Wcześniej pojawiały się sygnały o zainteresowaniu Aston Villi, a teraz z Serie A. Piłkarza obserwował przedstawiciel Pescary, ale najbardziej konkretna jest Sampdoria, która może zapłacić kwotę odstępnego wpisaną w kontrakcie (ok. 3 mln euro). O tym, że Blucerchiati faktycznie szukają bocznego obrońcy, świadczy to, że na ich liście znajduje się również Tomasz Kędziora (22 l.) – czytamy w dzisiejszym “Fakcie” i “Przeglądzie Sportowym”.
FAKT
Sampdoria interesuje się Bartoszem Bereszyńskim.
Wcześniej pojawiały się sygnały o zainteresowaniu Aston Villi, a teraz z Serie A. Piłkarza obserwował przedstawiciel Pescary, ale najbardziej konkretna jest Sampdoria, która może zapłacić kwotę odstępnego wpisaną w kontrakcie (ok. 3 mln euro). O tym, że Blucerchiati faktycznie szukają bocznego obrońcy, świadczy to, że na ich liście znajduje się również Tomasz Kędziora (22 l.). Kapitan reprezentacji młodzieżowej ma jednak kilka innych zapytań, a poza tym ma zostać w Lechu do końca sezonu, żeby jak najlepiej przygotować się do Euro U-21. Dlatego w Genui skłaniają się ku temu, żeby sięgnąć po gracza Legii.
Samuel Stefanik ma niecodzienny problem. Wstydzi się strzelać bramki.
Trener Czesław Michniewicz musi mu poświęcać dużo czasu. – Nawet w ostatnim meczu z Pogonią, w pierwszej połowie miał idealną okazję do strzelenia gola. W przerwie zwróciłem mu uwagę, by poszukał pozycji do strzału, uderzył i wszyscy będziemy szczęśliwi (…). Lubię tego zawodnika, ale muszę go cały czas zachęcać do tego, by wykorzystywał swój potencjał. Zawsze szuka kogoś, by podać. Sam nie czerpie satysfakcji ze strzelania goli. To bardzo nieśmiały chłopak. Brakuje mu pewności siebie – zaznacza trener czwartej drużyny ligi.
GAZETA WYBORCZA
W GW zero piłki. I w wydaniu krajowym, i w stołecznym.
SUPER EXPRESS
Zawodnik NFL zorganizował wkupne do drużyny za 68 tysięcy złotych. W Polsce też panuje ta tradycja, ale aż tak duże sumy nie padają.
Dziś imprezy, które organizują nowi zawodnicy, nie są już tak huczne jak za czasów Pohla oraz tak kosztowne jak w Ameryce. – Wraz z kilkoma innymi nowymi w Lechu zaprosiliśmy kolegów na zapoznawczą kolację – opowiada nam Radosław Majewski, od pół roku w “Kolejorzu”. – Rachunek rozłożył się pomiędzy nas, więc na pewno nie wyszło tyle, ile w przypadku tego futbolisty (śmiech). Teraz wkupne z dużą ilością alkoholu to już rzadkość. – W Śląsku przed tym sezonem od tego “zwyczaju” piłkarze odeszli, bo do klubu latem przyszło tylu nowych zawodników, że gdyby każdy z nich chciał się wkupować do drużyny alkoholem, to chyba do dziś by trzeźwieli – śmieje się Tadeusz Pawłowski, były trener Wisły Kraków i Śląska.
Superak zrobił też materiał z… kierowcą Legii w roli głównej.
