Bilans napastników zabrzańskiego Górnika, od kiedy z klubu odszedł Mateusz Zachara był doprawdy żałosny. Siedmiu próbowanych gości – Korzym, Skrzypczak, Urynowicz, Piasecki, Cupriak, Kante i Oziębała – dało w półtora roku łącznie 6 bramek. Mniej niż jedną na łebka. Dlatego nie można się dziwić temu, że gdy w Zabrzu wreszcie przypomniano sobie, że trwa okienko transferowe, pierwszym podpisanym zawodnikiem został właśnie napastnik. Konkretnie – 32-letni Hiszpan Igor Angulo.
O tym, że testy medyczne zawodnika w Zabrzu zakończyły się powodzeniem poinformował na Twitterze Marcin Matuszewski, znany też jako Duże Pe z I-N-I Music & Sports Agency, która pilotowała transfer zawodnika:
DONE DEAL! “Our” Igor Angulo signed a two year contract with Górnik Zabrze. 57 goals & 10 assists in last 150 games! pic.twitter.com/LczaikUgAp
— Marcin Matuszewski (@inisport) 6 sierpnia 2016
Bądźmy realistami – ani Szymon Skrzypczak, ani Mateusz Urynowicz raczej nie mieli predyspozycji, by już, a właściwie na wczoraj zapewnić odpowiedni poziom. Ten pierwszy przez dwa lata w Ekstraklasie zaliczył dwa udane spotkania – obydwa pod koniec ubiegłego roku, gdy cały Górnik grał najlepiej na przestrzeni całego sezonu, Urynowicza z kolei kompletnie zablokowała kontuzja, choć i Marcin Brosz na wczorajszej konferencji prasowej, i swego czasu Janusz Kowalski z Gwarka Zabrze, gdzie wychował się napastnik twierdzą, że ma ogromny potencjał. Kowalski stwierdził nawet, że to jeden z największych talentów od czasu Łukasza Piszczka. Na ten moment raczej trudno w to uwierzyć.
I wtedy wchodzi Angulo:
– Igor jest wychowankiem Athletiku Bilbao i niejako padł ofiarą swojej wielkiej miłości do tego klubu, bo przez parę lat krążył wokół pierwszej drużyny, ale nigdy tak naprawdę się do niej na stałe nie przebił. Zaczynał jako skrzydłowy, grywał też jako cofnięty napastnik, ale dopiero gdy na stałe przekwalifikowano go na “dziewiątkę” i opuścił Bilbao, to jego kariera na dobre ruszyła z miejsca. Potem co prawda odbił się jeszcze od Segunda Division, ale przez ostatnich pięć lat gra już regularnie, jego liczby wyglądają bardzo dobrze. Występował też w młodzieżowych reprezentacjach Hiszpanii, od U-16 do U-21. Operuje przede wszystkim lewą nogą i – choć wiem, że to zabrzmi jak truizm – ma wszystkie cechy, jakich wymaga się od napastnika. Ma 183 cm wzrostu i choć może to nie jest jakoś bardzo dużo, to dobrze gra głową. Ma naprawdę niezłe przyspieszenie, może jest już nieco wolniejszy niż w tym szczytowym wieku dla piłkarza, ale widać że nadal potrafi na dziesięciu metrach odsadzić rywala – tak charakteryzuje Angulo Matuszewski.
Swoją wymowę mają też jego statystyki z ostatnich pięciu sezonów:
2011/2012 – 30 meczów, 7 bramek, 2 asysty dla Realu Union w Segunda B (3. poziom rozgrywkowy)
2012/2013 – 33 mecze, 13 bramek, 5 asyst dla Realu Union w Segunda B (3. poziom rozgrywkowy)
2013/2014 – 21 meczów, 9 bramek dla Enosis Paralimni w cypryjskiej First Division
2014/2015 – 30 meczów, 14 bramek dla Apollonu Smyrnis w greckiej Football League (2. poziom rozgrywkowy)
2015/2016 – 25 meczów, 8 bramek, 3 asysty dla Platanias Chania w greckiej Super League
Cholera, cokolwiek powiedzieć, szczególnie w poprzednim sezonie ładował bramki w rozgrywkach poważniejszych – i to dużo – od polskiej I ligi. Okej, Panathinaikosowi nie strzelał, Olympiakosu nie ukłuł, ale koniec końców jedenaście bramek, przy których bezpośrednio maczał palce, dało mu miano najlepszego „kanadyjczyka” w zespole (drugi Luka Milunović miał 4 bramki + 6 asyst), a także pozwoliło wyprzedzić w klasyfikacji bramek i asyst takie nazwiska jak Alejandro Dominguez, Mladen Petrić czy Robert Mak – i to grając u średniaka, a nie u kogoś z trójki Olympiakos-Panathinaikos-PAOK.
Dlaczego Górnik?
– Górnik okazał się najbardziej konkretny. Oprócz niego było jeszcze parę innych opcji w naszym kraju, ale dla Igora bardzo ważne było, by podpisać dwuletnią umowę, żeby nie okazało się, że za jedenaście miesięcy znów musi szukać klubu i to zabrzanie byli skłonni zrobić. Wiedzieliśmy zresztą, że trener Brosz szuka doświadczonego napastnika, który młodszych, mniej doświadczonych weźmie pod swoje skrzydła, który będzie dla nich nie tylko kolegą z zespołu, ale też dobrym nauczycielem – mówi nam Matuszewski.
Do tego dochodzi osoba Marcina Brosza, pod którego wodzą dwaj hiszpańscy bombardierzy zdążyli już w Ekstraklasie zapisać się w bardzo pozytywny sposób. Za Airamem Cabrerą wciąż patrząc na Sekulskiego i Przybyłę muszą w Kielcach potwornie tęsknić, a i Ruben Jurado swoją cegiełkę do pierwszego w historii awansu Piasta Gliwice do pucharów dołożył.
Zapowiada się całkiem obiecująco, choć z drugiej strony – gorzej już chyba i tak być nie może.
SZYMON PODSTUFKA