– Niektórych zaczyna martwić, że jest normalność. Reprezentacja spokojnie startuje do kolejnej wielkiej batalii. Wszystko jest poukładane, dogadane, zaplanowane. Nie ma żadnego problemu. Siłą tej grupy są zawodnicy. W 2012 roku, gdy przeżywaliśmy najważniejszy moment dla piłki w Polsce, to byli piłkarze z inną głową i innym doświadczeniem. Popełniono sto tysięcy błędów. Nie budowano drużyny, tylko zbierano po Europie możliwie najlepszych piłkarzy, którzy mogliby założyć polską koszulkę – mówi w rozmowie z Faktem i Przeglądem Sportowym Zbigniew Boniek, prezes PZPN.
FAKT
Czas zapomnieć o Euro. Są nowe wyzwania – mówi Zbigniew Boniek.
Euro siedzi jeszcze w pana głowie…
– Nie, im więcej będziemy myśleli o mistrzostwach Europy, tym gorzej dla obecnych eliminacji. Takie imprezy jak Euro wzbudzają podniecenie i mają swoją rangę, ale czas odciąć ten kupon.
Czyli pełne skupienie na następnym celu.
– Nie byliśmy losowani z pierwszego koszyka, więc nie jesteśmy faworytem do awansu, ale nie chcemy też wciskać naszym kibicom kitu, że sobie w tej grupie nie poradzimy. Nie jest to grupa łatwa, ale ma fundamentalną zasadę. Kto zdobędzie 12 punktów z Kazachstanem i Armenią, będzie miał największe szanse na wyjazd do Rosji. Nie wszyscy powalczą z nimi o komplet punktów. To są drużyny, które można pokonać, jeśli odbudujemy stan pokory i koncentracji sprzed meczów z Niemcami czy Gibraltarem.
Francuzi zdradzili Grosika. Kulisy transferowego zamieszania.
Wydawało się, że wszystkie szczegóły są dogadane, a do ogłoszenia transferu wystarczą badania medyczne i podpisy. Niewiadomych było jednak więcej niż konkretów. Transfer upadł. (…) Czołowy reprezentant Polski gryzie się w język, ale nie ukrywa pretensji do działaczy Rennes. – Zawiodłem się na kilku osobach. Nie wiem, jak podam im rękę – dodał.
Dalej:
– Polacy przed wylotem do Astany niewiele trenowali, chcą wziąć Kazachstan z marszu
– Wszołek spodziewał się transferowego szumu
– Daniele Bellini, spiker Napoli, obiecuje: jeśli Milik pobije rekord Higuaina, wykrzyczę jego imię 99 razy
– Świetny początek Arki
– Latal wrócił do Piasta
Łukasz Piszczek marzy o mundialu.
Gra na mundialu to pana marzenie?
– Nie było mi dotychczas dane zagrać w mistrzostwach świata, więc na pewno bardzo bym chciał, żeby tym razem się udało. Kolejna szansa już mi się nie przydarzy. Mam nadzieję, że na początku 2018 roku będziemy się cieszyć z awansu.
W pomocy Legii robi się ciasno.
Ofensywa transferowa mistrzów Polski sprawiła, że niebawem skończą się wymówki i argumenty po porażkach. Szefostwo klubu z Łazienkowskiej zmontowało trenerowi Besnikowi Hasiemu orkiestrę, a teraz on musi ją tylko odpowiednio nastroić i wybrać wykonawców. (…) Przynajmniej w teorii na bocznym torze znaleźli się Kasper Hamalainen i Michaił Aleksandrow, podstawowi zawodnicy reprezentacji Finlandii i Bułgarii. Po powrocie ze zgrupowań kadr mogą mieć problem z miejscem w kadrze meczowej.
GAZETA WYBORCZA
Kadra na walizkach.
