Centralną postacią w zespole Legii powinien być Arkadiusz Malarz. Doświadczony, 36-letni bramkarz musi się nastawić na ostrzał ze strony przeciwników, na czele z Cristiano Ronaldo, któremu brakuje pięciu goli do stu w europejskich pucharach. – Nie wiem, czy dokonam tego w meczach z Legią, ale prędzej czy później będę miał sto bramek – mówi Portugalczyk, co może oznaczać tylko jedno: za wszelką cenę będzie chciał poprawić swój dorobek, a lepsza okazja długo może się nie przytrafić – czytamy w dzisiejszym “Przeglądzie Sportowym”.
FAKT
Tabloid stawia sprawę jasno: cała nadzieja w Malarzu.
Starcie z Królewskimi będzie dla Malarza spełnieniem dziecięcych marzeń. Piłkarz nie ukrywa, że darzy Real dużą sympatią i chciał na nich trafić w fazie grupowej. – Przed losowaniem wysłałem nawet SMS do Michała Żewłakowa z prośbą, by odpowiednio wszystko zorganizował – śmiał się “Malowany”. – Najważniejsze, że się udało. Mecz na Santiago Bernabeu będzie niesamowitym przeżyciem – dodawał bramkarz mistrza Polski. Kibice Legii drżą, by ich ulubieńcy nie przynieśli wstydu w stolicy Hiszpanii. Oby Malarz i spółka wznieśli się na wyżyny swoich możliwości, a przeciwnikom przytrafił się gorszy dzień. Może wtedy kompromitacji nie będzie…
W ramkach “Fakt” pyta, czy Pazdan zatrzyma Ronaldo, Emilio Butragueno przestrzega Real przed zbytnią pewnością siebie, jest też informacja, że w Hiszpanii boją się polskich kibiców. Dalej o momencie przełomowym Wisły mówi Paweł Brożek.
– Przełomem był mecz z Piastem. Wtedy uwierzyliśmy, że wciąż potrafimy grać w piłkę i wygrywać – mówi Paweł Brożek (33 l.). Wisła nie przegrała od czterech spotkań, a siedem porażek z rzędu poszło już dawno w zapomnienie. Teraz Biała Gwiazda gra efektownie i walczy do samego końca. W doliczonym czasie gry wiślacy zdobyli trzy bramki, najwięcej w ekstraklasie. Gole te dały im siedem punktów. – Na początku sezonu było sporo problemów. Było zamieszanie z właścicielem, a na boisku nie potrafiliśmy dostosować się do gry w systemie z trzema obrońcami. Wiele złych rzeczy wpłynęło na to, że nie potrafiliśmy grać w swoim stylu – mówi Brożek.
GAZETA WYBORCZA
“Wyborcza” porównuje wyjazd na Santiago Bernabeu do lotu w kosmos.
To nie jest normalny mecz, to wydarzenie dla kraju. Mistrz Polski staje w szranki z najbardziej ekskluzywną futbolowa marką świata. Najbogatszy, najbardziej utytułowany, z gwiazdami o globalnej sile oddziaływania – taki jest Real dziś – broniąc tytułu w LM, najbardziej prestiżowych i najlepiej opłacanych rozgrywkach klubowych. Jak znaleźć wspólny mianownik między drużynami wartymi 30 i 770 mln euro? Jak znaleźć wspólny mianownik między najwyżej wycenianym w Legii Vadisem Odjidją-Ofoe (według Transfermarkt.de 4,5 mln euro) i Cristiano Ronaldo (110 mln)? Obawa przed sportową katastrofą mistrza Polski jest uzasadniona. Bilans Legii w dwóch wcześniejszych meczach LM z Borussią Dortmund i Sportingiem Lizbona wygląda traumatycznie: 0 pkt, bramki 0:8! Dramatyzm sytuacji potęgują wybryki stołecznych chuliganów, za co UEFA nakazała rozegrać rewanż z Realem 2 listopada w Warszawie przy pustych trybunach.
Pisze także, że Legia to wymarzony rywal dla CR7.
