Reklama

Dwa spudłowane karne w 60 sekund i nowy Renato Sanches. Co mogło wam umknąć w ten weekend?

redakcja

Autor:redakcja

15 sierpnia 2016, 11:27 • 2 min czytania 0 komentarzy

Gol-marzenie Coutinho? Pierwsza strzała „Ibry” w Premier League? Słynna polska gościnność Wisły? Sprint „Kuchego”? Nic z tych rzeczy nie miało prawa umknąć wam podczas przedłużonego dzisiejszym świętem weekendu. Ale w tym samym czasie, gdy byliście zapatrzeni w debiut Mourinho w United czy pogrom Bruk-Bet Termaliki w Szczecinie, sporo działo się też w innych, nieco mniej medialnych miejscach. I tam was teraz zabierzemy.

Dwa spudłowane karne w 60 sekund i nowy Renato Sanches. Co mogło wam umknąć w ten weekend?

***

Nie mamy bladego pojęcia, jak po angielsku brzmi nasze „parodyści” i „pozoranci”, ale podejrzewamy, że nawet jeśli nie istnieje odpowiednik w skali 1:1, to kreatywni Brytyjczycy znajdą sposób na to, by innymi sposobami doszczętnie rozsmarować zaangażowanie obrońców tego klubu. Tak oto zabawił się z nimi Jack Grealish. Tak, ten, z którym w składzie w poprzednim sezonie Aston Villa przegrała każde możliwe spotkanie (pisaliśmy o tym TUTAJ).

Reklama

Pytanie brzmi: co to, do cholery, było?

a) Imieniny trenera świętowane dzień wcześniej
b) Duża ilość izotoników „z prądem” przed meczem

Innego wytłumaczenia zwyczajnie nie znajdujemy.

***

Podobno Benfica miała płakać po Renato Sanchesie, bo takiego talentu w Lizbonie długo nie uświadczą. Skończyło się jednak na podobno, bo choć Renato będzie teraz walczył o przychylność Carlo Ancelottiego i poprawiał swoją wartość grając dla Bayernu, to życie nie znosi pustki. Jeden wonderkid odchodzi, drugi wskakuje w jego miejsce do składu. Tak w ligowym debiucie w barwach Benfiki przedstawia się szerszej publiczności 19-letni Andre Horta:

Reklama

***

Ile karnych można zmarnować w ciągu 60 sekund? Spytajcie piłkarza Heraclesa, Paula Gladona. Jego drużyna wygrywa 3:1, końcówka meczu iw ciągu minuty dostaje dwie jedenastki, jedna po drugiej. Co robi Holender?

***

I jeszcze jedna niecodzienna sytuacja z Holandii. Bramkarz wchodzący w pole karne przy wyniku 0:1 i 93. minucie na zegarze? Nic nowego. Ale ten sam bramkarz trafiający w słupek, próbujący odebrać piłkę i napędzić kolejny atak, faulowany – co umyka oku sędziego – a na koniec obserwujący z poziomu murawy, jak piłka zmierza do opuszczonej przez niego bramki?

No, przyznacie, to już nie taki częsty widok.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...