– Gdybym podpisał to, co mi proponowano, nie byłbym do końca szczęśliwy – mówił wczoraj Kamil Grosicki. 28-letni pomocnik przeżył prawdopodobnie najbardziej szalone 24 godziny w karierze. W środę po południu wybiegł z hotelu, w którym kadra przygotowuje się do meczu z Kazachstanem, wsiadł do taksówki i popędził na lotnisko. W Manchesterze miał przejść testy medyczne i tuż przed końcem okna transferowego podpisać trzyletni kontrakt z Burnley. Przed wyjazdem piłkarzowi się wydawało, że wszystkie szczegóły są już dogadane. – Na miejscu okazało się, że Rennes wycofuje się z obietnic, które mi dało. Jestem rozczarowany, gra w lidze angielskiej była moim marzeniem – mówił Grosicki. 28-letni skrzydłowy wyprowadza się z Rennes od początku roku. W styczniu Francuzi zatrzymali go, obdarowując nową umową, ale już podczas Euro 2016 do klubu przyszła oferta Evertonu. Grosicki mówił kolegom, że lada chwila spotka się z dyrektorem angielskiego klubu i podpisze kontrakt. Do transferu nie doszło, do Rennes przychodziły kolejne oferty, a piłkarz coraz bardziej się niecierpliwił. Klubowi koledzy mówili, że Grosicki jest “kompletnie zakręcony” na punkcie odejścia z klubu. Do tego stopnia skupił się na transferze, że w ostatni weekend trener Christian Gourcuff dał mu wolne. – Co chwilę dostaję sprzeczne informacje. Cieszę się, że okno transferowe kończy się w środę. Jakoś przetrwam te dwa dni – mówił po przyjeździe na zgrupowanie. Po upadku negocjacji z Burnley był wściekły. Wykasował zdjęcie z Instagrama, na którym wsiada do samolotu do Anglii, z Twittera usunął wpisy z ostatnich dni dotyczące przeprowadzki.
Tekst o Casillasie. Upór legendarnego bramkarza.
Iker Casillas zmienia się w postać tragiczną. Został pominięty przez nowego selekcjonera Hiszpanów Julena Lopetegui, co nie znaczy, że się poddaje. W czwartek w meczu towarzyskim La Roja pokonała Belgów 2:0. Na światowej liście piłkarzy z największą liczbą występów w reprezentacji Iker Casillas jest dopiero szósty – ma ich 167. Przed nim dwóch Egipcjan, bramkarz z Arabii Saudyjskiej, Meksykanin i Ekwadorczyk. W Europie hiszpański bramkarz jest liderem, choć o 3,5 roku starszy Gianluigi Buffon zagrał dla Italii już 161 razy. A ponieważ pozycja Włocha w kadrze jest wciąż niepodważalna, powinien w najbliższym czasie wyprzedzić Casillasa. (…) Lopetegui doskonale wie, jak ciężkie chwile przeżywał Iker pod koniec pobytu w Realu. Przez lata był tam legendą, aż po konflikcie z trenerem José Mourinho został kimś w rodzaju chłopca do bicia. Część kibiców podzielała poglądy Portugalczyka oskarżającego Ikera o to, że wynosi do mediów tajemnice szatni. Bramkarz ratował się ucieczką z Santiago Bernabéu. Poruszające były jego łzy, gdy samotnie żegnał się z mediami. W Porto miał odbudować formę, ale w Hiszpanii nie zostawili go w spokoju. Każdy błąd FC Porto trafia na czołówki mediów. Kibice kadry nie mogli się doczekać, kiedy jego miejsce w kadrze zajmie młody talent z Manchesteru United David de Gea. Vicente del Bosque długo trwał przy Casillasie. W końcu na Euro 2016 uległ i postawił na de Geę. Iker zniósł to ciężko. Przestał się odzywać do selekcjonera, z którym wcześniej zdobył tytuł mistrza świata i Europy. Gdy del Bosque odchodził z posady, doszło do zgody. Iker nie ogłosił jednak, że z kadry rezygnuje. Niedawno awansował z Porto do Ligi Mistrzów i wystąpi w tych rozgrywkach po raz 18. z rzędu. To absolutny rekord.
SUPER EXPRESS
Anglicy wydali 6 miliardów zł. Kwota robi wrażenie.
Letnie okienko transferowe przed sezonem 2016/2017 zostanie zapamiętane na długo. Przede wszystkim Gareth Bale (27 l.) nie jest już najdroższym piłkarzem świata, a został nim Paul Pogba (23 l.). Padło wiele rekordów, a prym wśród kupujących tradycyjnie wiedli Anglicy, którzy dzięki lukratywnej umowie telewizyjnej lekką ręką wydawali horrendalne kwoty często na anonimowych graczy. Przez dwa miesiące dokonali przelewów wychodzących na prawie… 6 miliardów złotych! Gdy włodarze Premier League ogłosili, że prawa telewizyjne na lata 2016–2019 zostały sprzedane Sky Sports i BT za ponad 5 miliardów funtów, stało się jasne, że tegoroczne lato będzie rekordowe. Kluby ochoczo szastały kasą, a zagraniczni kontrahenci skwapliwie podbijali ceny za zawodników, by wykorzystać „szczodrość” Brytyjczyków. Łącznie wydano ponad miliard euro (dokładnie 1,416,344,000 euro). Średni wydatek klubu Premier League na zawodnika? 5,6 mln euro (dla porównania: Bundesliga – 2,3 mln euro; Primera Division – 1,5 mln euro, Serie A – 900 tys. euro, Ligue 1 – 700 tys. euro.). Istne szaleństwo.
Stawiam na 3:0 dla Polski. Ciekawy fragment rozmowy z Ebim Smolarkiem.
W eliminacjach Euro 2008 Polska pokonała na wyjeździe Kazachstan 1:0, a ty strzeliłeś zwycięskiego gola. Jak pamiętasz tamto spotkanie?
– OK, opowiem o tym po raz pierwszy, bo to była nietypowa sytuacja. W przerwie tamtego meczu doszło do awantury między mną a naszym bramkarzem, Wojciechem Kowalewskim. Możecie go zapytać, na pewno potwierdzi. Mecz był ciężki, nie szło nam, po 45 minutach było 0:0. W szatni w trakcie przemowy Leo Beenhakkera szukałem możliwości skupienia. Miałem założony ręcznik na głowę, starałem się skoncentrować, zebrać myśli. Nagle podszedł do mnie Kowalewski i zerwał mi ten ręcznik z głowy. Miał pretensje, że izoluję się od zespołu, tak według niego wyglądało moje zachowanie. Przez moment było bardzo nieprzyjemnie. Byłem zły za to, co zrobił. Mówię w końcu do niego: “Słuchaj, ty skoncentruj się na tym, żeby nie stracić gola, a ja na pewno jakiegoś strzelę”. Zaśmiał się tylko, ale okazało się, że kilka minut po przerwie trafiłem do bramki. Po meczu Wojtek mnie przeprosił i od tamtego momentu byliśmy już kolegami.
Sam wyjazd i pobyt do przyjemnych też nie należał. Chodzi mi o warunki, w jakich byliście zakwaterowani…
– Tam wtedy wszystko było do d… Ośrodek, w którym mieszkaliśmy – koszmar. Boisko do treningu – tragedia. Murawa w trakcie meczu – szkoda gadać, specjalnie nieskoszona przez gospodarzy, żeby spowolnić naszą grę. Ale daliśmy radę. I jestem przekonany, że obecna kadra też tam wygra.
Obok: Wilczek chce kąsać dla kraju.
Miałeś prawo nie być zaskoczony, bo w Broendby strzelasz jak na zawołanie (w sześciu meczach tego sezonu cztery bramki – red.).
– Moje statystyki wyglądają dobrze, a dla napastnika to bardzo ważne. Dla mnie najważniejsze jest to, że w Danii zyskałem spokój. Zostałem dobrze przyjęty, wszystko jest zorganizowane na wysokim poziomie, mam czystą głowę i skupiam się wyłącznie na piłce. To później przekłada się na boisko. Dzięki temu moja dyspozycja z dnia na dzień jest coraz lepsza.
Po transferze z Piasta Gliwice do włoskiego Carpi tak różowo nie było…
– We Włoszech nie potoczyło się tak, jakbym sobie tego życzył. Musiałem coś zmienić, dlatego odszedłem. Czas pokazał, że to była bardzo dobra decyzja. (…)
Na kolejnej stronie: „Stypa u Grosickiego”. Co się wydarzyło, wiemy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka.
Boniek: Musimy poradzić sobie z każdym.
Bardzo pan to podkreśla.
– Bez szanowania przeciwnika i pokory, bez odpowiedniego napięcia przed wyjściem na boisko, nie ma mowy o sukcesie. Nie patrzmy na to, kto gdzie gra i ile zarabia. Inna jest gra w Bayernie czy PSG, a inna w reprezentacji. Jako prezes PZPN czuję, że to też mój zespół. Od magazyniera po selekcjonera pracują ludzie, których wybrałem. Kadra ma u mnie wielkie zaufanie, jestem przekonany, że wszystkie rzeczy, o których mówi, będą realizowane.
(…)
Selekcjoner rozpoczyna drugą kadencję. Przez lata poprzednicy dokonywali w niej przebudowy po porażce. Teraz ma wyjątkowy spokój.
– Niektórych zaczyna martwić, że jest normalność. Reprezentacja spokojnie startuje do kolejnej wielkiej batalii. Wszystko jest poukładane, dogadane, zaplanowane. Nie ma żadnego problemu. Siłą tej grupy są zawodnicy. W 2012 roku, gdy przeżywaliśmy najważniejszy moment dla piłki w Polsce, to byli piłkarze z inną głową i innym doświadczeniem. Popełniono sto tysięcy błędów. Nie budowano drużyny, tylko zbierano po Europie możliwie najlepszych piłkarzy, którzy mogliby założyć polską koszulkę. Można opowiadać o tym godzinami… Teraz reprezentacja jest inaczej prowadzona, inaczej zarządzana. PZPN jako właściciel tej drużyny dba o to, aby niczego jej nie brakowało, nie działo się nic złego.
Ostatnia szansa na mundial. To znów Piszczek.
Początek sezonu, a pan nie gra. Dlaczego?
– Po zakończeniu poprzednich rozgrywek rozmawiałem z trenerem na temat przygotowań do następnych. Już wtedy powiedział mi, że będąc po turnieju, na pierwsze trzy mecze nie będę brany pod uwagę do pierwszego składu. Dlatego staram się podchodzić do swojej sytuacji spokojnie, pamiętam, jakie były ustalenia i wiem, że cały czas trwa mój okres przygotowawczy. Zobaczymy, co będzie dalej. Jak nie grasz, to gra ktoś inny i ma szansę pokazać się z dobrej strony. W moim przypadku jest to młody Felix Passlack, który jest wychowankiem klubu, bardzo zdolnym zawodnikiem i myślę, że Borussia będzie miała z niego wiele pożytku.
Wystarczyły panu dwa miesiące, żeby stęsknić się za kadrą?
– Mamy ze sobą dobry kontakt. Przed i w trakcie EURO spędziliśmy ze sobą dużo czasu. Teraz znów się widzimy. Minęły dwa miesiące, a ja czuję, jakby to był tylko tydzień albo dwa przerwy. Było o czym rozmawiać. W lecie miało miejsce kilka dużych transferów z udziałem chłopaków. Z kilkoma miałem już możliwość wymienić spostrzeżenia, porozmawiać o ich nowych klubach. To jeden z wiodących tematów, przynajmniej na początku zgrupowania.
Pokochaliśmy kadrę. Iza Koprowiak pisze o marketingu.
