Czasami mamy wrażenie, że internet przyjmie wszystko – nawet gdyby ktoś poinformował o lądowaniu kosmitów na jakiejś wsi, to cześć ludzi przez chwilę by wierzyła. W sumie coś podobno miało miejsce, tyle że w radiu, wiele lat temu w słuchowisku “Wojna Światów”. W każdym razie, dziś sieć osiągnęła kolejny „sukces”, udało się bowiem wpłynąć jej na rzeczywistość, a ofiarą padł Mathieu Valbuena.
Na Twitterze pojawiła się bowiem plotka, że piłkarza znaleziono martwego w swoim domu. Przyjęła się na tyle dobrze, że przynętę złapało sporo osób i w ich myślach 32-letni pomocnik rzeczywiście odszedł z tego świata. Ot, uroki internetu – jeśli ktoś potrafi się w nim odnaleźć, bez problemu „zatrudni” piłkarza albo trenera w dowolnym miejscu. Nie tak dawno przecież sieć żyła tym, że Legia rozmawia z Dimitarem Berbatowem. Potem się okazało, że plotkę puścił jeden z polskich internautów, a i tak wiadomość podchwyciło kilka portali.
W każdym razie, teraz ktoś postanowił „zabić” Valbuenę i przez jakiś czas mu się to udawało. Doszło nawet do tego, że Olympique Lyon musiał wypuścić specjalny komunikat, że Francuz żyje i ma się dobrze.
Mathieu Valbuena est heureusement bien vivant contrairement à ce que d’ignobles individus colportent sur twitter. (1/2) pic.twitter.com/AP6TlFgEJg
— Olympique Lyonnais (@OL) 31 października 2016
L’Olympique Lyonnais est horrifié devant de tels agissement honteux et inhumains. (2/2)
— Olympique Lyonnais (@OL) 31 października 2016
„Mathieu Valbuena na szczęście żyje, wbrew temu, co nikczemni ludzie kolportują na Twitterze. Jesteśmy przerażeni haniebnym i nieludzkim czynem” (tłumaczenie za tvn24.pl) – napisał francuski klub. Cóż, pomocnik chyba nie dał komuś cukierka na Halloween. W zamian dostał naprawdę niskich lotów psikusa…