Derby Zagłębia Ruhry w teorii powinny być wizytówką niemieckiej piłki. Takim meczem, kiedy sadzacie zupełnie niekumatego gościa na kanapie, odpalacie mu telewizor, a on po 90 minutach wychodzi z pokoju z rumieńcami na twarzy prosząc o kolejną dawkę Bundesligi. No ale niestety – dzisiejsze Revierderby zawiodły na całej linii, a zamiast kolejnych spotkań poprosilibyśmy raczej o jakąś przyjemną kompilację z fajnymi akcjami, bo tych było dziś jak na lekarstwo.
Bardzo mocno to spotkanie zaczęło Schalke. Drużyna, które jeszcze chwilę temu zmagała się z serią pięciu porażek z rzędu, która latem została kompletnie przemeblowana, a w międzyczasie okaleczona dwoma poważnymi kontuzjami, dziś totalnie stłamsiła w pierwszych minutach przeciwnika. Borussia była wyraźnie pogubiona, a z każdą kolejną minutą, zamiast łapać oddech i próbować uspokoić grę, plątała się coraz bardziej. Mimo agresywnej gry ostrym pressingiem przyjezdni nie tworzyli sobie jednak wielu klarownych sytuacji – raz smrodu pod bramką Buerkiego narobili Goretzka z Meyerem, ale ostatecznie temu drugiemu przeszkodził nieco Di Santo.
Czas leciał, a goście, czując krew, grali coraz szybciej i pewniej. Kolejne ataki efektu jednak nie przynosiły i w końcu zaczynało brakować sił, by stale trzymać gospodarzy w szachu. I nawet jeśli pressing nie był już tak intensywny, to Borussia wciąż miała problemy z tym, by stworzyć sobie jakąkolwiek okazję. Ba – w pierwszej połowie nie oddała na bramkę Ralfa Faehrmanna ani jednego strzału. Kiedy taka sytuacja miała miejsce po raz ostatni? Naprawdę, musielibyśmy sięgnąć głęboko do archiwów i przekartkować pożółkłe już kartki kronik.
Siatka podań Juliana Weigla, który miał dziś najwięcej kontaktów z piłką (100) i wygrał aż 80 procent pojedynków
Po zmianie stron obraz gry zmienił się o tyle, że to Schalke cofnęło się w oczekiwaniu na kontrę, a atakowało BVB. Najpierw dogodnej sytuacji nie wykorzystał jednak Dembele, który z metra rąbnął w poprzeczkę, a potem niebezpieczeństwo zażegnał Kolasinac. Aubameyang minął już bramkarza, zagrał wzdłuż linii, ale 23-latek kapitalnie przyblokował Pulisicia. Bośniak był dziś zresztą zdecydowanie najlepszy na placu – niezmordowany kursował między szesnastkami, skutecznie spisywał się w destrukcji, a w drugiej połowie oddał jeszcze groźny strzał po rajdzie skrzydłem.
Generalnie zapamiętamy ten mecz przede wszystkim z liczby fauli, kartek i wszelkiej maści stykowych starć. Obie drużyny zobaczyły po cztery żółtka, a gwizdek sędziego był w ruchu zdecydowanie częściej niż bramkarze, którzy do interwencji zmuszani byli wyjątkowo rzadko.
3 – For the first time since August 2015 (4-0 in Ingolstadt) @BVB were shown three yellows in the first half of a BL game. Fight. #BVBS04
— OptaFranz (@OptaFranz) 29 października 2016
Dla nas pozytywna wiadomość płynąca z tego spotkania jest tylko jedna – bardzo solidnie zaprezentował się Łukasz Piszczek. Mimo tego, że grał dziś na będącego po trzech wiaderkach witamin Kolasinaca, to dawał radę zarówno z przodu, jak i w tyłach. To po jego dośrodkowaniu o włos od zdobycia gola był Dembele, a i jego skuteczne interwencje zatrzymały w drugiej połowie kilka kontrataków Schalke. Spośród wszystkich zawodników BVB – zdecydowanie jeden z najlepszych.