W Malmoe w 90. minucie Ronaldo wciąż energicznie machał rękami w polu karnym, domagał się podania. Zaraz zrobił jeszcze jeden sprint i strzelił drugiego gola wieczoru. W rewanżu na Santiago Bernabéu Real pobił Szwedów 8:0, a CR7 zaliczył cztery trafienia. Po każdym uśmiechał się szeroko. Szwedzi pozwolili mu nawet zamienić na gola rzut wolny, a statystyki pokazują, że w La Liga zaledwie 6 proc. uderzeń ze stojącej piłki zamienia na bramkę. W wielkich turniejach z reprezentacją Portugalii oddał aż 43 strzały z wolnych i nigdy nie cieszył się po nich z gola. Głównie dzięki słabości Malmoe Ronaldo uzbierał aż 11 goli w fazie grupowej poprzedniej edycji, stając się pierwszym piłkarzem w historii LM, który osiągnął granicę dziesięciu bramek w tej części rozgrywek. Dodajmy, że najbardziej wymagającym rywalom (PSG, Manchesterowi City, Atletico Madryt) nie wbił żadnego gola przez 390 minut gry.
SUPER EXPRESS
Przed wieczornym meczem wypowiada się Jan Urban.
Na kogo w Legii najbardziej pan liczy?
To może być mecz Guilherme, który jest świetnie wyszkolony technicznie i nie boi się gry jeden na jeden. Drugi to Odjidja, w formie z meczu z Lechią. Oby zagrał tak jak wtedy.
Wspomniał pan mecze Górnika z Realem. Mieliście wtedy obiecane jakieś duże premie?
To był jeszcze komunizm. Za dobrą postawę każdy piłkarz Górnika dostał wtedy talon na “malucha”.
I skorzystał pan?
Człowieku! Wiesz, jaki to był wtedy rarytas, taki talon?! Oczywiście, że tak!
Jest też tekst o tym, że w Madrycie bardziej boją się kibiców Legii niż jej piłkarzy.
Strach w stolicy Hiszpanii jest ogromny, ponieważ kibiców Legii określa się jako “najgroźniejszych na świecie”. Podkreśla się również ich “rasistowskie i homofobiczne zachowania”. – To prawicowi ekstremiści, zorganizowani niczym grupa przestępcza – piszą autorzy tekstu w “ABC”. Przypomina się starcia, do których doszło rok temu podczas wyjazdu w Neapolu, a także niedawna starcia na własnym stadionie, kiedy to grupa zamaskowanych osób chciała przedostać się na sektor zajmowany przez kibiców Borussii Dortmund.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
PS swoje nadzieje także lokuje w postawie Malarza.
Warszawianie wylądowali w Madrycie wczoraj po południu. Kiedy dotarli do hotelu mieszczącego się wśród efektownych biurowców, część pracowników z ciekawością przyglądała się wychodzącym z autokaru zawodnikom. Grupka gapiów starała się rozpoznać któregoś z piłkarzy, ale nie była w stanie. Nic dziwnego, bo w stolicy Hiszpanii mecz z Legią jest traktowany jak obowiązek do odbębnienia. O warszawskim klubie mówi się tylko w kontekście najazdu kibiców. Real zamierza zaatakować od pierwszej minuty i szybko rozstrzygnąć mecz, by nie przemęczyć się przed kolejnymi spotkaniami. Jaki plan na starcie z Królewskimi mogą mieć legioniści? Centralną postacią w zespole Legii powinien być Arkadiusz Malarz. Doświadczony, 36-letni bramkarz musi się nastawić na ostrzał ze strony przeciwników, na czele z Cristiano Ronaldo, któremu brakuje pięciu goli do stu w europejskich pucharach. – Nie wiem, czy dokonam tego w meczach z Legią, ale prędzej czy później będę miał sto bramek – mówi Portugalczyk, co może oznaczać tylko jedno: za wszelką cenę będzie chciał poprawić swój dorobek, a lepsza okazja długo może się nie przytrafić.
Przed Realem wypowiada się Miro Radović.
Na co stać Legię w meczu z Realem? Jaki jest wasz cel w Madrycie? Po ostatnich występach w Lidze Mistrzów kibice są pełni obaw przed kompromitacją.
