To, że Joey Barton uwielbia problemy nie jest wielkim odkryciem. Regularność w popadaniu w tarapaty sugeruje nawet, że jest on od nich uzależniony, a chyba wszyscy znamy kilka mniej szkodliwych nałogów. Śledząc jego losy, czasami zastanawiamy się, kiedy gość dojdzie do ściany i jaki przypał do tego doprowadzi. Niewykluczone, że niedługo dostaniemy odpowiedź, bo dziś media na Wyspach rozpisują się o jego problemach z bukmacherką.
Niedawno opublikowaliśmy listę jego najbardziej spektakularnych akcji. Oczywiście nie chodzi o te, które przeprowadza się na boisku z futbolówką przy nodze, bo Barton to już bardziej celebryta niż piłkarz. Ostatni sezon spędził w Championship, w barwach Burnley grał regularnie i przyzwoicie, ale umówmy się – na poziomie Premier League furory by już nie zrobił. Latem przeniósł się do Glasgow Rangers i szybko rozbudował wspomnianą listę o kolejne pozycje.
Najpierw zyskał sympatię w gronie najbardziej zagorzałych kibiców, dworując sobie z największego rywala zespołu z Ibrox i trenera Brendana Rodgersa. Kolejny incydent też wiąże się z Celtikiem, ale w inny sposób – po wysoko przegranych derbach Barton wdał się w awanturę z kolegą z zespołu, Andym Hallidayem, przy której oberwało się tez innym zawodnikom, a poniekąd nawet trenerowi, Markowi Warburtonowi. Generalnie Anglik postanowił trochę zapozować na Pana Piłkarza, który zrobił łaskę, że w ogóle pojawił się w takim otoczeniu.
Został ukarany przez klub. Przez trzy tygodnie nikt nie chciał widzieć go na obiektach zespołu z Ibrox, w oficjalnym komunikacie mogliśmy przeczytać, że trener potrzebuje czasu, by przemyśleć to, co się stało i znaleźć sposób na wyjście z sytuacji.
Jednak równolegle do tej sprawy wybuchła kolejna afera z Bartonem w roli głównej. Jakiś czas temu światło dzienne ujrzała informacja, że piłkarz obstawił u bukmachera wysoką porażkę (różnicą przynajmniej trzech goli) Celtiku w meczu z FC Barceloną. Już wtedy mówiło się o tym, że będzie miał przechlapane, gdyż przepisy w Szkocji są jasne – ludzie związani z rozgrywkami piłkarskimi w tym kraju mają zakaz obstawiania jakichkolwiek wydarzeń piłkarskich.
Teraz poznaliśmy trochę więcej konkretów. Okazuje się, że Barton przez dwa i pół miesiąca (od początku lipca do połowy września) zawrzeć miał 44 zakłady bukmacherskie, wszystkie związane z piłką nożną. Teraz dostał czas, by ustosunkować się do zarzutów, a pod koniec miesiąca jego sprawą mają zająć się odpowiednie organy.
Wszystko wskazuje na to, że wielkiej kariery w Szkocji już nie zrobi. Ale można się zastanawiać, czy nad tym faktem w ogóle ubolewa. Każdy kolejny skandal może jeszcze podbić sprzedaż jego świeżej autobiografii, a przecież wiadomo, że bardziej zależy mu na innej sławie niż tej stricte piłkarskiej.