Reklama

Jakość Ekstraklasy – wicelider zalicza agrowpierdol z Puszczą

redakcja

Autor:redakcja

21 września 2016, 17:04 • 2 min czytania 0 komentarzy

Można się czasem zastanawiać, cytując pewną reklamę, że skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? Co roku oglądamy w Pucharze Polski mecze drużyn ekstraklasowych z tymi sklasyfikowanymi niżej i rzadko kiedy przepaść w zarobkach przekłada się na różnicę w poziomie gry. Dziś dostaliśmy kolejny przykład, bo na mecz z Puszczą Niepołomice pojechała budowana za spore pieniądze Lechia Gdańsk i po 120 minutach męczenia buły dostała w cymbał w karnych.

Jakość Ekstraklasy – wicelider zalicza agrowpierdol z Puszczą

Chyba wszyscy się zgodzą, że to nie jest w ogóle poważne, kiedy facet wpraszający się do kadry Portugalii, były zawodnik Juventusu, reprezentanci Polski i tak dalej, szukają szczęścia w rzutach karnych, żeby pokonać Puszczę Niepołomice. Nie potrafią przesądzić o wyniku umiejętnościami, więc proszą o pomoc los, bo karne mają w sobie element loterii. Jednak los miał dziś Lechię w dupie i bardzo dobrze.

Ktoś może się obruszyć, że Lechia jeszcze przed karnymi miała sporo pecha, bo Janicki i Gamakov obijali obramowanie bramki Puszczy, ale dajcie spokój. O tym można by dyskutować w kontekście czwartego-piątego gola, a nie takiego, który miał zadecydować o zwycięstwie. Lechia tak naprawdę klasę pokazała tylko raz, kiedy Haraslin nie pałował bez sensu w pole karne, ale podniósł głowę i idealnie podał górą do Flavio Paixao, a ten uderzył z woleja i też nie trzeba było szukać piłki poza stadionem, tylko po prostu bramkarz wyjął ją z siatki.

Poza tym oglądaliśmy regularne męczenie buły, goście nie mieli żadnego pomysłu jak przedrzeć się przez obronę Puszczy, którą zgrabnie kierował… Piotr Stawarczyk. Nie ma żadnego znaczenia, że gospodarze postawili na skomasowaną obroną, bo jeśli jesteś zespołem o dwie klasy lepszym od rywala, a za takiego chce uchodzić Lechia, musisz sobie z tym poradzić. Wychodzi na to, że dziś tej różnicy nie było, a może i nie ma jej w ogóle.

Puszcza grała swoje, zabezpieczała tyły i co jakiś czas wychodziła z kontratakiem. Blisko gola było w pierwszej połowie, kiedy cała obrona Lechii została zgubiona po akcji lewą stroną, ale dobrej okazji nie wykorzystał Łączek, mając odkryty cały praw róg bramki Podleśnego kopnął w maliny. Gospodarze nie ustępowali i w 85. minucie dostali rzut karny, po fauli Vitorii na Uwakwe. Owszem, nie było to może najbrutalniejsze przewinienie, ale beznadziejnie grający obrońca dał sędziemu pretekst i ten użył gwizdka, a szansę wykorzystał Domański.

Reklama

Czyli pełen zestaw wymówek jest gotowy – słupek, poprzeczka, jeszcze sędzia mógł sobie darować jedenastkę! Nie, panowie, wymówki tu nie będzie żadnej, jesteście skompromitowani.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...