Reklama

Pilne! Potrzebne skierowanie do okulisty dla tego pana

redakcja

Autor:redakcja

21 sierpnia 2016, 16:49 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie musimy czekać na wyrok pana Sławka, zdradzimy też, że (spoiler alert!) w naszej niewydrukowanej tabeli za ten weekend na pewno dojdzie do co najmniej jednej znaczącej poprawki. Naprawdę, chcielibyśmy się zachwycać świetnym występem Sergiusza Prusaka, napisać coś miłego o Jakubie Tosiku czy Łukaszu Piątku, ale czegokolwiek bramkarz Łęcznej by dziś nie zrobił, jakkolwiek dwaj lubinianie zwykle występujący na drugim planie by nam nie zaimponowali, wszystkich w cień postanowił tego niedzielnego popołudnia zepchnąć pan Tomasz Niemirowski.

Pilne! Potrzebne skierowanie do okulisty dla tego pana

Czy sędzia liniowy zapomniał o porannej kawie i przysnął na krótką chwilę przy linii bocznej? A może akurat obok przeleciał komar i chciał go strącić chorągiewką? Doprawdy nie potrafimy znaleźć jakiegokolwiek innego usprawiedliwienia dla sygnalizacji spalonego w tej sytuacji:

image1

A patrząc na dalszy przebieg meczu – odebranie Zagłębiu prawidłowego gola na 1:0 zwyczajnie wypaczyło końcowy wynik. Przy kompletnej ofensywnej bezpłodności Górnika, trudno uwierzyć, by goście mieli jakkolwiek podjąć zakończoną sukcesem próbę wyrównania. Zagłębie z kolei chyba wzięło sobie mocno do serca nasze pytania o to, czy wreszcie przełamie niepokojącą tendencję i znów będzie sobie stwarzać większą liczbę sytuacji bramkowych. Już sam początek w ich wykonaniu wyglądał tak:

– strzał Papadopoulosa z prawej strony pola karnego musiał bronić Prusak,
– uderzenie Piątka z drugiej strony na róg zbijał golkiper Łęcznej,
– strzał Tosika z linii bramkowej wybił Bonin,
– Starzyńskiego w ostatniej chwili zablokował Sasin.

Reklama

A mówimy tylko o pierwszych pięciu minutach. Co prawda później łęcznianie nieco ogarnęli bałagan w tyłach, w czym spory udział miał świetnie dziś czyszczący akcje “Miedziowych” Szmatiuk, ale dominacja Zagłębia, której ukoronowaniem był wspomniany gol, i tak nie podlegała jakiejkolwiek dyskusji. Co chwila byliśmy świadkami jakiejś ciekawej kombinacji, jakiegoś wjazdu dzięki szybkiej wymianie podań w pole karne gości. A to wbijał się Cotra, a to Janoszka, a to znów Tosik czy Piątek. Do tego kilka strzałów z dystansu, jak ten Kubickiego i minimalnie spudłowany wolny Starzyńskiego. Nie wiadomo było, z której strony w następnej akcji spodziewać się zagrożenia, bo co i rusz Zagłębie wymyślało coś nowego.

Wszystko to jednak na nic, bo Górnik miał dziś w bramce Prusaka. Co tydzień spodziewamy się po nim jakiejś spektakularnej wtopy – a to czasem zapatrzy się w poznańskie trybuny i wpuści strzał z czterdziestu metrów, a to zabawi się w Neuera, zapominając że na plecach ma nazwisko zaczynające się nie na “N”, a na “P”, a i zestaw umiejętności jakby nieco inny. Ale dziś był nie do ruszenia, miał też przy tym nieco niezbędnego golkiperowi szczęścia. Raz za razem strzały na ciało zbierał Szmatiuk, wcześniej wyratował go też ustawiony na linii Bonin. A jak i oni nie dali rady – swój popis dał sędzia Niemirowski.

W efekcie – Zagłębie trzeci raz z rzędu gubi punkty. I tak jak o poprzednie dwie kolejki pretensje mogło mieć tylko i wyłącznie do siebie, tak dziś trzeba jednak mówić o regularnej grabieży w biały dzień.

zkMvGhW

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...