Reklama

Dzień z językiem polskim, część druga. Filip niereformowalny

redakcja

Autor:redakcja

05 grudnia 2016, 15:40 • 3 min czytania 0 komentarzy

Uwielbiamy te studenckie koszulki zabierane na Erasmusa: “umiem język polski, jakie są twoje supermoce?”. Jest w tym coś perwersyjnego, jednak dla osób żyjących z zabawy słowem nasz język jest nie tylko narzędziem pracy, ale i wielką miłością. Dlatego też – tak jak i kibice – kochamy zagranicznych gości, którzy z szacunku do Polski w lot chwytają rodzime zwroty i mamy olbrzymi problem z tymi, którzy nauką się brzydzą.

Dzień z językiem polskim, część druga. Filip niereformowalny

Jakoś tak się w ostatnich latach złożyło, że w środowisku futbolowym umiejętność porozumiewania się z polskimi piłkarzami w ich ojczystym języku stała się przedmiotem ożywionej dyskusji. Gdy w lidze szalał “Toni Kastylijczyk”, słynny tłumacz hiszpańskiego trenera Korony Kielce, albo Henning Berg, który połowę swojej przygody z Legią spędził w hotelu – właściwie nie mogło to dziwić. Do nauki polskiego gnano między innymi Stanisława Czerczesowa, a Michał Probierz wręczył Bergowi “rozmówki polsko-norweskie” przed starciem Jagiellonii z Legią Warszawa.

Całość tyczy się zresztą nie tylko trenerów. Ivan Djurdjević w rozmowie z Weszło mówił tak:

Wiadomo, że – zwłaszcza w Polsce – w drużynie musi być więcej Polaków niż obcokrajowców. Musi być zachowana kultura tego kraju, język. Język tak w ogóle to jest minimum. W umowach powinien być zapis, że jak zawodnik po roku nie będzie w stanie dać normalnego wywiadu po polsku – wyjazd. Skoro piłkarz się nie uczy, to znaczy, że mu się tu nie podoba. A skoro nie chce tu żyć – prosta sprawa. Ja nie mówię, że każdy musi mówić perfekcyjnie, ale trzeba w takiej osobie widzieć chęć. Jeśli będzie chęć, to wszyscy mu pomogą.

No i nadszedł wielki dla języka polskiego dzień. Z jednej strony jesteśmy świeżo po polskiej konferencji Nenada Bjelicy, chorwackiego trenera Lecha Poznań, który dotrzymał obietnicy i w zaledwie kilkanaście tygodni nauczył się sporego fragmentu naszej pięknej mowy. Z drugiej – GKS Tychy dzisiaj spełnił postulat popularnego “Djuki” i choć nie wpisał obowiązku nauki języka do umowy, to nie miał skrupułów, by brak postępów solidnie ukarać.

Reklama

Filip Arezina, Bośniak, dziś rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron, a w oficjalnych klubowych mediach pojawiło się szczegółowe uzasadnienie. Największym problemem była jednak komunikacja. Choć klub wynajął Filipowi nauczyciela, ten nie był zainteresowany nauką języka polskiego.

– To był duży problem. Już na początku naszej znajomości zapytałem Filipa czy uczy się polskiego. Odpowiedział, że nie chce się uczyć. Dla mnie to był pierwszy sygnał, że zawodnik nie chce wkomponować się do zespołu.Zawodnik musi znać język kraju, w którym zarabia na życie. To podstawa. Sposób na okazanie szacunku. Filip nie chciał się dostosować – dodaje Jurij Szatałow, trener GKS Tychy.

Nie jesteś tu na stałe, nie chcesz tu żyć, traktujesz pracodawcę jako bankomat na kilka miesięcy? Żegnamy. Albo dostosujesz się do wymogów szatni, trenera i klubu, albo możesz wracać do miejsc, w których język polski będzie zbędny. Choć Szatałow w rozmówce na gkstychy.info dodaje, że Arezina także taktycznie nie pasował do drużyny, samo ogłoszenie braku postępów w nauce języka jako jednej z przyczyn musi zwracać uwagę. I chyba też budzić pewnego rodzaju podziw – wreszcie od piłkarzy się wymaga, a nie tylko oferuje złote góry w dole zaplecza Ekstraklasy.

Swoją drogą – jakże wiele mówi to o profesjonalizmie niektórych zawodników. Nenad Bjelica, trener jednego z największych polskich klubów, podwinął rękawy i ekspresowo wyuczył się najważniejszych zwrotów. Niejeden Pan Piłkarz z klubów o zdecydowanie mniejszej renomie mimo miesięcy spędzonych w Polsce nadal nie potrafi wydukać słowa.

Nie wykluczamy, że równie ważna jak nauka języka może się okazać po prostu nauka szacunku do pracodawców w świecie futbolu. I do pracy w tym środowisku.

MK / Fotosport.com.pl

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
0
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Komentarze

0 komentarzy

Loading...