Reklama

Kampania przeciw kibicom trwa. Ktoś widzi sens?

redakcja

Autor:redakcja

22 września 2008, 18:10 • 4 min czytania 0 komentarzy

Trudno nam zrozumieć zachowanie dziennikarzy “Gazety Wyborczej”, którzy już nie informują, tylko prowadzają nachalną kampanię przeciwko kibicom. A raczej “kibolom”, bo zakochali się w tym słowie. Fanom Legii obrywa się nawet w momencie, gdy akurat na Łazienkowskiej nie było żadnego spotkania. Dziś dla odmiany wskoczył na nich na swoim blogu Dariusz Wołowski, produkując kompletnego gniota. Generalnie sytuacja dla kibiców piłkarskich nie jest najszczęśliwsza. Śpiewają na meczu (Tottenham – Wisła) to źle. Nie śpiewają (Legia) jeszcze gorzej.
Urban o kibolach, ustawa przeciwko kibolom, kibole obrażali w Londynie, 700 kiboli zatrzymanych – i tak dalej. Równie dobrze moglibyśmy napisać, że to wszystko napisały dziennikarzyny (albo gryzipiórki), ale licytacja nieszczególnie błyskotliwe inwektywy to nie jest to, co interesuje nas najbardziej…

Kampania przeciw kibicom trwa. Ktoś widzi sens?

Pretekstem do ponownego zaatakowania kibiców tym razem był wywiad udzielony przez Jana Urbana, który za nic nie może pojąć, iż kibic jest jego szefem i nie pobiera pieniędzy od klubu (w przeciwieństwie do trenera), tylko płaci, co stawia go w pozycji luksusowej – jakikolwiek śpiew czy doping jest jego dobrą wolą, a nie obowiązkiem. I nawet jak ten kibic wygląda jak kompletny obdarciuch, to wciąż jest tym, który wydał własne pieniądze na to, by paru piłkarzy i szkoleniowców opływało w luksusy. Urban, który podniósł głowę po żenującym początku sezonu, ciągle się jednak spłakuje, że ktoś tam nie kibicuje. Nie może poprosić Arruabarreny, Tito i Descargi? Ktoś im zabrania się drzeć? Przecież i tak nie mają nic lepszego do roboty…

Wołowski na swoim blogu zachwyca się wywiadem Urbana i stwierdza: “Jana Urbana boli, że kibole Legii są przeciwko jego drużynie. A mnie to nie boli. Przez wiele lat w zdumienie wprowadzała mnie symbioza piłkarzy i szefów klubu z bandytami noszącymi szaliki w barwach Legii. To było niewiarygodne widowisko: ci, którzy w sobotę czy niedzielę demolowali stadion, od poniedziałku przyjmowani byli w klubie jak swoi”.

Odwiedzamy stadion Legii bardzo regularnie od bardzo wielu lat i przyznajemy, że nie wiedzieliśmy, iż to takie piekło – demolowanie stadionu w sobotę czy niedzielę? Piękna manipulacja – z tekstu można wywnioskować, jakby do takiej demolki dochodziło co tydzień, a nie raz na kilka lat. Oczywiście nie usprawiedliwiamy nawet jednej demolki na dekadę, ale dalecy jesteśmy od demonizowania tego, co dzieje się i działo na Łazienkowskiej. Bo jak chcemy sobie przypomnieć, jak to kiedyś bywało, to raczej mamy przed oczami fantastyczne śpiewy, wspaniałe kartoniady, porywającą atmosferę… A już zajawka tekstu Wołowskiego pod tytułem “Koniec układu piłkarzy i szefa klubu z bandytami” jest wyjątkowym chamstwem wobec tysięcy zwykłych ludzi, którzy przemierzyli za swoim klubem tysiące kilometrów, a teraz przez nowego właściciela czują się na każdym kroku poniżani. Dziennikarzom “GW” łatwo obrażać jest kibiców, ale jako anonimowy tłum. Kiedy mieliby o każdym z osobna napisać, że jest bandytą, pewnie rozsądek by im powrócił. Ale tak jest łatwiej…

