Okno transferowe już zamknięte, ale wcale to nie oznacza, że interesujące transfery do Ekstraklasy nie mogą mieć miejsca. Świeży przykład: Korona Kielce bierze gościa, który w poprzednim sezonie nie nagrał się zbyt wiele ani w Turcji, ani w drugiej lidze hiszpańskiej, ale przeszłość ma ciekawą.
I nie, nie chodzi o to, że Dani Abalo piętnaście lat temu był w szkółce piłkarskiej Barcelony, że kiedyś uważany był za duży talent albo swego czasu mówiło się o sporym transferze.
Wystarczy cofnąć się do sezonu 2014/15. Bułgarski Łudogorec Razgrad zupełnie niespodziewanie wszedł do fazy grupowej Ligi Mistrzów, eliminując po drodze F91 Dudelange, Partizan Belgrad i Steauę Bukareszt. A w elicie zgarnął cztery punkty w meczach z Realem, Liverpoolem i FC Basel.
Skoro o tym wspominamy, to jak możecie się domyślać, Abalo był częścią tej drużyny. To on w eliminacjach zaliczył gola i asystę, a w grupie – bramkę na Anfield Road i kolejną w zremisowanym u siebie 2:2 meczu z Anglikami. Minuty? Sporo, pięć spotkań w podstawowym składzie i raz z ławki. Te dwa trafienia robią wrażenie, tak jak i statystyki z ligi bułgarskiej:
Sezon 2014/15 – 28 meczów, 7 goli, 12 asyst
Sezon 2013/14 – 25 meczów, 6 goli, 1 asysta
Jak na zawodnika, który grywa i na skrzydle, i w ataku, to liczby ma bardzo dobre. Wystarczy przypomnieć sobie Michaiła Aleksandrowa, który również z Łudogorcem grał w Champions League i trafił do Legii, ale efektywność miał gorszą – goli mniej, asyst też mniej.
Nie będziemy więc ukrywali, że w związku z tym z Abalo wiążemy niemałe nadzieje. Po pierwsze, bo dopiero co był podstawowym zawodnikiem w Lidze Mistrzów, gdzie strzelił dwa gole Liverpoolowi. Po drugie, bo statystyki z rozgrywek ligowych ma naprawdę niezłe. Po trzecie, bo stracił jedynie ostatni rok, więc może się odbudować w niedługim czasie. Po czwarte, bo przed wyjazdem do Bułgarii trochę pokopał w drugiej lidze hiszpańskiej. Po piąte, bo w Koronie będzie mu łatwiej o miejsce na boisku niż w takiej Legii Aleksandrowowi.
A przecież to nie pierwszy ciekawy transfer kielczan tego lata. Wcześniej kontrakt z klubem podpisał Miguel Palanca – były zawodnik Realu Madryt, który w wielkiej piłce debiutował przeciwko Barcelonie i o którego wyszkoleniu mogła się już u nas przekonać choćby defensywa Lecha Poznań.