Reklama

Luis Aragones. Ekscentryk, który obudził potwora

redakcja

Autor:redakcja

28 lipca 2016, 08:57 • 2 min czytania 0 komentarzy

Wielkie buty. To jego pierwsza ksywka, dostał ją na cześć tego, że kapitalnie bił podczas kariery rzuty wolne. Ogier. Drugą otrzymał z racji pasji do hantli i sztang. Mędrzec. Ostatniej dorobił się już jako szkoleniowiec. I – trzeba przyznać – ta ksywka dobrze oddaje jego stosunek do otoczenia.

Luis Aragones. Ekscentryk, który obudził potwora

Niech was nie zmyli obraz starszego pana siedzącego na ławce trenerskiej w reprezentacji Hiszpanii. Luis Aragones to ekscentryk. Kłócił się z piłkarzami, z kibicami, ignorował dziennikarzy. Gdy przy powołaniach pominął Raula – co spotkało się z ogólnonarodowym protestem – krzyczał do mediów: – Wiecie, na ilu mistrzostwach świata był Raul? Na trzech. A na ilu mistrzostwach Europy? Na dwóch. Ile zdobyliśmy z nim mistrzostw świata i Europy? Zero! Gościa, który właśnie złamał szczękę, był w stanie opieprzyć, by jak najszybciej wrócił do gry. Innym razem został przyłapany na tym jak… przecina kable hiszpańskiej telewizji. To w ramach odwetu za to, że kamera stała zbyt blisko ławki rezerwowych. Najgłośniej było po jego incydencie podczas motywowania Jose Antonio Reyesa, w momencie gdy ten nie mógł wywalczyć sobie miejsca w składzie Arsenalu.

– Powiedz temu „negro de mierda”, że jesteś lepszy od niego, dużo lepszy. Nie wahaj się, powiedz mu to. Powiedz mu to ode mnie. Musisz wierzyć w siebie, jesteś lepszy niż ten „negro de mierda”.“Negro de mierda” znaczy tyle, co gówniany czarnuch, a gościem, z którym Reyes walczył o plac był Thierry Henry. Słowa poszły w eter, co się potem działo wokół Aragonesa – możecie sobie wyobrazić.

W Hiszpanii trenował prawie wszystkich. Atletico prowadził aż czterokrotnie. Do tego oba kluby z Barcelony, oba z Sewilli, Valencię, Mallorcę i kilka innych. Najbardziej kojarzycie go pewnie z ławki trenerskiej reprezentacji Hiszpanii. Największy sukces – mistrzostwo Europy w 2008 roku. Gdyby Aragones był Smudą, chwaliłby się później na każdym kroku tym, że zostawił gotową reprezentację, tylko że… on miałby ku temu powody. Obudził potwora. Wzniósł Hiszpanię na wyżyny, a to, co się działo potem, było tego naturalną kontynuacją. Po mistrzostwach trenował jeszcze przez rok Fenerbahce i udał się na zasłużoną emeryturę.

Aragones zmarł dwa lata temu. Dziś świętowałby swoje 77. urodziny…

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...