Tylko skrajny optymista mógł sądzić, że Piast po odejściu Vacka i Nespora znów będzie notował tak rewelacyjny sezon jak ostatnio. Kluczowi zawodnicy bronią teraz innych barw, a jeszcze działacze nie stanęli na wysokości zadania i nie załatali tych dziur solidnym materiałem. Toteż nic dziwnego, że łódź przecieka i gliwiczanie ledwo dopłynęli nad strefę spadkową.
MOCNY PUNKT
Im starszy, tym lepszy, czyli Jakub Szmatuła. Ten facet rzadko schodzi z określonego poziomu i naszej opinii nie zmieni 19. kolejka, kiedy właściwie każdy strzał Legii kończył się golem. Bramkarz jako jedyny w całym Piaście wykręcił notę powyżej wyjściowej (5,61) i jest jednym z nielicznych w zespole, który przez przerwę nie musi unikać luster, bo może sobie spojrzeć w twarz na luzie. Szmatuła zaliczył 67 obron w rundzie i to jest drugi wynik w lidze, zaraz po Kiełpinie. Procent skutecznych interwencji spadł mu po feralnym spotkaniu z Legią i wynosi teraz 70,5 %, ale i tak to rezultat o włos lepszy od Malarza, tak przecież chwalonego, również przez samych ligowców.
Gdyby więc reszta kolegów dostosowała się do poziomu Szmatuły, Piast znów kręciłby się wysoko w lidze. A tak, sorry, na niektórych stronach trzeba rozwijać tabelę, żeby w ogóle go zobaczyć.
PIĄTA KOLUMNA
Zdecydowanie ofensywa Piasta – gliwiczanie w dwudziestu spotkaniach uciułali 21 bramek i tylko Śląsk Wrocław może poszczycić się gorszym rezultatem. Aż w siedmiu meczach atakujący ekipy Latala udawali się na ryby i mieli gdzieś, że warto byłoby akurat strzelić jakąś bramkę i drużyna kończyła spotkanie z zerem na koncie po stronie zysków. To mało powiedzieć, że Piast nie ma armat, oni na wojnę idą z pistoletami wyposażonymi w kapiszony. Trójka napastników: Barisić, Jankowski, Gotal, uzbierała w sumie cztery bramki. Sorry, ale prawie dwa razy więcej ma jeden defensywny pomocnik Cracovii, Covilo.
Wiadomo, że palce w tym żenującym wyniku strzeleckim maczali też pomocnicy. Nad Masłowskim nie chce nam się już znęcać, Żivcowi wyszedł strzał życia na Lechii, dołożył do tego jedną bramkę i tyle, niby Badia ma najlepszy wynik w zespole (trzy gole), ale w ostatnim meczu z Zagłębiem tak kasztanił, że to było momentami niewiarygodne. To może chociaż asystują? Gdzie tam. Masłowski i Żivec zanotowali po jednym ostatnim podaniu, Badia tak uprzejmy wobec kolegów nie był.
Latal domagał się przed sezonem napastnika, nie dostał nikogo ciekawego i chyba ta runda udowodniła, że miał rację. Piastowi potrzebny jest strzelec, który potrafi się zakręcić koło 10 goli w sezonie. A nie trzech strzelców, którzy w sumie może uzbierają połowę z tej magicznej bariery.
NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIE
Fakt, że Latal wrócił. Czeski szkoleniowiec opuścił Piasta w połowie lipca, ale już 1 września – niczym pilny uczeń – skończył wakacje i zameldował się przy Okrzei. Wiadomo, że takie cuda to możliwe są tylko w filmach z Adamem Sandlerem i w Ekstraklasie, ale po prostu wypada się cieszyć, że taki fachowiec wciąż pracuje w polskiej lidze. Pamiętamy kogo Piast potrafił zatrudnić wcześniej (mistrz Painta z Malediwów) i pamiętamy, kto drużynę w zastępstwie Latala prowadził – Jiri Necek, któremu charyzma do szczęścia najwyraźniej do szczęścia potrzebna nie jest. W codziennym życiu okej, niech żyje jak chce, natomiast w piłkarskiej szatni bardzo się przydaje.
Dlatego powrót Latala cieszy i jeśli działacze trochę mu pomogą, wzmacniając zespół zimą, to znów może te klocki dobrze poukładać.
NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE
Postawa w pucharach, myśleliśmy, że Piast przejdzie z dwie rundy. Letnie transfery – to znaczy, nie jesteśmy zdziwieni, że ściągnięte nazwiska nie wypaliły (bo gdyby stało się inaczej, to byłby dopiero szok), ale Piast nas zawiódł, bowiem wcześniej potrafił wyszukać perełki na rynku. Vacek, Nespor, Mraz i tak dalej, a teraz bierze jakiegoś Girdvainisa i liczy, że się uda. No gdzie…
Piast z Litwinem występującym dłużej niż godzinę – 14 straconych goli w 6 meczach (2,33 na mecz)
Piast bez niego – 19 straconych goli w 14 meczach (1,35 na mecz)
Do tego Masłowski, który w Gliwicach skutecznie gra w chowanego, kontuzjowany lub grzejący ławę Gotal i Sedlar. Ten ostatni wpasował się w drużynę najbardziej przyzwoicie i nawet jeśli uznamy go za udany transfer, to i tak całe okienko Piast przespał kompletnie.
OPINIA EKSPERTA
O zdanie poprosiliśmy Macieja Murarza, telewizyjnego eksperta.
– Piast to drużyna z olbrzymimi problemami w ofenzywie, a wiemy jak kluczowe jest strzelanie bramek w dzisiejszym futbolu. Zespół odczuwa brak Vacka i Nespora, ale to nic dziwnego – spójrzmy na Real Madryt, gdyby wyjąć z tamtej drużyny Ronaldo i Bale’a też mieliby problem (…) choć oczywiście jest też strzelający wiele ważnych bramek Ramos, pamiętam choćby ten finał z Atletico Madryt (…) mój ulubiony finał to jednak ten w Stambule (…) byłem kiedyś w Turcji, ale w Ankarze (…) i tak jak powiedziałem: najważniejsze, żeby Grzesiek Krychowiak grał regularnie.
SZALENIE ISTOTNY FAKT
Latal czytany od tyłu to… Latal.
RUNDA OKIEM WESZŁO
Kibice Piasta wspominający Vacka, Nespora i zeszły sezon.
ANKIETA WESZŁO
WERDYKT
Piast zdecydowanie potrzebuje zimą świeżej krwi, szczególnie w ofensywie, która na razie straszy własnych kibiców, zmuszonych do oglądania tych marnej jakości popisów. Wtedy może maszyna Latala na nowo odpali – nie mówimy nawet o czołowej ósemce (choć i tej nie odmawiamy), ale spokojne utrzymanie, już jak najbardziej. Jeśli zaś transfery będą podobnej jakości co te letnie… Oj, może być krucho.