Dla każdego z nas to będzie wyjątkowe wydarzenie, spełnienie marzeń. Zagrać przeciwko Królewskim na Santiago Bernabeu, w dodatku w Champions League, to wielka sprawa. Doskonale zdajemy sobie sprawę, na jakim poziomie są nasi rywale. Ale czy z tego powodu mamy się położyć na boisku? Trzeba zagrać tak, by po ostatnim gwizdku sędziego stwierdzić, że więcej zrobić nie mogliśmy. Każdy inny wynik niż zwycięstwo Realu będzie ogromną niespodzianką. Chcemy po prostu pokazać się z dobrej strony. A może zapracujemy na sensacyjny wynik?
Cztery dni po starciu w Madrycie czeka was spotkanie z Lechem w ekstraklasie. Sytuacja Legii w ligowej tabeli jest nie do pozazdroszczenia.
I to jest powód do zmartwień, bo faktycznie czołówka odjechała dosyć daleko. Ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie włączyli się do walki o mistrzostwo Polski. Czas zacząć regularnie punktować, bo na wpadki nie ma już miejsca. W spotkaniu z Lechią pokazaliśmy, jakie są nasze możliwości. Teraz trzeba wskoczyć na taki poziom przez 90 minut każdego spotkania i go utrzymać. W Szczecinie z Pogonią mieliśmy dobre momenty, ale było ich za mało.
PS dotarł do Emilio Butragueno, byłego piłkarza Realu Madryt.
Mecze z Legią raczej nie sprawią Realowi problemu.
Wierzymy, że rozegramy bardzo dobry mecz i wygramy, ale powtarzam: na tym poziomie wszystkie spotkania są trudne i jeśli ktoś wyjdzie na boisko zbyt pewny siebie, będąc przekonany, że zwycięży bez większego wysiłku, to popełni bardzo poważny błąd.
Co sądzi pan o Legii?
Nie miała dobrego początku sezonu, ale nastąpiła zmiana trenera, co zazwyczaj odbija się pozytywnie na wynikach, jak było w naszym przypadku i Zizou. W każdym razie jest to drużyna, która ma za sobą znakomity poprzedni sezon i nie mam wątpliwości, że grając przeciwko nam motywacja Legii będzie maksymalna. Będą chcieli dać radość swoim kibicom. Gra przeciwko Realowi zawsze wyzwala dodatkową motywację. Poza tym dla takiego zespołu jak Legia to także wielka szansa, żeby się pokazać. Mecze transmitowane są przecież w wielu krajach, nie tylko w Europie.
Gazeta przypomina także mecz Górnika Zabrze z Realem Madryt.
Tego meczu na żywo nie pokazywała Telewizja Polska, uznając, że i tak nie ma szans na dobry wynik, a koszty transmisji z poślizgiem są znacznie niższe. 28 lat temu Górnik Zabrze przegrał w Madrycie z Realem 2:3, ale jeszcze kwadrans przed końcem prowadził 2:1, co dawało Polakom awans do ćwierćfinału Pucharu Mistrzów, mimo porażki w pierwszym spotkaniu na Stadionie Śląskim 0:1. W końcówce gospodarze odwrócili jednak losy spotkania. – Real spocił się aż do krwi – ocenił wówczas hiszpański dziennik “AS”. Trenerem mistrzów Hiszpanii był wtedy Leo Beenhakker, a w jego drużynie grały takie asy jak Manuel Sanchis, Bernd Schuster, Michel, Rafael Gordillo, Hugo Sanchez czy Emilio Butragueno. Polski zespół prowadzony przez Marcina Bochynka rozegrał jeden z najlepszych meczów w historii polskiej klubowej piłki. – Przegraliśmy dwumecz, a mimo to dostaliśmy talony na “maluchy”. Szefowie klubu uznali, że należy nam się nagroda, bo dosłownie otarliśmy się o niewyobrażalny awans – uśmiecha się Jacek Grembocki, prawy obrońca tamtej drużyny.
Fot. FotoPyK