Wciąż się zastanawiamy – jaki “GW” widzi problem w kibicach Legii? Ł»e nie śpiewają? Czy naprawdę tak istotnym problemem w Polsce jest to, że ktoś nie śpiewa? W Barcelonie też nikt nie śpiewa. A dlaczego – to już jego prywatna sprawa. Jednym się nie chce, inni strajkują, jeszcze inni wpieprzają popcorn albo zachwycają się techniką prawego obrońcy. Ale żeby poświęcać temu aż tyle miejsca? Ł»eby wracać do tego, że trzy tygodnie temu kibice Legii odwrócili się plecami do piłkarzy? Boże, skandal! Plecami? Jak mogli!

Reklama

Podoba nam się tekst, jaki znaleźliśmy dziś na portalu republikafutbolu.pl: “Ech… Górnik-Legia. 3 tygodnie temu. TRZY. GW i gazeta.pl jako jedyne już chyba ślepo stoją przy opcji “kibole i bandyci zabiją Legię i będą kąpać się w jej resztkach”. Rozumiem, że ciężko zmienić front, ale nie rozumiem, dlaczego nagle, prawie miesiąc po zdarzeniu, taki tekst? Miesięczna dawka tekstów o kibicach musi być wyrobiona? Pozycjonowanie portalu na słowo “kibol” wymaga zagęszczenia słów kluczowych? I co ważniejsze: Jan Urban ma dobry okres, drużynie idzie coraz lepiej. Jest łebskim facetem. Nie może po prostu… Ignorować takich pytań? Milczenie by go nie zabolało. Po co w ogóle o tym rozmawiać?”.

Tylko, że nie tylko o Legię chodzi. Nie tak dawno mieliśmy mecz Wisły w Londynie – zgoda, przekleństw było trochę za dużo, ale czy ten fakt był ważniejszy niż to, że sześć lub siedem tysięcy polskich kibiców przez cały mecz bardzo głośno wspierało Wisły, zagłuszając Anglików? Nikt niczego nie zdemolował, nie zniszczył, nikt nikogo nie pobił ani nie ukradł, Maciej Skorża stwierdził, że atmosferę wpsaniałą atmosferę zapamięta do końca życia. A tymczasem na agorowskim portalu znów narzekanie. Czy naprawdę o kibicach nie można napisać nic dobrego, czy to jest zakazane? Czy trzeba się w kółko czepiać, walić nawet na oślep? Bez choćby cienia obiektywizmu?

Kibice Legii mają sto różnych powodów do pretestu, czego może z wygodnej trybuny prasowej się nie dostrzega. A kibice Wisły nie zrobili niczego ponad to, co zdarza się na każdym meczu w Anglii. Tam też przekleństwa są normą, tak jak przyśpiewki znacznie bardziej niesmaczne niż “strzelcie k… gola”. Pamiętacie, co skandowali fani drużyn grających przeciwko Arsenalowi, zaraz po tym jak makabrycznej kontuzji doznał Eduardo? “He use to have silky skills, now he walks like Heather Mills”, co było porównaniem go do kobiety, której amputowano nogę…

Jak sądzicie, czy dziennikarze “GW” piszą te kawałki sami z siebie, czy to jakaś długofalowa polityka?

A tak w ogóle to w Japonii są dopiero chuligani…

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Reklama

Najnowsze

Niemcy

Turnieje halowe, obozy zabawy i dziwne urazy, czyli zimowa przerwa w Bundeslidze

Szymon Piórek
2
Turnieje halowe, obozy zabawy i dziwne urazy, czyli zimowa przerwa w Bundeslidze
Niemcy

Bochum wywalczyło punkty poza boiskiem. Zwycięstwo pomimo remisu

Antoni Figlewicz
1
Bochum wywalczyło punkty poza boiskiem. Zwycięstwo pomimo remisu
Anglia

Manchester City sięga głęboko do kieszeni. Miliony na obrońcę

Patryk Stec
3
Manchester City sięga głęboko do kieszeni. Miliony na obrońcę

Komentarze

0 komentarzy

Loading...