Klopp! Tak się zastanawiam, jak wielu, skąd się wytrzasnęła Reprezentacja Polski, i na myśl przychodzi mi jedno nazwisko: Klopp. To ten gość aż trzech naszych, mało znanych w świecie, rozpędził do prędkości światła. Danke schoen! A potem dopiero ci, którzy przyszli na gotowe – Boniek (od kasy) i Nawałka (od wychowywania). Gdyby nie ta Borussia, bylibyśmy w czarnej dziurze. Ale że sukces ma wielu Ojców – nie podłączam się, kibicuję na dobre i na złe od dzieciństwa, i nawet jak przerżniemy w Czarnogórze. Bywa, nie zawsze jest 1 maja!
Ale dawno nie byłem taki szczęśliwy. Bo zazwyczaj ktoś zajmujący się futbolem uchodzi za mocno upośledzonego, zwłaszcza w moim napuszonym nieco towarzystwie. I przychodzi końcowy gwizdek, i pytanie – to kogo teraz walniemy? Odpowiadam, że nie jestem wróżką, ze mamy półtora zawodnika, ale… nie wierzą. Mój Boże, jak moglibyśmy grać w jedenastu?
*
Trump wygrał mecz w Stanach, ale że z kobietą – łatwe. Zastanawiałem się jak wyglądałby tamtejszy sport bez imigrantów? W ogóle. Piłka? Pewnie pozamykają stadiony – Trump jak Obama będzie grał w golfa, kibicował akademickiej koszykówce i rzucał podkową. W tym samym czasie inny dyktator, Putin, ocenia reprezentację Rosji jako “grającą źle”. Nie wiem, nikogo to być może nie obchodzi, ale tak Czerczesow, były trener Legii, usuwa nam jednego z rywali do mistrzostwa świata! Ostatnie, na jakie mam szansę się załapać.
Kiedyś, w studenckich czasach, każdy musiał napisać streszczenie po rosyjsku. W księgarni zobaczyłem książkę z piłką. czytam, a tam perełki. I tam jedna dla Putina. Dlaczego ruscy grają tak słabo, a Brazylijczycy tak doskonale. Trener tłumaczy: Bo wiecie, kiedy u nas jest noc, to u nich dzień, my śpimy a oni trenują!
*
Tylko mi nie gadajcie, że się powtarzam, mądre historie trzeba utrwalać, a to naprawdę moje odkrycie.
Podobnie jak ostatnie. Poszedłem z Synem na grób jego mamy, mojej nauczycielki, na Powązki (umarła na raka, badajcie się!). I wracamy, a on się zatrzymuje – na drzewie jakaś kartka z herbem Legii. Czytamy… I szok! Grób, skromny, Stanisława Mielecha, tego samego oficera, który równo sto lat temu zakładał Legię, i wymyślił jej nazwę (!), gdzieś w okopach I wojny, potem w niej grał, trenował, no i był dziennikarzem i pisarzem! “Gole, faule i ofsajdy” to jego dzieło, podobnie jak teksty w tygodniku sportowym “Raz, dwa, trzy!”. I nigdy nie zapomnę jednego, o Legii właśnie, gdy jak zwykle przegrywała: “Legia, drużyna fochów, nastrojów, grymasów i dąsów. Zespół kondotierów, najemników kochających tylko zabawę”. Sorry, że ten cytat niezbyt dosłowny, ale treść jak najbardziej! Nieprzemijająca!
Na tej kartce na drzewie był apel – do każdego kto znał Stanisława Mielecha, by podzielił się z Legią wspomnieniami. I bardzo mnie to uradowało. raz, że ktoś dba o historię. Dwa, że to jeszcze ostatni dzwonek, Mielech zmarł w 1962 roku. Trzy – że moja pisanina o dawnych czasach również może mieć sens!
Ale zakończę i współcześnie, i w stylu Mielecha: wiecie jak było w Bukareszcie? Raz, dwa, trzy!!!