Petr Cech popsioczył trochę na hymny, które odgrywano przed meczem. I trochę (a może nawet bardzo) się z nim zgadzamy. Bramkarz Chelsea nie rozumie, dlaczego polscy kibice w czasie czeskiego hymnu cały czas klaskali…
Bezsensowny zwyczaj przyjął się kilka lat temu. To niby oznaka szacunku dla przeciwnika, ale tak naprawdę efekt jest taki, że hymn zostaje “wyklaskany”. Może to nie to samo, co “wygwizdany”, ale jakiekolwiek zagłuszanie wydaje się nie na miejscu. Gdyby to jeszcze były krótkie oklaski – przez pierwsze dwie, trzy sekundy to w porządku. Ale nie – to trwa i trwa. Sam początkowy zamysł był niezły, ale niestety – został zniszczony przez nadgorliwość. Zgadzacie się z nami?
Ale dodamy też, że Cech wygłosił kilka innych kontrowersyjnych zdań (podajemy za wp.pl):
– Polakom parę akcji po prostu się udało, a gol bardzo im pomógł. Był zresztą bardzo szczęśliwy – Błaszczykowski dwa razy tak naprawdę stracił piłkę, a Brożek strzelił przed siebie, nie kontrolował siły tego strzału i po prostu mu wpadło.
– Potem straciliśmy drugą bramkę, bo próbowaliśmy wyrównać. Poza tym na koniec i tak napędziliśmy Polakom strachu, przy odrobinie szczęścia mogliśmy wyrównać.
WYSYŁAJ KODY Z BUTELEK I PUSZEK WARKI.
Wygraj wyjazdy na mecze najbardziej uznanych klubów Europy.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT