Reklama

Smutne, jak kończą w Polsce niegdyś szanowani piłkarze…

redakcja

Autor:redakcja

15 października 2008, 13:26 • 2 min czytania 0 komentarzy

To smutne, jak kończą legendy (choćby lokalne). Janusz Kupcewicz, do niedawna szanowany starszy pan, zeznaje jako świadek w sprawie korupcji w Arce Gdynia. Świadkiem jest naocznym, bo sam przekazywał koperty komu trzeba. Odpowiedzialność karna mu nie grozi, bo korumpował jeszcze przed 2003 rokiem.
– Kiedy ja grałem w piłkę, to korupcja była mniejsza niż teraz – mówi. Prawie się wzruszyliśmy. Mniejsza? Wysyłano pana z łapówkami raz na miesiąc, a nie raz na tydzień? Handelek nie był tak opłacalny? Czy coś źle zrozumieliśmy?

Smutne, jak kończą w Polsce niegdyś szanowani piłkarze…

Teraz – kiedy prokuratura wszystkim dobiera się do tyłków – Kupcewicz jest skruszony. Szkoda tylko, że wcześniej dawał się zeszmacić. A przecież wcale nie musiał – miał znane w Trójmieście nazwisko (teraz bardziej kojarzy się z kupczeniem), mógł zająć się czymś innym…

Warto jednak dodać, że Kupcewicz w swoim zeznaniach obciążył byłego członka zarządu PZPN, Henryka Klocka, zwanego przez “Fryzjera” księciem północy. W “Polsce” czytamy: “Z opowieści Kupcewicza wynika, że w 2002 r. i na początku 2003 r. Henryk Klocek przekazywał prezesowi Arki Jackowi M. kontakty do sędziów. Arbitrom wręczane były później pieniądze w kopertach. (…) – Henryk Klocek załatwiał Jackowi M. kontakty do sędziów – zeznał Kupcewicz w czasie śledztwa. Wczoraj w sądzie podtrzymał te zeznania: – Klocek często mówił do Jacka M.: Ustaliłem sędziego, zadzwoń do niego i załatw temat”.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...