– Stanisław Czerczesow był maniakiem punktualności. Kiedyś na obozie na Malcie odjechaliśmy z hotelu na trening bez prezesa, bo spóźnił się dwie minuty. Jacek Magiera jest bardziej elastyczny, ale również nie toleruje spóźnień. Z kolei Besnik Hasi uwielbiał kawę. Jeszcze dobrze nie usiadł na miejscu, a ekspres już pracował – dodaje kierownik Legii Konrad Paśniewski (40 l.). (…) Kierowca Legii długo nie zapomni też ostatniego wyjazdu do Płocka. – Nie mogliśmy wyjechać z klubowego parkingu, bo kibice Wisły rzucili pod koła szaliki Legii i zapowiedzieli, że nas przepuszczą, jeśli po nich przejedziemy. Nie zgodziliśmy się. Dopiero interwencja policji utorowała nam drogę – opowiada. – A kiedy wracaliśmy z Superpucharu Polski z Poznania, gonili nas kibice Lecha z Konina. Na stacji benzynowej nas doścignęli. Trochę pokrzyczeli, rzucili parę butelek, a potem… robili sobie zdjęcia z piłkarzami – śmieje się Paśniewski.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
PS sporządził ranking reprezentacji w 2016. Wyszło mu, że Polska była czwartą siłą.
To był najlepszy rok reprezentacji Polski od bardzo dawna. Awans do ćwierćfinału EURO 2016 i świetne wyniki jesienią w eliminacjach MŚ 2018 sprawiły, że w naszym corocznym rankingu europejskich reprezentacji sklasyfikowaliśmy biało-czerwonych na 4. miejscu. Zwyciężyła Portugalia, tegoroczny mistrz Starego Kontynentu. W dwóch poprzednich latach drużyna Adama Nawałki była u nas na 10. miejscu i zastanawialiśmy się, czy będzie w stanie wykonać ostatni krok, jaki dzieli ją od najlepszych. Dziś można powiedzieć, że to się udało. Biało-czerwoni byli bardzo blisko awansu do półfinału EURO 2016. Przegrali w tym roku tylko raz – towarzysko z Holandią (1:2) w przygotowaniach do turnieju. Jesienią Polacy długo się rozpędzali, a atmosfera wokół drużyny zagęściła się po październikowej imprezie na zgrupowaniu. Wrócili jednak na właściwy tor i w listopadzie w znakomitym stylu pokonali Rumunię (3:0) w Bukareszcie.
Kolejna część wywiadu z Piotrem Nowakiem.
Werner Lorant, trener TSV 1860 Monachium, opowiadał w “Przeglądzie Sportowym” o pana początkach: “W zespole szybko zdobył szacunek. Pamiętam, jak na treningu nie trafił z kilku metrów do pustej bramki, to niektórzy koledzy zaczęli się z niego śmiać. Swoim śmiesznym niemieckim zaczął ich opieprzać. I to pomogło. Pozostali zorientowali się, że będzie szefem, skoro nie bał się konfrontacji nawet z kilkoma piłkarzami.
Byłem Polakiem, oni Niemcami. W tamtych latach inaczej się na nas patrzyło. Pierwsze dwa tygodnie w Monachium były takie sobie. TSV było trzecio-drugoligowym zespołem, który rok po roku awansował do Bundesligi. I ci, którzy byli w drużynie, uważali, że miejsce w składzie należy im się z automatu. Do zespołu dołączyli nowi, jak ja, Manni Schwabl, Olaf Boden, Rene Rydlewicz. Czterech nas było nowych, a nie, jeszcze Harald Cerny. Zadebiutowałem w piątej kolejce, zespół zamykał tabelę z jednym punktem. Grupa tych z trzeciej ligi uznała, że zabieramy im miejsce, pieniądze, sławę. A my każdego z nich pytaliśmy: “A kto ty jesteś? A gdzie ty grałeś?”. Aż przyszedł mecz, który zmienił całą kompozycję w zespole.
Jaki?
Po przegranych derbach z Bayernem, w którym notabene kibice wybrali mnie na najlepszego piłkarza, pojechaliśmy na sparing do Wiednia. Wygraliśmy 5:0 czy 6:0, nie pamiętam ile, a ja rządziłem na boisku. Miałem udział przy czterech golach. W poniedziałek wszedłem do szatni. Rozglądam się, nie widzę mojego sprzętu, nie ma też piłki. Miałem swoje miejsce, numer 15. Po mnie pojawił się Lorant. Powiedział tak, żeby wszyscy słyszeli: “Od dzisiaj tu jest twoje miejsce” – wskazał na numer dziesięć. Było na wprost drzwi, siedzieli tam najważniejsi zawodnicy. I rzeczywiście, znalazłem swoje buty, koszulkę, podpisaną piłkę.
