Małe gesty, drobne powody do radości dawane bezinteresownie. Dokładnie takie, o jakich przekonał się pięcioletni Francisco, chory na raka kibic Sportingu Lizbona, który właśnie podpisał z klubem kontrakt.
Nie ma co się oszukiwać – piłka nożna z tygodnia na tydzień traci na swoim romantyzmie. Wielomilionowe transakcje, przelewy opiewające na ogromne sumy i ciężarówki zwożące pieniądze za transfer kolejnych zawodników. Często kosztem wszelkich innych wartości.
Tym bardziej doceniamy więc gest portugalskiego zespołu. Sporting podpisał umowę z młodym chłopcem, który dzielnie walczy z chorobą nowotworową. Zobowiązanie Francisco wobec klubu będzie tylko jedno, a przy tym niezwykle przyjemne – wznowić grę ze środka pola w pierwszym meczu ligi portugalskiej na Estádio José Alvalade.
– Istniejemy od 110 lat i dzięki takim kibicom będziemy istnieć 110 kolejnych – powiedział przy podpisaniu umowy Bruno de Carvalho.
A my mamy nadzieję, że inni wezmą przykład z Portugalczyków, bo bez wątpienia zasięg i siłę marketingową piłki nożnej można przekuć w wiele owocnych inicjatyw. A zwłaszcza warto się o nie starać, gdy można pomóc tym, którzy naprawdę tego potrzebują.