Cześć. W niezłym stylu wrócił „Stan futbolu”, mimo mojej w nim obecności (to ukłon dla głupców), rzecz jasna przydała się „wojna na górze” w Legii. I przytoczyłem, patrząc na Bogusława, historyjkę ze Szwejka pasującą jak ulał – mianowicie gdy dwóch układa się przeciw trzeciemu… No i co z tego wyniknąć może… Voila!
“W wagonie, w którym siedział Szwejk z sierżantem rachuby Vańkiem, telefonistą Chodounskim, Balounem i kucharzem Jurajdą, zawiązała się interesująca rozmowa o przyłączeniu się Włoch do wojny.
– Przy ulicy Taborskiej w Pradze było kiedyś takie samo zdarzenie – zaczął Szwejk. – Był tam sobie kupiec, niejaki Horzejszi, a nieco dalej naprzeciwko miał sklep kupiec Poszmourny, a w samym środku między nimi miał kramik sklepikarz Havlasa. Więc ten kupiec Horzejszi wpadł któregoś dnia na taki koncept, żeby się złączyć z tym sklepikarzem Havlasą przeciw kupcowi Poszmournemu, i zaczął się z nim umawiać co do tego, że oba sklepy mogłyby istnieć pod wspólną firmą: „Horzejszi i Havlasa” . A ten sklepikarz Havlasa zaraz poleciał do kupca Poszmournego i powiada mu, że Horzejszi daje mu dwanaście setek za jego sklepik i chce z nim zrobić spółkę. Ale jeśli Poszmourny da mu o sześć setek więcej, to woli zrobić spółkę z nim przeciwko Horzejszemu. Więc się z sobą ugodzili, a ten Havlasa przez jakiś czas ciągle się kręcił koło tego Horzejszego, którego zdradził, i udawał jak najlepszego przyjaciela, a gdy się czasem zgadało o połączeniu obu interesów, to zawsze mawiał: „No, już niedługo się połączymy. Czekam tylko, aż klienci wrócą z letniska”’. A kiedy klienci przyjechali, to sprawa rzeczywiście była już załatwiona, jak to obiecywał Havlasa kupcowi Horzejszemu, co do tego połączenia. Gdy mój Horzejszi pewnego poranka otwierał swój sklep, ujrzał wielki napis nad sklepem swego konkurenta, firma jak byk:
POSZMOURNY I HAVLASA
— U nas — zauważył głupawy Baloun — też się zdarzył wypadek podobny. We wsi sąsiedniej chciałem kupić jałówkę. Już była stargowana, a rzeźnik z Votic zabrał mi ją sprzed nosa”.
Haha, nie muszę tłumaczyć, ale Leśnodorski jest zbyt pewny Wandzela, który nie mając nic – pociąga za sznurki, jak przez lata ZSL, w Niemczech FDP itp. Patrzyłem na meczu z Lechią jak się wszyscy trzej separują, a „miś” jest pozorny: życie. W zasadzie powinno się dla właścicieli Legii (a właścicieli jej długów w zasadzie) wprowadzić sektory buforowe. Czy to źle? Ano nie, zobaczymy czy klub to toner w drukarce, czy życie. Dlatego jestem za Leśnodorskim, nawet jeśli, co więcej niż pewne, przegramy obaj.
Co do zachwytów nad Magierą – proponuję trzymać rączki na kołdrze. Był kiedyś taki McGyver, siedział w lochu. I pyta kumpli: macie zapałki? Nie? No to nie zrobię helikoptera…
No więc Jacek nie ma zapałek, aeroplana nie budiet!
Choć meczyk fajny, lepszy niż wszystkie polskie filmy na festiwalu w Gdyni, razem.
* * *
Pytają mnie ludzie co z OMS – rączki na kołdrze pliz, szukam kamerzysty: zaginął gdzieś po drodze, odtąd los jego jest nieznany…
* * *
Z meczyków – zawitałem na Wielką Warszawską, jak zwykle dostałem dwa pewniaki, które niezawodnie przyszły. Tyle że zawsze wam radzę grać na wybuchy – i dlatego zamiast 1-6, wymyśliłem sobie 3, bo klaczka ładna, i oczywiście w plecy. Ale poznałem fajną dziewczynę, jeździ konno, dobrze „anglezuje”, czyli kołysze się w siodle, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Aha, mnóstwo fanów Polonii, zawsze ich podziwiam, bo jako jedni z nielicznych wiedzą czym jest miłość na dobre i na złe.
A co do wybuchów – wynik Barcy pokazuje, że warto ich szukać zawsze i wszędzie, tylko wtedy kibicowanie ma sens. Wspieranie słabych.
* * *
W środę Parlament Europejski ma debatować o łamaniu w Polsce praw kobiet – ja sądzę, że łamane są prawa mężczyzn i mam nawet prośbę. Oto jest nowy pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania. Ponieważ wszystko mi się z piłką kojarzy, oczywiście napiszę do pana Lipińskiego, by zwrócił się do Unii o… ukrócenie monopolistycznych praktyk UEFA. Ba, monopol to mało powiedziane, a złodziejstwo (Allardyce) pokazuje, że chciwość nie ma granic, czy to rzeźnik z Votic czy sklepikarz Havlasa, kluby, reprezentacje, transfery, wsio.
Protestować trzeba. Akurat Węgrzy (98 procent!) zagłosowali przeciw obowiązkowemu przyjmowaniu imigrantów. Czy nie tak samo głosowali polscy kibice („stop islamizacji”), by zostać obłożonymi karami? Taa, trybuny zawsze wiedzą lepiej. Oczywiście Madziarzy sami byli uchodźcami w 1956, gdy mordowali ich w Budapeszcie Sowieci (a premiera skazali na karę śmierci, wykonaną), tyle że ich imigranci… chcieli pracować. Taki Ferenc Puskas w Realu Madryt, kojarzycie?
* * *
W sobotę z Danią, idę czekając na wybuch (czyli na wygraną Polski), jak każdy martwię się o tyły, mamy ledwie jednego przyzwoitego obrońcę, może półtora (a to i tak o półtora więcej niż wczoraj Barca). Szukając tak w głowie następców pomyślałem o Dąbrowskim, tym z Legii, który gdzieś przepadł – choć jest najlepszy. Pomyślałem, że dam mu radę: chłopie, ogól się na łyso! Nawałka cię wtedy powoła, a Magiera zrobi kapitanem, a media napiszą, że szuka stopera Barcelona…
Piłka nożna to świat zabawny, w którym ja bawię się doskonale.