Wlał w serca kibiców Lecha sporo optymizmu, już na pierwszej konferencji mówiąc wprost, że charakteryzuje go ofensywny styl, który we Włoszech uważano wręcz za szalony. Liczono więc, że z Nenadem Bjelicą Kolejorz będzie grać znów niezwykle przyjemnie dla oka i przede wszystkim – wejdzie na poziom, którego po zdobyciu mistrzostwa za Macieja Skorży osiągnąć w dłuższym okresie nie potrafił. Gdyby jednak opierać się tylko na suchych liczbach – cóż, ten entuzjazm trzeba by było tonować.
Poprawa gry za kadencji Chorwata? Jasne, widać to gołym okiem. Może nie był to wielki i spektakularny przewrót, ale sporo zmieniło się na lepsze. Choćby to, że Lech wypracowuje sobie więcej dogodnych okazji do strzelenia gola właśnie za Bjelicy niż z Janem Urbanem za sterami, co tylko potwierdza wyższy średni współczynnik xG (expected goals). Za kadencji sympatycznego pana Jana było to 1,27, z nowym szkoleniowcem współczynnik podskoczył do 1,46, a przecież akurat rywali bardziej wymagających miał zdecydowanie Bjelica, by wspomnieć wyjazdy na Legię czy Lechię.
Są jednak cyferki, w których Bjelica mimo wszystko jest od Urbana, ale też kilku innych swoich poprzedników, zdecydowanie gorszy. Te w sumie najważniejsze – bilans zwycięstw w pierwszych dziewięciu meczach, bo tyle razy Chorwat z ławki prowadził jak do tej pory Lecha:
Nenad: Bjelica: 4 zwycięstwa, 3 remisy, 2 porażki (1,66 pkt/mecz), bramki 14:8
Jan Urban: 6 zwycięstw, 2 remisy, 1 porażka (2,22 pkt/mecz), bramki 13:7
Maciej Skorża: 5 zwycięstw, 3 remisy, 1 porażka (2,00 pkt/mecz), bramki 23:10
Mariusz Rumak: 4 zwycięstwa, 2 remisy, 3 porażki (1,55 pkt/mecz), bramki 10:8
Jose Mari Bakero: 5 zwycięstw, 3 remisy, 1 porażka (2,00 pkt/mecz), bramki 11:5
Jacek Zieliński: 5 zwycięstw, 0 remisów, 4 porażki (1,66 pkt/mecz), bramki 22:13
Franciszek Smuda: 2 zwycięstwa, 3 remisy, 4 porażki (1,00 pkt/mecz), bramki 15:17
Najbardziej imponująco zaczął Jose Mari Bakero, bo od wygranej z Manchesterem City, do której dołożył potem remis z Juventusem i zwycięstwa nad Red Bullem Salzburg i Bragą (tak tak, wszystko w pierwszych dziewięciu meczach), ale i wspomniany Urban startował doprawdy mocno. Zwycięstwo we Florencji, tylko jedna porażka, wygrana z Legią przy Łazienkowskiej… Z drugiej strony w ostatnich 9 meczach w Lechu Urban zdobył 14 oczek, a Bjelica – 15.
Co jednak ciekawe, najdłużej przy Bułgarskiej w ostatnim dziesięcioleciu pracowali jednak ci, którzy zaczynali najgorzej. Franciszek Smuda na dzień dobry zebrał dwa razy w papę od Tiraspola, a pracował w Lechu przez trzy pełne sezony, zanim został selekcjonerem reprezentacji na Euro. Z kolei Mariusz Rumak, którego premierowych dziewięć spotkań można było oceniać podobnie jak Bjelicy – wygrał tyle samo meczów, przegrał o jeden więcej – jak dostał szansę w lutym 2012, tak ze stołka nie zszedł aż do połowy sierpnia dwa lata później.
– Jeśli miałbym oceniać ten pierwszy okres pod wodzą Bjelicy, to dałbym mu mały plusik. Nie duży plus, ale widać gołym okiem, że coś się zmienia. Niektórzy zawodnicy powoli się odradzają. Sami piłkarze powoli przystosują się do jego stylu prowadzenia drużyny. Nie wiadomo, jakie założenia postawiły władze klubu przed nowym trenerem. To kluczowe przy ocenie, bo może postawiono przez nim przede wszystkim zadania długoterminowe. Dajmy mu czas i dopiero później rozliczajmy – komentował parę dni temu w wywiadzie dla poznańskiego wydania Wyborczej Jarosław Araszkiewicz, legenda Lecha.
I trudno mu nie przyznać racji. Bo choć z jednej strony nie wygrał nawet połowy meczów, z drugiej jak na dłoni widać, że Bjelica tchnął w drużynę nieco nowego ducha. Że pod jego ręką pojawiła się szansa odbudowy wartości Dawida Kownackiego, od dłuższego czasu będącego na zakręcie do McDrive’a. Pamiętacie Bednarka – zagubionego pomocnika krążącego gdzieś w środku pola w Łęcznej? No właśnie. Kluczem mogą być dla niego zadania do spełnienia w ciągu kilku, może nawet kilkunastu miesięcy. I jak na razie sprawia wrażenie właściwej osoby na właściwym miejscu. Sensownego, skupionego na zadaniu jakie przed nim stoi profesjonalisty. Wielu jego poprzedników, wbrew pozorom szczególnie tych, którzy zaczynali lepiej od Chorwata może jednak poświadczyć, że taką opinię dużo trudniej niż zdobyć jest później w dłuższym okienku czasowym utrzymać.
fot. FotoPyK