Jak zarobić milion? Niektórzy głowią się nad tym całe życie i nigdy do rozwiązania dojść nie mogą, innych kosztuje to niewyobrażalnie wiele wysiłku. Jednak są też tacy, którzy tak się w życiu ustawili, że sześć zer na koncie mogą zobaczyć bez większego kłopotu. Na przykład Mario Balotelli.
Zagranicznym dziennikarzom udało się dotrzeć do bonusów, które były zawarte w kontrakcie Włocha z Liverpoolem. Standardem jest, że piłkarze dostają wejściówki, premię za asysty, gole, króla strzelców i tak dalej, ale skoro napastnik standardowym człowiekiem nie jest, to i jego bonusy były specyficzne. Otóż Balotelli zgarnąłby ponad bańkę, gdyby… nie pajacował na i poza boiskiem. Tylko tyle – albo dla niego – aż tyle. Włoch nie mógłby dostać trzech lub więcej czerwonych kartek w trakcie sezonu.
Zapis brzmi mniej więcej tak: jeśli podczas jednego sezonu, zawodnik nie będzie wyrzucony z boiska trzy lub więcej razy za brutalne zachowanie, plucie na rywala lub jakąkolwiek inną osobę, za używanie agresywnego i obraźliwego języka i/lub gestów, wtedy 30 czerwca na koniec sezonu należy mu wypłacić milion funtów.
Bajka, co? Wystarczy zachowywać się jak cywilizowany człowiek i można zarobić kupę siana. Balotelli rzeczywiście ani jednej czerwonej karti nie dostał – tylko pięć żółtych – ale z Football Leaks nie wynika, czy pieniądze otrzymał, bowiem odszedł przecież z klubu i równie dobrze w ramach rozliczenia mógł z tego dodatku zrezygnować. Pewne jest, że tak dziwaczną klauzulę miał w kontrakcie wpisaną.
Z jednej strony – śmieszno, z drugiej – straszno, ponieważ to w sumie nic innego jak kolejny przykład na rozrzutność w angielskim w futbolu. Balotelli strzelił dla The Reds zaledwie jedną bramkę w lidze, a zaoferowano mu sporo za jakieś pierdoły. Inny świat, bo ile klubów ogląda każdą monetę dwa razy, kiedy Liverpool rzuca na stół takie sumy. Inny, ale niekoniecznie rozsądniejszy.