Uprasza się Ekstraklasę SA, jako spółkę zarządzają rozgrywkami i dbającą o promocję ligi, o wydanie dekretu, zgodnie z którym Rafał Wolski zostanie zwrócony do Krakowa. Wisła bez niego przegrywa mecz za meczem – co dla nikogo nie jest dobre, a Lechia z nim męczy się okrutnie (co nie jest dobre ani dla Lechii, ani dla Wolskiego). Błyskotliwy pomocnik w tym sezonie zbiera więcej kartek niż goli, dzisiaj w zasadzie może podziękować sędziemu, że ten nie wyrzucił go z boiska. Człap, człap, strata, faul, człap, człap, strata, faul – takim rytmem toczy się gra Wolskiego.
Lechia sensacyjnie przegrała z Bruk-Betem Nieciecza i przesadą byłoby stwierdzenie, że przegrała niezasłużenie. Owszem, miała piłkę znacznie częściej, ale przyznajmy to szczerze – gdyby Krzysztof Pilarz chciał puścić jeszcze jakiegoś gola, to musiałby go sobie sam strzelić. Gospodarze byli mniej przekonujący niż nigeryjscy spamerzy rozsyłający maile o milionowych wygranych. Czasami szarpnęli, ale rzadko, a jak już – to wszystko kończyło się jakimś beznadziejnym podaniem albo mocno niecelnym strzałem. W skrócie więc mecz wyglądał tak: Bruk-Bet stał tam gdzie miał stać (bez piłki), a Lechia stała tam, gdzie nie miała stać (z piłką).
Antybohaterem meczu został bramkarz gdańszczan Damian Podleśny, który nie tylko puścił kompromitującą szmatę (można dostać gola między nogami, ale nie takiego!), to jeszcze raz po raz tak bawił się piłką, że ta lądowała pod nogami Gutkovskisa – co tylko cudem nie zakończyło się kolejnymi bramkami. Sam Gutkovskis trafił dwa razy, chociaż przy golu na 2:0 na większą uwagę zasługuje rajd i założona przeciwnikowi siatka, niż sam strzał – całkowicie przypadkowy.
Po tym trafieniu ludzie tłumnie wychodzili ze stadionu, nie przewidując chyba trafienia Flavio Paixao (fantastyczna akcja Janicki – Marco Paixao – Flavio Paixao). Ogólnie publika sprawiała wrażenie skrajnie rozczarowanej i zezłoszczonej. Nic dziwnego, bo generalnie w Gdańsku nastroje są więcej niż optymistyczne i niezbyt trudno jest spotkać ludzi, którzy wierzą, że Legia zakopie się w Lidze Mistrzów, a w tym czasie Lechia wyrobi sobie sporą przewagę w tabeli i kto wie – może powalczy o mistrzostwo Polski. Scenariusze pisane patykiem po wodzie sobie, a życie sobie. Na razie tyle samo punktów ma Bruk-Bet, który jest pierwszym zespołem, który w 2016 roku wygrał w Gdańsku.
Lechia Gdańsk – Bruk-Bet Nieciecza 1:2
Bramki: Flavio Paixao 88 – Gutkovskis 33, 82. Widzów: 17 000.
Lechia: Podleśny 1 – Janicki 6, Maloca 4, Wawrzyniak 4 – F. Paixao 5, Kovacević 3 (46. Marco Paixao 4), Chrapek 3, Krasić 6, Wolski 1, Pawłowski (13. Stolarski 4, 70. Haraslin), Kuświk 2.
Bruk-Bet: Pilarz 5 – Fryc 6, Osyra 7, Putiwcew 7, Pleva 6 – Stefanik 5, Babiarz 5, Kupczak 4, Jovanović 4, Juhar 3 (74. Kędziora) – Gutkovskis 7 (87. Smulczyński).
Żółte kartki: Wolski – Kupczak, Juhar, Gutkovskis, Pleva.
Fot. FotoPyK