“PS” szerzej podsumowuje rundę w wykonaniu Wisły Kraków.
Debiut mieli trudny, bo do Szczecina pojechali bez sześciu podstawowych zawodników, a do Krakowa wrócili z bagażem sześciu goli. Gdy liczba zdrowych piłkarzy wróciła do normy, sytuację znów udało się opanować, w trzech kolejnych meczach ligowych Wisła strzeliła dziewięć goli i zyskała siedem punktów. Rysą na dobrym obrazie pracy trenera Sobolewskiego jest porażka z Ruchem w ostatniej kolejce, która sprawiła, że Wisła zimuje w dolnej części tabeli. Problemem z pewnością jest krótka kadra. Nie licząc zawodników, którzy jesienią zagrali incydentalnie, trenerzy skorzystali tylko z 20 zawodników. Nie do końca udane okazały się transfery, które miały zabezpieczyć lewą stronę defensywy. Adam Mójta strzelił dwa gole, ale w defensywie miał wielkie problemy. Rafał Pietrzak na razie też nie zachwycił, a dużą część rundy stracił z powodu kontuzji. W takiej sytuacji prym wciąż wiedzie grupa najbardziej doświadczonych zawodników, z Głowackim i Pawłem Brożkiem na czele. Jeśli zimą w Krakowie nie dojdzie do kolejnego trzęsienia ziemi, drużyna nie powinna mieć większych problemów z awansem do grupy mistrzowskiej.
Dalszy ciąg podsumowań – Przemysław Rudzki pisze, że Polska zaczęła wreszcie budzić strach.
Dla kilku graczy Nawałki to może być ostatni turniej, w którym poszukają szansy na wielki sukces, tak, by kariera była pełna i nie ograniczała się tylko do liczb w klubowych statystykach. Ile to znaczy, pokazuje przykład Zbigniewa Bońka, który wielką markę wyrobił sobie w Juventusie i Romie, czy wcześniej pucharowych meczach Widzewa, ale jednak najczęściej ludzie wspominają jego hat-trick w starciu z Belgią i medal MŚ. Podobnie jest z Cristiano Ronaldo. Portugalczyk to wielka gwiazda Realu Madryt, natomiast jestem przekonany, szczególnie po tym, co usłyszałem z jego ust na konferencji w Paryżu, że dopiero złoto ME z reprezentacją dało mu prawdziwe spełnienie. Każdy duży turniej, oprócz gry o wynik tu i teraz, jest również walką o to, co będzie później. Sztuką jest nie tylko wystawić silny zespół mogący mierzyć się z najlepszymi, ale też pamiętać o równowadze, o wprowadzaniu świeżej krwi, co może skutkować pozytywną nieobliczalnością, choć jest obarczone sporym ryzykiem. Nawałce to się udało, kiedy postawił na Michała Pazdana. Kto przy zdrowych zmysłach wpadłby na to, że obrońca Legii zagra koncertowe Euro, zatrzyma wspomnianego Ronaldo, któremu przykrzy życie także później, w Lidze Mistrzów? Cokolwiek się wydarzy, Pazdan powinien być Nawałce dozgonnie wdzięczny za ten gigantyczny kredyt zaufania, którym został obdarzony. Euro pokazało, że największy problem mamy z dublerami. To jest najważniejsza rzecz w kontekście mundialu. Musimy tam pojechać z mocniejszą ławką rezerwowych, tak by w każdej chwili selekcjoner miał pole manewru bez obniżenia jakości. Na szczęście pojawiło się kilku graczy, którzy naciskają na pierwszy skład. Oni zobaczyli, najlepiej zilustrował to przykład Pazdana, że Europa nie leży wcale tak daleko.
Fot. FotoPyK