okaże się słuszna.
Sukcesy godne stulecia klubu. Legia przedstawiona w PS jako kandydat na klubową drużynę roku.
Kolejne mistrzostwo, Puchar Polski, powrót do Champions League, remis z Realem Madryt – w 2016 roku klub ze stolicy zdystansował krajową konkurencję. Trudno sobie wyobrazić, by Legia godniej uczciła stulecie klubu. Choć w 2016 roku prowadziło ją aż trzech szkoleniowców (czwarty, Aleksandar Vuković, siedział na ławce tylko w spotkaniu z Wisłą w Krakowie, później został asystentem Jacka Magiery) i w tej sytuacji trudno mówić o stabilizacji, to jednak wystarczy popatrzeć na wyniki, by się przekonać, jak dobrze spisywała się warszawska drużyna. W ekstraklasie rozegrała 36 meczów, wygrała 20 – najwięcej ze wszystkich zespołów (tyle samo jeszcze Lechia Gdańsk), przegrała osiem – nikt nie poniósł mniej porażek (tyle samo ma Zagłębie Lubin), strzeliła 71 goli (nikomu nie udało się więcej), straciła ledwie 33 (nikt nie ma mniej, tyle samo tylko lubinianie). Wiosną, ze Stanisławem Czerczesowem na ławce, dogoniła w tabeli Piasta Gliwice i spokojnie pomaszerowała po jedenasty w historii tytuł mistrza Polski. Zapewniła go sobie wygrywając w ostatniej kolejce z Pogonią Szczecin 3:0. Wcześniej, dzięki wygranej 1:0 z Lechem Poznań na PGE Narodowym osiągnęła 18. w historii Puchar Polski. Szósty dublet Legii w ekstraklasie przypadł na stulecie klubu.