Glik w poszukiwaniu czystego konta. Krychowiak czeka na debiut

redakcja

Autor:redakcja

12 sierpnia 2016, 22:02 • 3 min czytania

Dwa pełne mecze, siedem straconych bramek. Gdyby Kamil Glik miał sobie wyobrażać najgorsze możliwe wejście do pierwszej jedenastki AS Monaco – pewnie myślałby mniej więcej o czymś takim. O 180 minutach najgorszego koszmaru defensora, gdy bramkarz za jego plecami musi z taką częstotliwością sięgać do siatki.

Glik w poszukiwaniu czystego konta. Krychowiak czeka na debiut
Reklama

Jak na razie, niestety, jedynym w pełni pozytywnym akcentem podczas monakijskiej przygody Glika jest mikroskopijny udział w awansie do ostatniej fazy eliminacji Ligi Mistrzów, gdy Polak wszedł w 92. minucie rewanżu z Fenerbahce. Gdy jednak wskoczył do jedenastki:

– zagrał 90 minut w przegranym 0:5 sparingu z Napoli,

Reklama

– zagrał 90 minut w zremisowanym 2:2 meczu Ligue 1 z Guingamp.

Dzisiejszego wyniku za pozytywny na pewno uznać nie może. Nie, porównując ambicje obu klubów. Budżety. Szerokość ławki. Choć patrząc na grę Monaco do przerwy, można było nieco zmienić optykę i zupełnie inaczej spojrzeć na to 2:2. No bo wybaczcie, ale gdyby na drugą część spotkania gospodarze wyszli nastawieni tak jak na pierwszą, to pewnie na 0:2 by się nie skończyło, a Guingamp miałoby wszelkie powody ku temu, by wierzyć, że wynik Napoli sprzed paru dni jest absolutnie do powtórzenia.

A wtedy – wielkie przebudzenie. Piłkarze Monaco wjeżdżali jak w masło w pole karne Guingamp i próbowali tak długo, aż w końcu rywale raz i drugi nie nadążyli z asekuracją. Po pierwsze – gdy sprokurowali karnego, po drugie – kiedy strzału Bernardo Silvy nie potrafiło zablokować dwóch jadących na tyłkach obrońców gości. Na trzeciego gola brakło już czasu, ale gdybyśmy mieli stawiać swoje pieniądze na to, kto mógłby go zapakować, to gralibyśmy all-in na nakręcające się z każdą minutą Monaco.

Czy któraś z dziś straconych bramek idzie na konto Glika? Na pewno nie. Przy obu trafieniach paluchy maczał z kolei jego kolega Jemerson. Gdy dla Guingamp trafiał Privat, Brazylijczyk zapomniał na moment o jego istnieniu, choć trzeba przyznać, że wcześniej bardzo koleżeński okazał się Sidibe, który zostawił Deaux wolny korytarz po prawej stronie. Brakowało tylko wysłanego poleconym priorytetem zaproszenia, by z niego skorzystać. Nie było potrzebne. Wcześniej natomiast Jemerson zaliczył do spółki z Fabinho wzorowego Stojanowa. Obaj kompletnie zgłupieli, gdy Mustapha Diallo najpierw włączył się do akcji ofensywnej, a później oddał strzał życia. Jak zaczynać strzelanie we Francji, to tylko w takim stylu:

Dalecy jesteśmy jednak od twierdzenia, że koledzy nawalali, a Glik naprawiał, co tylko mógł. Już na samym początku, jeszcze przy stanie 0:0 z pola widzenia zniknął mu w polu karnym Briand. Gdy zorientował się, gdzie jest francuski napastnik, ten już niepilnowany oddawał strzał z kilku metrów. Na szczęście dla Polaka – dokładnie tam, gdzie stał Subasić.

Tak wyglądało to w liczbach:

Skuteczność podań: 91%
Podania (celne/niecelne): 31/3
Pojedynki główkowe (wygrane/przegrane): 3/2
Odbiory (udane/nieudane): 1/0
Wybicia: 3

***

W drugim z dzisiejszych meczów długo męczyło się PSG, ale ostatecznie zaczęło sezon od skromnego 1:0 w Bastii, po trafieniu Layvina Kurzawy w stylu… karate.

Grzegorz Krychowiak nie znalazł się w meczowej osiemnastce, jednak nawet mimo tego można wyciągnąć z meczu otwarcia Ligue 1 coś pozytywnego dla Polaka. Thiago Motta, z którym „Krycha” może rywalizować o miejsce w składzie był dziś ewidentnie pod formą i nawet na tle przeciętnej Bastii wyglądał po prostu słabo. U jego boku znakomicie zaprezentował się z kolei inny środkowy pomocnik Adrien Rabiot, zaliczając dużo lepsze wejście w sezon niż rok temu, gdy już po 28 minutach schodził z czerwoną kartką.

Najnowsze

Anglia

Napastnik, który strzela gole z tego samego miejsca

Braian Wilma
0
Napastnik, który strzela gole z tego samego miejsca
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama