Gdyby Alfred Hitchcock żył w 1997, z pewnością znalazłby sposób by dotrzeć do nagrania Legia – Widzew 2:3 z Na Łazienkowskiej. Miałby z tego meczu niezłą inspirację. Równie wielką jednak mógłby znaleźć w zakończeniu sezonu tegorocznej ligi boliwijskiej.
Bolivar i The Strongest, dwie ekipy, które wybijają się zdecydowanie ponad stawkę. Dwie ekipy idące łeb w łeb niemal cały sezon. Przed ostatnią kolejką wydaje się jednak, że The Strongest tytuł mogą włożyć między bajki. Bolivar ma trzy punkty przewagi, nie może przecież wypuścić mistrzostwa, prawda? To nie frajerzy, a grają na słabiutkie Sport Boys. The Strongest robią swoje, piorą 7:2 San Jose, ale w drugim meczu dzieją się cuda.
Bolivarowi wystarczał remis. Nie było bezstresowo, ale w 65 minucie główka Cellerino daje wymarzone wyrównanie, Bolivar musi to jedynie dowieźć. Tylko, do cholery jasnej, co tam się zdarzyło w doliczonym czasie gry?! Oglądajcie od 9:48:
Ostre starcie, a potem regularna bójka. Sędzia miał prawo dociągnąć mecz do setnej minuty, w której padła decydująca bramka. Teraz tabela ligi boliwijskiej wygląda tak:
Bolivar jeszcze sezonu nie przegrał i to również podobałoby się Hitchcockowi. Skoro obie ekipy mają po tyle samo oczek, wszystko rozstrzygnie jeden decydujący mecz rozgrywany dziś wieczorem. Arena? Neutralna, The Strongest i Bolivar grają na jednym stadionie.
Teraz to już nie gra o mistrzostwo Boliwii, a o tytuł frajera roku. W przypadku Bolivaru tłumaczenie zbędne, ale i przyjrzyjmy się The Strongest: dostali dar od losu. Dar? Więcej, w zasadzie zdarzył się cud. Dostają rywala wytrąconego z równowagi, rozstrojonego – nie, oni także mają obowiązek to wygrać.
To która telewizja transmituje Liga de Fútbol Profesional Boliviano?