Lech Poznań zremisował z Legią Warszawa 0:0. Jest to wynik sprawiedliwy, bo… żadna z drużyn nie zasłużyła na zwycięstwo. W zasadzie przez 90 minut nikt nie stworzył ANI JEDNEJ klarownej sytuacji do zdobycia gola. Ani jednej! Legia była bardzo dobrze zorganizowana w grze defensywnej (cały zespół), Lech z trudnością przebijał się przez środkową linię. W tej sytuacji liderem ekstraklasy jest Polonia Warszawa (wygrała z Odrą 2:0), która ma tyle samo punktów, co Legia oraz Wisła Kraków. Lech utrzymuje dystans – do prowadzącej trójki ma punkt straty.
Spotkanie rozczarowało – sporo było w nim walki, kilka udanych zagrań (krzyżak Rogera, przewrotka Rengifo), ale generalnie sporo chaosu i kiepskie strzały. W tym ostatnim elemencie celował Takesure Chinyama, który walił z każdej pozycji – tym samym udowodnił, że nic a nic się nie uczy gry zespołowej.
W Lechu najbardziej błyszczeli dwaj obrońcy – Ivan Djurdjevic oraz Manuel Arboleda (choć sporo serca zostawił też Rafał Murawski). To najlepiej świadczy o tym, jak wyglądała gra “Kolejorza” i jak mało było polotu w ofensywie. Obok meczu przeszedł Semir Stilić, schował się gdzieś także Sławomir Peszko. Zresztą, Peszko dobrze określił grę gospodarzy już w przerwie: – Idzie nam jak krew z nosa.
Najmniej pracy mieli bramkarze – wyłapali kilka dośrodkowań, odprowadzili wzrokiem kilka piłek i tyle. Po strzałach w zasadzie nie musieli interweniować, bo albo ledwo do nich dolatywały, albo mijały bramkę baaaardzo znacznie. W następnej kolejce Legia jedzie do Łodzi, Lech do Chorzowa. Łatwe mecze (przynajmniej teoretycznie) mają Polonia i Lech. Polonia podejmuje Cracovię, a Wisła Piasta. Później czeka nas kolejny hit: Legia – Wisła.
WYSYŁAJ KODY Z BUTELEK I PUSZEK WARKI.
Wygraj wyjazdy na mecze najbardziej uznanych klubów Europy.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT