– Moim zdaniem to jest nienormalne, żeby po tak krótkim czasie oceniać, że będzie tylko gorzej. Myślę, że decyzja zapadła już po pięciu kolejkach, a nie da się po tak krótkim czasie stwierdzić, że nic z tego nie będzie. (…) Inna sprawa, że jest mi przykro, że nie mogę tego pociągnąć w górę. Uważam, że ta drużyna z czasem może grać dużo lepiej – mówi na łamach Super Expressu Jan Urban.
FAKT
Robert Lewandowski nie ma wątpliwości, że przeciwnicy będą nas doceniać.
Reprezentacja Polski meczem z Kazachstanem w Astanie rozpoczyna eliminacje mistrzostw świata w Rosji. Po nieudanym Euro 2016 rywale wiedzą, że biało-czerwoni są mocni. Zespół selekcjonera Adama Nawałki na starcie kwalifikacji do mundialu jest w całkowicie odmiennej sytuacji niż przed początkiem walki o wyjazd do Francji. Dwa lata temu panowała niepewność i zwątpienie, dzisiaj przeważa optymizm i pewność siebie.
Tematy wokół kadry:
– Nawałka nie pozwoli odlecieć gwiazdom
– Cibicki wybrał Szwecję
– Na Wschodzie zawsze grało się ciężko
Kazachowie muszą sie nas bać – mówi Euzebiusz Smolarek.
Polacy zagrają w Kazachstanie na sztucznej murawie, dojdzie też różnica czasu. Czy to może mieć wpływ na dyspozycję zawodników?
– Po sztucznym boisku piłka inaczej chodzi, czasami dziwnie się zachowuje. Nie uważam jednak, że dla zawodników takiej klasy jak nasi piłkarze to może być jakiś wielki kłopot. Natomiast różnica czasu to indywidualna sprawa. Najgorzej stracić punkty przy słabym przeciwniku, to się później ciągnie jak ogon i gdzieś trzeba te punkty odbić. Ale ja jestem spokojny o to, że Polska wygra. To Kazachowie mają kłopot. Niech to oni się nas boją!
O nowym piłkarzu Legii, Kazaiszwilim, czytaliście już na Weszło, o nowym trenerze Lecha – również. Natomiast Piast został bez trenera i prezesa.
Za krótkiej kadencji Czecha (trwała od 15 lipca) zespół grał słabo i wczoraj rada nadzorcza podjęła decyzję o rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron. Jednym z kandydatów na następcę Necka jest Piotr Mandrysz. Natomiast o tym, że w klubie z Gliwic może dojść do zmian we władzach, spekulowano od kilku tygodni z powodu nieporozumień między radą nadzorczą a prezesem.
GAZETA WYBORCZA
Tylko jeden materiał piłkarski, ale na całą stronę – rozmowa z Robertem Lewandowskim. Co mnie bolało na Euro.
Co pana najbardziej irytowało podczas Euro: to, że rywale pana podwajali, to, że często zatrzymywali faulami, czy to, że tak naprawdę nie miał pan dobrych szans na strzelenie gola?
– Miałem jedną szansę z Ukrainą oraz z Portugalią, gdy strzeliłem gola. Z Niemcami ta okazja była tylko taka sobie. Czyli dwie i pół szansy w pięciu meczach. W Bayernie często mam tyle w kilka minut. Nie jest to łatwe i boli mnie, że nie miałem więcej. Ale ważniejsze, że wiedziałem po co to robię. Czasami wbiegnięcie do boku, ściągnięcie dwóch, trzech rywali pomagało innym. W jakimś stopniu osłodziło to mój wysiłek, ale wolałbym mieć sytuacje i strzelać gole.
Z byciem pilnowanym trzeba sobie poradzić. W meczu ze Szwajcarią doszło do kulminacji tego, jak ostro byłem traktowany przez rywali. Czasami dziwię się, że sędziowie nie reagują. To, że przy faulu Fabiana Schära nie miałem nogi na murawie, bo widziałem, że się zbliża wślizg i udało mi się uciec, to nie znaczy, że arbiter nie powinien pokazać czerwonej kartki. Wszystko bolało. Gdybym miał sytuacje, wiedziałbym, że warto się poświęcać. To, że wciąż byłem pilnowany i faulowany, a nie miałem okazji, nie było przyjemne.
Trudno było schować ambicje? Czy wieczorami musiał pan sobie powtarzać przed lustrem, że robisz to dla drużyny?
– Trochę tak było. Wygrywaliśmy, ale nie przyjmowałem braku goli ze wzruszeniem ramion. Ambicja się odzywała. Zawsze z tyłu głowy coś siedziało. Po meczach wracałem do hotelu cały obolały, po faulach, bez szans na gole. Chciałem mieć chociaż radość z tego, że mogę sprawdzić się z bramkarzem.
SUPER EXPRESS
To nie jest normalne! – mówi rozgoryczony Jan Urban.
Były powody do zwolnienia?
– Moim zdaniem to jest nienormalne, żeby po tak krótkim czasie oceniać, że będzie tylko gorzej. Myślę, że decyzja zapadła już po pięciu kolejkach, a nie da się po tak krótkim czasie stwierdzić, że nic z tego nie będzie.
Czyli pochopna decyzja?
– Ktoś chciał to szybko ocenić i to zrobił. Nie mam jednak wpływu na takie sytuacje, a będąc trenerem, muszę to brać pod uwagę. Inna sprawa, że jest mi przykro, że nie mogę tego pociągnąć w górę. Uważam, że ta drużyna z czasem może grać dużo lepiej.
Szaleniec ofensywy poprowadzi Lecha.
We Włoszech nazywali mnie szaleńcem ofensywy – zdradził Chorwat Nenad Bjelica (45 l.), nowy trener Lecha. Swego czasu wprowadził do Ligi Mistrzów Austrię Wiedeń. Teraz ma wrócić z “Kolejorzem” na właściwe tory. – Zawsze walczymy o zwycięstwo, niezależnie z kim gramy. Taką mentalność ma trener i taką mają mieć zawodnicy – mówi o swoim stylu pracy Bjelica. Deklaruje, że wymaga przede wszystkim ciężkiej pracy, dyscypliny i zaangażowania. (…) Ostatnim klubem, który prowadził, była włoska Spezia. – Po każdym z 66 meczów dostaliśmy brawa od kibiców, bo walczyliśmy i dawaliśmy z siebie wszystko – wspomina Bjelica i deklaruje, że w Poznaniu będzie tak samo.
Nie czuję się gorszy od innych w Leicester – to już Bartosz Kapustka. Z drugiej strony, co innego mógłby powiedzieć?
Zadebiutowałeś w Leicester w towarzyskim meczu z Barceloną, ale w lidze angielskiej jeszcze nie wystąpiłeś. Grasz głównie w rezerwach. Jest powód do niepokoju?
– Nie ma. Do Leicester dołączyłem dość późno, a poza tym trener Claudio Ranieri od razu mi zapowiedział, że będzie mnie wprowadzał do drużyny na spokojnie. Szkoleniowiec chce, żebym najpierw przyjrzał się Premier League, może nawet trochę z boku, bo to szybka, specyficzna, inna liga. Ja też zauważyłem, że tu często liczy się konsekwencja, a nie zawsze piękno gry. To taka liga, że jeśli nawet ktoś wybije piłkę na tak zwaną aferę, to aż płonie trawa, bo wszyscy o nią walczą. Potrzebuję trochę czasu, aby tej specyfiki się nauczyć. Absolutnie nie czuję się gorszy od innych piłkarzy Leicester i postaram się to udowodnić. Na treningach walczę już na całego. Koledzy od początku pokazywali, że tam nikt nie odstawia nogi, więc po kilku zajęciach ja też przestałem im odpuszczać (śmiech). Ale dobrze, lubię taką stykową piłkę.
(…)
Co uznasz za swój sukces w pierwszym sezonie w Leicester?
– Regularną grę. Może nie zawsze w pierwszym składzie, ale chcę sprawić, żeby trener i koledzy mieli przekonanie, że mogą na mnie liczyć, nieważne od której minuty gram. Jeśli ja też będę miał po tym sezonie takie poczucie, to będzie to moim sukcesem.
Pani prezes pomaga niepełnosprawnym. Pan kapitan gotowy na Kazachów. Lewandowscy tradycyjnie w Superaku.
Zadaniem Lewandowskiej będzie popularyzowanie ruchu olimpiad specjalnych, zawodów sportowych dla zawodników niepełnosprawnych umysłowo oraz wspieranie działań prozdrowotnych dla sportowców i ich rodzin. – Jestem ogromnie dumna! – mówi “Super Expressowi” wzruszona Lewandowska. – Wiem też o tym, że to ogromne wyzwanie. Nie podjęłabym się go, gdybym nie była pewna, że dam radę. Traktuję to jak misję. Lewandowska jest zafascynowana pozytywnym podejściem do życia i sportu, jaki zaobserwowała u uczestników olimpiad specjalnych. (…) Tymczasem Robert w poniedziałek rozpoczął zgrupowanie reprezentacji Polski, a wczoraj już trenował przed meczem z Kazachstanem, który zainauguruje el. MŚ 2018.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka.
Polska rośnie w siłę. Znów Lewandowski, znów wywiad, choć właściwie taki sam, co w Wyborczej. To chyba efekt zbiorowego podstawienia dyktafonu pod rozmówcę.
Denerwowało was entuzjastyczne przyjęcie na lotnisku?
– Dwa dni po meczu siedziała w środku ogromna złość. Wtedy było trudno o chłodną ocenę. Widzieliśmy cieszących się ludzi, a ambicja nie dawała spokoju. Drużyna czuła, że można było zrobić więcej. Z upływem czasu szanuję ten ćwierćfinał, ale od razu się nie dało. Musiałem przetrawić to w sobie. Pierwsza myśl to złość, druga ocena sytuacji, trzecia docenienie tego, co się zrobiło. Zrozumiałem, że daliśmy kibicom wiele radości. To dla nas dobra nauka. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy wygrywać takie spotkania jak to z Portugalią.
(…)
Obserwował pan okno transferowe z udziałem Polaków? Na papierze podstawowy skład reprezentacji wygląda obiecująco.
– Transfer da większości pozytywnego kopa do jeszcze cięższej pracy. Zmiana klubu na lepszy to wzrost pewności siebie, docenienie przez innych twoich osiągnięć. W piłce to ważne, bo wychodzisz na boisko i nie boisz się przeciwnika, masz większy spokój. Jednak swój status trzeba cały czas potwierdzać. Mając przed sobą rywala z wielkiego klubu, każdy gra jeszcze ambitniej.
Schować butę do kieszeni.
Niektórym może być trudno wrócić do mentalności sprzed poprzednich eliminacji. Widzę w tym problem. Naszym zadaniem będzie przypominać na każdym kroku, że reprezentacja jest jednym ciałem. Chcemy dalej być pokorni. Nie możemy wychodzić na każdy mecz z napompowanymi klatami. Być pewnym siebie to jedno, szacunek do przeciwnika – drugie. Niech zawodnicy się rozwijają, ale w kadrze muszą trzymać standardy, do których przyzwyczaili, bo to one były naszą siłą. Buta do kieszeni – mówił w lipcu w wywiadzie dla „PS” Zbigniew Boniek, prezes PZPN. Z tym podejściem w pełni zgadza się Adam Nawałka, który zamierza szybko wybić z głów swoich piłkarzy ewentualny nadmiar pewności siebie. – Milik lata tak wysoko, że ponoć dotarł do Warszawy bez samolotu – taki żart krążył na początku zgrupowania o snajperze SSC Napoli. Rekordowy transfer (32 mln euro), potem dwa gole w meczu z AC Milan: 22-latek przeżywa złoty okres, stąd typowe szydercze dowcipy. Jego kariera podobnie jak kilku innych reprezentantów nabrała niebywałego rozpędu. Na Polaków w letnim oknie transferowym wydano ponad 100 mln euro. Biało-czerwoni mają prawo czuć się coraz mocniejsi. Czy to siła, a może zagrożenie przed startem eliminacji?
Nowy trener Lecha, Bjelica zapatrzony w Diego Simeone.
Wydaje się, że najlepiej było dokonać zmiany w maju, czyli zaraz po minionych rozgrywkach. Lech się jednak na to nie zdecydował. Mimo że już wówczas był w kontakcie z Nenadem Bjeliciem. – Zawsze jest bardziej komfortowo, jeśli przejmuje się zespół i ma się ponad miesiąc na spokojną pracę. To lepsze warunki. Tak jak jednak wcześniej powiedziałem, zmiany dokonaliśmy dopiero, kiedy zasoby naszej cierpliwości się skończyły. Trener Urban dostał szansę i miał od pierwszych meczów zaatakować, pokazać, o co będziemy grać w tym sezonie. Nie udało się i stąd zmiana. Bardzo ważne jest jednak to, że byliśmy przygotowani na roszadę – przekonuje wiceprezes Kolejorza. (…) Kiedy zatrudniał Skorżę, mówił o tym, że klub nie chciał sięgać po obcokrajowca. – Nie są oni gwarantem sukcesu. Traktują pracę w Polsce jako projekt krótkofalowy. A to nam się nie podobało – wyjaśniał wówczas. Co zmieniło się przez dwa lata? – W Polsce pracowaliśmy niemal z każdym aktywnym trenerem, który sięgnął po mistrzostwo Polski. Naszym priorytetem było sprowadzenie trenera, który będzie w stanie szybko nauczyć się języka polskiego, bo komunikacja w szatni jest dla nas bardzo ważna. Szybko wykluczyliśmy tych, którzy nie będą w stanie z zespołem, czy z mediami porozumieć się po polsku. A co do wizji współpracy, to zaskoczyło nas, że z Maćkiem Skorżą pracowaliśmy tak krótko, bo liczyliśmy, że to będzie opiekun pierwszego zespołu na 4–5 lat.
Nikolić znów nie do zastąpienia.
Za Legią pierwszy w tym sezonie maraton meczów. Zespół Besnika Hasiego w 53 dni rozegrał 15 spotkań. Ich bilans nie jest imponujący – 5 zwycięstw, 6 remisów i 4 porażki. O wygranych można by było tylko pomarzyć, gdyby formą strzelecką znów nie błyszczał Nemanja Nikolić. W klasyfikacji kanadyjskiej (gole+asysty) napastnik wyraźnie odskoczył kolegom. Reprezentant Węgier strzelił siedem goli i zaliczył jedno decydujące podanie. Drugi w zestawieniu jest Thibault Moulin z czterema asystami. W dużej mierze to dzięki Nikoliciowi zespół ze stolicy awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W spotkaniach eliminacyjnych legionista strzelił pięć goli. Węgierski snajper długo wahał się, czy odejść z Legii w letnim oknie transferowym. Najpierw dostał propozycję z Hull City, ale ostatecznie Anglicy po cichu wycofali się z transakcji. Później zawodnika kusili przedstawiciele izraelskiego Maccabi Tel-Awiw, którzy oferowali mu milion euro rocznej pensji. (…) Ostatecznie zdecydował się zostać w Warszawie, by wystąpić w Lidze Mistrzów. Działacze Maccabi musieli obejść się smakiem, dlatego wczoraj kupili z Malmö FF Vidara Kjartanssona. O pozostanie piłkarza bardzo zabiegał trener Besnik Hasi.
Z mniejszych tematów:
– Bjelica zawsze gra ofensywnie
– Bilety na mecze Legii w LM sprzedają się w zawrotnym tempie
– Radović był zdeterminowany na transfer do Legii
– Joan Angel Roman, nowy zawodnik Śląska, dzielił szatnię z Messim
– Piłkarze Lechii liżą rany po Bruk-Becie
– Niedowaga Aankoura
– Piast został bez trenera i prezesa
Spłaciliśmy już trzy miliony – mówi Marzena Sarapata, prezes Wisły Kraków.
Spłata zaległości jest uzależniona od przebiegu rozmów z potencjalnymi sponsorami?
– Nie tylko, bo przecież spółka cały czas ma przychody wynikające z bieżącej działalności. Od momentu przejęcia klubu spłaciliśmy prawie 3 mln zaległych zobowiązań. Były takie, które wymagały natychmiastowego działania, jak zaległy podatek dochodowy, który z niewiadomej przyczyny nie został wcześniej uregulowany.
(…)
Broniła pani także inne osoby związane z kibicowskim półświatkiem…
– Na ten temat tym bardziej mogę się wypowiadać. Prawnik, tak jak lekarz, zobowiązany jest do zachowania tajemnicy.