Odnosimy czasem wrażenie, że Arsene Wenger na wszystko znalazłby wymówkę. Kiepskie wyniki Arsenalu? Za mało kasy na transfery. Niecelne strzały Walcotta? Niedopompowana piłka. Błąd bramkarza? Przeklęta, nierówna murawa. Pozycja Francuza w stolicy Anglii słabnie z roku na rok, a sam szkoleniowiec wymyśla coraz to bardziej cudaczne alibi dla swoich niepowodzeń.
Fakt faktem za Kanonierami dopiero dwie kolejki nowego sezonu, ale ugrany raptem punkt optymizmem nie napawa. Po zremisowanym spotkaniu z Leicester, Wenger w swoim stylu postanowił więc zrzucić winę za dotychczasowe fiaska. Tym razem oberwało się… pozostałym pracownikom klubu. Francuz stwierdził bowiem, że nie mógł pozwolić sobie na szaleństwa transferowe ze względu na to, że wydatki mocno ograniczone są przez pensje wypłacane 600 osobom pracującym łącznie w Arsenalu.
Ciężko chyba o głupsze usprawiedliwienie. Sprawę w swoje ręce postanowili więc wziąć kibice, którzy zwolnienia Wengera domagają się już od dłuższego czasu.
Today I am no long going to be a burden to Mr Wenger and Arsenal Football Club pic.twitter.com/cdQY7DrB9j
— Arsenal Employee (@ArsenalEmployee) 22 sierpnia 2016
Taki oto tweet robi furorę w internecie. Rzekomo ten list jest autorstwa jednego z pracowników klubowych, który dokładnie przelicza swoje zarobki i stwierdza, że skoro jest tak wielkim obciążeniem dla budżetu klubowego, to najrozsądniej będzie, gdy się zwolni. Nam osobiście śmierdzi to prowokacją fanów, ale nawet jeśli, to sygnały dotyczące tego, że cierpliwość wszystkich ludzi związnych z Arsenalem jest już na wyczerpaniu, biją z każdej strony.
Trudno się zresztą dziwić powszechnemu niezadowoleniu. Ostatnia dekada panowania 66-latka w klubie to raptem dwa Puchary Anglii i dwie Tarcze Wspólnoty, a zdecydowanie więcej kompromitacji niż potencjalnych sukcesów. Arsenal już na dobre kojarzony jest z czwartym miejscem oraz tym, że jakkolwiek dobrze nie zacząłby sezonu, tak – prędzej czy później – wszystko musi się posypać. A trudno obwiniać za to kogoś innego niż Wengera.