Nikt w polskie kadrze tak bardzo nie dba o swój wizerunek, jak Grzegorz Krychowiak. Nic wiec dziwnego, że stał się on twarzą wczorajszej konferencji agencji marketingu sportowego Arskom Group, podczas której ogłoszono, że wartość polskich zawodników podskoczyła po mistrzostwach Europy we Francji aż dwukrotnie. „Polacy pokochali polską reprezentację” – takim hasłem rozpoczęto dyskusję na temat badań wizerunkowych. Chwytliwe hasło jest jednak nie tylko pięknym sformułowaniem, ma pokrycie także w liczbach. Aż 7 na 10 Polaków lepiej ocenia grę drużyny narodowej dziś niż przed EURO 2016. Jedynie niecałe 5 procent osób miedzy 15 a 75 rokiem życia jest rozczarowanym występem kadry we Francji. (…) Krychowiak wszedł wczraj na salę z szerokim uśmiechem na twarzy, zażartował na początek – doskonale wie, jak się zachować w takich sytuacjach, jak zjednywać ludzi. Nic wiec dziwnego, że na pytanie: „Z którym z reprezentantów poszedłbyś najchętniej na piwo lub kolację” najwięcej osób podało właśnie Krychowiaka (26,2 % badanych). Co ciekawe na drugim miejscu znalazł się Jakub Błaszczykowski (26 %), na trzecim Łukasz Fabiański. Trudno zapomnieć łzy polskiego bramkarza po meczu z Portugalią. Nie mógł przeboleć, że w rzutach karnych ani razu nie obronił jedenastki, uważał się za winnego faktu, że udział biało-czerwonych zakończył się na 1/4 finału. Samobiczowanie przed kamerami nie wpłynęło jednak negatywnie na jego wizerunek, podobnie jak niewykorzystana jedenastka przez Błaszczykowskiego wcale nie odebrała mu sympatyków.
Ścisk w środku pola Legii? O tym czytaliśmy w Fakcie. Tutaj również wzmocnienia rezerw Lecha.
Wzmocnienia natomiast, owszem, były – tyle że w… trzecioligowych rezerwach. Pocieszenie dla fanów – jeden transfer został przeprowadzony z myślą o przyszłości pierwszej drużyny. Całkiem możliwe, że Kolumbijczyk Victor Gutierrez zapracuje na szansę w ekstraklasowym Kolejorzu. Choć tutaj ważne zastrzeżenie – nie ma paszportu Uniie Europejskiej, co przy limicie sprawia, że musi być wybitny, żeby pojawił się na murawie. Może jednak pójdzie śladem Andersona Cueto. Peruwiańczyk, który trafił do stolicy Wielkopolski w wieku 17 lat, od początku mógł jednak trenować z ekipą ówczesnego trenera, Franciszka Smudy. 20–latek z Kolumbii musi natomiast najpierw pokazać się z dobrej strony w Lechu II. To środkowy pomocnik, który na mistrzostwach świata do lat 20 rozegrał cztery mecze w swojej reprezentacji. Przyleciał do Polski z byłą gwiazdą poznańskiego klubu, Manuelem Arboledą i Juanem Carlosem Restrepo, czyli ojczymem Jamesa Rodrigueza z Realu Madryt. Wraz z nimi było trzech innych zawodników, w Kolejorzu zwrócono uwagę na Gutierreza i on zostaje. Trener rezerw Ivan Djurdjević podkreśla, że Latynos jest świetnie wyszkolony technicznie, umie doskonale radzić sobie w grze 1 na 1. Dodajmy, że do rezerw wrócił Niklas Zulciak, który latem szukał klubu w Niemczech. Był na testach w kilku zespołach, ale nie znalazł zatrudnienia. Pomocnik, który w ekstraklasie zaliczył trzy występy i ma na koncie mistrzostwo Polski 2015, znów będzie próbował przebić się w Lechu.
Tuż obok ciekawa deklaracja trenera Bjelicy: Po nieudanym poprzednim sezonie i falstarcie na początku obecnego pojawiło się dużo żartów na temat Kolejorza. Internet zalewają memy i zgryźliwe komentarze. – Nikt już nigdy nie będzie się śmiał z Lecha – obiecał Bjelica. Dotrzyma słowa?
Jeszcze z Ekstraklasy:
– Transferowa gorączka Pasów
– Okrojony sztab Wdowczyka
– Druga próba Pawłowskiego, czyli Wojtek znów na testach w Ruchu
– Joao Nunes chce być jak Pepe